Post by Micha³ Stanis³aw Ziele¶kiewiczW hierarchii stali niżej niż hrabiowie ,książęta.
Wiem, kto to baron i co ten tytuł oznacza, albowiem na oku swym
(coby daleko nie patrzeć dookoła siebie) mam całkiem konkretną
baronównę. Jednak swego czasu napisałem słów kilka o pewnej
królewnie (która to królewną w stricte sensie nie jest, ale
którą sobie tak nazwać pozwoliłem, aby opowieść nabrała tempa)
i pożałowałem tego, iż o niej pisałem, gdyż było to rzucenie
ślicznych, regularnych i skaz pozbawionych pereł -- przed
zwykłe -- przepraszam -- w gnoju utarzane wieprze...
Ale baronówna (z krwi i kości! tym razem) żyje w mej pamięci
i z jednej strony domaga się opisania, zaś z innej -- milczenia,
coby kolejnych pereł przed te (i inne także) wieprze nie rzucić. :)
Z pewnego powodu nie mogę zapytać jej rodziców o to, czy ich córkę
nazwać po polsku baronówną, ani też jej samej o to zapytać nie mogę. :)
Żyje ona w przepięknej okolicy, niedaleko (bardzo, bardzo blisko!!)
zielonych klifów schodzących ostro do morza...
Tak -- wiem... znowu motyw z Władcy Pierścieni -- to właśnie
ci (przepraszam grupowiczów) debile, którym wszystko, co piszę,
kojarzy się z Władcą Pierścieni -- sprawili, że nie chcę już pisać,
bo klify natychmiast przypomną im lorda/pana Aragona, czy jak mu tam,
który przytroczony do jakiegoś zwierzęcia -- spadł, ale przeżył... :)
Baronówna wyraża bezsilny smutek i nie przywraca wprawdzie nikogo
z współczesnych jej do życia, ale mimo tego -- znowu zaczną się
posądzenia o ,,inspiracje", :) choć akurat te klify można zobaczyć
i można dotknąć tych ziem, o których piszę, czy raczej pisać bym chciał. :)
Jej śmierć i szacunek jej rodziców, zarówno do samej śmierci, jak i życia
w ogóle oraz do swej pociechy (pociechy w sensie dosłownym) -- sprawiły,
że odmieniło się moje życie...
No i więcej pisać nie będę, ażeby tych perełek nie pomarnować, :) choć
mocno korci, aby pozwolić paluszkom -- swobodnie w klawiaturkę uderzać ... :)
E. :)