Discussion:
Nie jestem kontent.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Jan45
2012-01-11 07:46:52 UTC
Permalink
Właśnie prezes TVP Juliusz Braun ogłosił swój nowy
pomysł na przekonanie telewidzów do płacenia
abonamentu. Jedno ze zdań komunikatu brzmi tak:

Dzięki abonamentowi TVP będzie mogła udostępniać kontent za darmo.

Ja nie jestem ukontentowany językiem prezesa.
Zastanawiam się, czy prezes czasem nie zapomniał
polskiego. Taka jest kolej dziejowa, że w miarę
upowszechniania znajomości języków obcych rośnie
ilość zapożyczeń, ale i tłumaczeń nowych, czasem
błędnych. Przeca to, że kiedyś w literaturze
naszej były wtręty łacińskie, francuskie
i niemieckie, to był skutek znajomości tych
języków. Oczywiście - wśród szlachty i magnaterii,
bo niewolni chłopi tego dobrze znać nie mogli.
Ale trochę znali, bo z panami się stykali,
choćby przy słuchaniu poleceń.

Co sprawiło, że prezes nazywa kontentem zawartość
jakiegoś portalu internetowego? Czy to ten sam
powód, który każe dziennikarzom mówić "obraz"
na film?

Ja w każdym razie nie jestem kontent, czytając
o kontencie.

Jan
Tomasz Minkiewicz
2012-01-11 11:20:01 UTC
Permalink
On Wed, 11 Jan 2012 08:46:52 +0100
Post by Jan45
Właśnie prezes TVP Juliusz Braun ogłosił swój nowy
pomysł na przekonanie telewidzów do płacenia
Dzięki abonamentowi TVP będzie mogła udostępniać kontent za darmo.
Ja nie jestem ukontentowany językiem prezesa.
Zastanawiam się, czy prezes czasem nie zapomniał
polskiego.
Francuskiego chyba? I wcale nie musiał zapominać. Nie wiem, czy wiesz,
ale istnieją na świecie ludzie, którzy w ogóle nigdy francuskiego nie
znali (o! na przykład ja).
Post by Jan45
Taka jest kolej dziejowa, że w miarę
upowszechniania znajomości języków obcych rośnie
ilość zapożyczeń, ale i tłumaczeń nowych, czasem
błędnych.
A które to są błędne? Jakie cechy musi mieć takie zapożyczenie, żeby je
obiektywnie i uniwersalnie uznać za błędne?
Post by Jan45
 Przeca to, że kiedyś w literaturze
naszej były wtręty łacińskie, francuskie
i niemieckie, to był skutek znajomości tych
języków. Oczywiście - wśród szlachty i magnaterii,
bo niewolni chłopi tego dobrze znać nie mogli.
Ale trochę znali, bo z panami się stykali,
choćby przy słuchaniu poleceń.
Co sprawiło, że prezes nazywa kontentem zawartość
jakiegoś portalu internetowego?
Hmmm… To pytanie retoryczne, prawda? Bo nie mogę się oprzeć wrażeniu,
że w poprzednim akapicie udzieliłeś na nie odpowiedzi.
Post by Jan45
Czy to ten sam
powód, który każe dziennikarzom mówić "obraz"
na film?
Ja w każdym razie nie jestem kontent, czytając
o kontencie.
Czemu? Słowo fajne, bez udziwnień i wątpliwości co do wymowy, więc
wygodne; brzmi po polsku praktycznie tak samo jak swój odpowiednik
w najpopularniejszym języku na świecie… Przy tym przydatne. Jeśliby go
nie wprowadzać, przyszło by pewnie przeładować „treść” albo „zawartość”,
co byłoby nieporęczne, bo one mają kupę innych znaczeń, więc zawsze
musiałyby być doprecyzowane, zresztą to i tak nie usunęłoby wszystkich
problemów (widać to choćby w Twoim poście – prezes wcale nie nazywa
kontentem zawartości portalu, prezes mówi o kontencie w oderwaniu od
medium, więc nawet gdyby „treść” albo „zawartość”, to właściwie czego?
telewizji? portalu? a dlaczego nie transmisji HSDPA? a co jeśli jutro
ktoś wymyśli sposób przesyłania kontentu wprost do mózgu?).
--
Tomasz Minkiewicz <***@gmail.com>
Jarosław Sokołowski
2012-01-11 12:35:28 UTC
Permalink
Post by Tomasz Minkiewicz
Ja w każdym razie nie jestem kontent, czytając o kontencie.
Czemu? Słowo fajne, bez udziwnień i wątpliwości co do wymowy, więc
wygodne; brzmi po polsku praktycznie tak samo jak swój odpowiednik
w najpopularniejszym języku na świecie?
Po chińsku też jest tak samo? Nie wierzę!
Post by Tomasz Minkiewicz
prezes mówi o kontencie w oderwaniu od medium, więc nawet gdyby "treść"
albo "zawartość", to właściwie czego? telewizji? portalu? a dlaczego
nie transmisji HSDPA? a co jeśli jutro ktoś wymyśli sposób przesyłania
kontentu wprost do mózgu?).
Ale po co prezes odrywa jedno od drugiego? Widza interesuje odbiór
programu (jako całości).
--
Jarek
Tomasz Minkiewicz
2012-01-11 13:29:55 UTC
Permalink
On Wed, 11 Jan 2012 12:35:28 +0000 (UTC)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
Ja w każdym razie nie jestem kontent, czytając o kontencie.
Czemu? Słowo fajne, bez udziwnień i wątpliwości co do wymowy, więc
wygodne; brzmi po polsku praktycznie tak samo jak swój odpowiednik
w najpopularniejszym języku na świecie?
Po chińsku też jest tak samo? Nie wierzę!
Po chińsku nie znalazłem, ale na stronie
http://en.wikipedia.org/wiki/Content_%28media%29 są odnośniki do
koreańskiej i japońskiej wersji hasła, odpowiednio 한국어 i 日本語,
wymawianych tak:
http://translate.google.com/#ko|pl|%EC%BD%98%ED%85%90%EC%B8%A0
http://translate.google.com/#ja|pl|%E3%82%B3%E3%83%B3%E3%83%86%E3%83%B3%E3%83%84

Oczywiście nie można wprost tego rzutować na chiński, ale…
IMO całkiem silne „ale” zwłaszcza jeśli uwzględnić, że Chiny właśnie
rozwijają kampanię przeciwko importowi angielskich słów. Raczej by tego
nie robiły, gdyby takie zjawisko nie występowało. A content to mocny
kandydat do zaimportowania.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
prezes mówi o kontencie w oderwaniu od medium, więc nawet gdyby "treść"
albo "zawartość", to właściwie czego? telewizji? portalu? a dlaczego
nie transmisji HSDPA? a co jeśli jutro ktoś wymyśli sposób przesyłania
kontentu wprost do mózgu?).
Ale po co prezes odrywa jedno od drugiego?
A jak ma mówić o prezentowaniu programów telewizyjnych w Internecie?
Jak trafią do Internetu, to przestają być telewizyjne, nie stając się
internetowymi („program internetowy”? wtf?). A za chwilę możemy być
w sytuacji, że na żadnym etapie swego istnienia nie będą „telewizyjne”,
bo się je będzie robiło zupełnie niezależnie i telewizja będzie tylko
jednym z mediów, gdzie je będzie można obejrzeć.
No OK, mógłby mówić właśnie „programy” (ale nie „program”, bo „program
telewizyjny” (w sensie, że audycje w określonym następstwie) nie ma
przełożenia na realia internetowe), ale np. dla mnie to by było mylące,
bo o ile jakieś gadające głowy to owszem, program, jednak filmu
fabularnego już programem nie nazywam. Więc jakieś słowo oznaczające
ogół tych audycyj/filmów/programów/whateva dostarczanych widzowi
w jakiśtam, nieistotny w sumie sposób, wydaje mi się całkiem potrzebne.
Post by Jarosław Sokołowski
Widza interesuje odbiór programu (jako całości).
Chyba Ciebie. Wprawdzie w tej chwili nie mam telewizora, ale
pamiętam, że jak jeszcze miałem, to mnie interesował ledwie drobny
ułamek proponowanego kontentu.
--
Tomasz Minkiewicz <***@gmail.com>
Jarosław Sokołowski
2012-01-11 19:32:13 UTC
Permalink
Post by Tomasz Minkiewicz
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
prezes mówi o kontencie w oderwaniu od medium, więc nawet gdyby "treść"
albo "zawartość", to właściwie czego? telewizji? portalu? a dlaczego
nie transmisji HSDPA? a co jeśli jutro ktoś wymyśli sposób przesyłania
kontentu wprost do mózgu?).
Ale po co prezes odrywa jedno od drugiego?
A jak ma mówić o prezentowaniu programów telewizyjnych w Internecie?
Jak trafią do Internetu, to przestają być telewizyjne, nie stając się
internetowymi ("program internetowy"? wtf?).
W samochodzie słucham tego samego, czego w domu przy komputerze. Nazywa
to się "radio". I nie ma powodu, by miało się nazywać inaczej, chociaż
raz słucham za pośrednictwem prawdziwych fal radiowych, a innym razem
transmisji pakietowej.
Post by Tomasz Minkiewicz
A za chwilę możemy być w sytuacji, że na żadnym etapie swego istnienia
nie będą "telewizyjne", bo się je będzie robiło zupełnie niezależnie
i telewizja będzie tylko jednym z mediów, gdzie je będzie można obejrzeć.
Taka sytuacja miała miejsce już na początku lat osiemdziesiątych. Wtedy
ludzie zaczęli używać magnetowidów. Mówili na to "wideo". Ale wracając
do pana prezesa -- on nie mówił o jakichś abstrakcyjnych rzeczach, tylko
o tym, że w internecie będzie można obejrzeć to samo, co w telewizorze.
Post by Tomasz Minkiewicz
No OK, mógłby mówić właśnie "programy" (ale nie "program", bo "program
telewizyjny" (w sensie, że audycje w określonym następstwie)
A bielizna, to musi być biała. Ludzie mówią "program z udziałem profesora
Miodka" i wcale nie myślą przy tym o wiadomościach sportowych, które
będą potem nadawane.
Post by Tomasz Minkiewicz
nie ma przełożenia na realia internetowe), ale np. dla mnie to by było
mylące, bo o ile jakieś gadające głowy to owszem, program, jednak filmu
fabularnego już programem nie nazywam.
Jak dla kogoś coś jest mylące, to powinien prosić o wyjaśnienie i
wyrozumiałość dla swojej ułomności. A nie zarażać innych fobiami.
Jak zapytać ludzi o ich ulubione prograny telewizyjne, to jedni będą
mówić o teleturniejach, inni o filmach. Ludzie nie mają takich
wysublimowanych problemów nazewniczych.
Post by Tomasz Minkiewicz
Więc jakieś słowo oznaczające ogół tych audycyj/filmów/programów/whateva
dostarczanych widzowi w jakiśtam, nieistotny w sumie sposób, wydaje mi
się całkiem potrzebne.
Takich słów już jest wiele w użyciu. Poza "programem" choćby wzmiankowane
"audycje" -- słowo wzięte wprost ze świata radia, pochodzące od słuchania.
Są i tacy, co zrzymaja się na "audycje telewizyjne", bo to przecież bez
sensu, audycji się słucha, a w telewizorze jeszcze poza tym coś widać,
więc dla nich to mylące (może gadające głowy, to jeszcze, ale...). Obsesje
bywaja różne, ja to rozumiem.
Post by Tomasz Minkiewicz
Post by Jarosław Sokołowski
Widza interesuje odbiór programu (jako całości).
Chyba Ciebie. Wprawdzie w tej chwili nie mam telewizora, ale pamiętam,
że jak jeszcze miałem, to mnie interesował ledwie drobny ułamek
proponowanego kontentu.
Całość bez podziału na treść i techniczne środki przekazu, a nie całość
w sensie, że od programu dla rolników aż po łopot flagi przy dźwiękach
hymnu (jak ostatnio miałem telewizor, to takie tam rzeczy były; kontentu
nie było wcale).

Jarek
--
Dzisiaj w telewizji był ciekawy program
Pójdę na boisko, trochę w piłkę pogram
Manna spadła z nieba, ryby słone płyną
Spotkałem cię znowu urocza dziewczyno
bulka paryska
2012-01-11 21:44:11 UTC
Permalink
/.../ co _zrzymaja_ się na "audycje telewizyjne", /.../ to przecież bez
sensu /../
======
zŻ..
:)
bp
Jarosław Sokołowski
2012-01-11 23:27:55 UTC
Permalink
Post by bulka paryska
/.../ co _zrzymaja_ się na "audycje telewizyjne", /.../ to przecież bez
sensu /../
======
zŻ..
:)
bp
No racja. Chyba żeby ktoś się zrzymał i doparyżał. Ale tu nie o to chodziło.
--
Jarek
Tomasz Minkiewicz
2012-01-12 14:39:48 UTC
Permalink
On Wed, 11 Jan 2012 19:32:13 +0000 (UTC)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
prezes mówi o kontencie w oderwaniu od medium, więc nawet gdyby "treść"
albo "zawartość", to właściwie czego? telewizji? portalu? a dlaczego
nie transmisji HSDPA? a co jeśli jutro ktoś wymyśli sposób przesyłania
kontentu wprost do mózgu?).
Ale po co prezes odrywa jedno od drugiego?
A jak ma mówić o prezentowaniu programów telewizyjnych w Internecie?
Jak trafią do Internetu, to przestają być telewizyjne, nie stając się
internetowymi ("program internetowy"? wtf?).
W samochodzie słucham tego samego, czego w domu przy komputerze. Nazywa
to się "radio". I nie ma powodu, by miało się nazywać inaczej, chociaż
raz słucham za pośrednictwem prawdziwych fal radiowych, a innym razem
transmisji pakietowej.
Czyli prezes miałby mówić po prostu o telewizji? Sensowne, nawet chyba
sensowniejsze od radia internetowego. Dobrze, żeby istniało takie
określenie, tyle że… ono trochę co innego znaczy. Jest za ogólne.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
A za chwilę możemy być w sytuacji, że na żadnym etapie swego istnienia
nie będą "telewizyjne", bo się je będzie robiło zupełnie niezależnie
i telewizja będzie tylko jednym z mediów, gdzie je będzie można obejrzeć.
Taka sytuacja miała miejsce już na początku lat osiemdziesiątych. Wtedy
ludzie zaczęli używać magnetowidów. Mówili na to "wideo". Ale wracając
do pana prezesa -- on nie mówił o jakichś abstrakcyjnych rzeczach, tylko
o tym, że w internecie będzie można obejrzeć to samo, co w telewizorze.
Ha! Tu Cię mam! Sam widzisz – musiałeś użyć zaimka (_to_ samo), bo
jeśli nie zgadzasz się na „kontent” nie masz do dyspozycji polskiego
rzeczownika, który by _to_ nazywał i Twoja argumentacja się wali z null
pointer exception, bo zaimki są jak wskaźniki, a ten nie ma na co
wskazywać.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
nie ma przełożenia na realia internetowe), ale np. dla mnie to by było
mylące, bo o ile jakieś gadające głowy to owszem, program, jednak filmu
fabularnego już programem nie nazywam.
Jak dla kogoś coś jest mylące, to powinien prosić o wyjaśnienie i
wyrozumiałość dla swojej ułomności. A nie zarażać innych fobiami.
Fobiami? Jakimi fobiami? Kto nazywa filmy programami? Myśląc o filmie
nikt nie mówi „program”, to wszyscy rozróżniają.
O, masz:
http://www.pcworld.pl/news/379182/TVP.darmowe.programy.i.filmy.w.sieci.dla.placacych.abonament.html
Nawet ontopicznie się trafiło, bo mowa o tym samym, co tu wałkujemy.
Redaktor PCWorlda też widać nie lubi słowa „kontent”, więc musiał
obejść jego brak, wymieniając rodzaje kontentu. Tak samo jak Ty, on
potrzebuje tego słowa, tylko też nie chce się do tego przyznać.
Post by Jarosław Sokołowski
Jak zapytać ludzi o ich ulubione prograny telewizyjne, to jedni będą
mówić o teleturniejach, inni o filmach. Ludzie nie mają takich
wysublimowanych problemów nazewniczych.
Zgadza się, nie mają. Bo to nie są problemy, tylko po prostu różne nazwy
dla różnych rzeczy. Są filmy, są programy i programy to nie to samo, co
filmy. Live with it.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
Więc jakieś słowo oznaczające ogół tych audycyj/filmów/programów/whateva
dostarczanych widzowi w jakiśtam, nieistotny w sumie sposób, wydaje mi
się całkiem potrzebne.
Takich słów już jest wiele w użyciu. Poza "programem" choćby wzmiankowane
"audycje" -- słowo wzięte wprost ze świata radia, pochodzące od słuchania.
Są i tacy, co zrzymaja się na "audycje telewizyjne", bo to przecież bez
sensu, audycji się słucha, a w telewizorze jeszcze poza tym coś widać,
więc dla nich to mylące (może gadające głowy, to jeszcze, ale...).
No i świetnie, niech będą „audycje”. Wiadomo, co to znaczy
i rzeczywiście są prawie dla wszystkich do przełknięcia. Ale
to nie jest argument przeciwko wprowadzeniu rzeczownika zbiorowego
oznaczającego ogół tych audycyj.
Post by Jarosław Sokołowski
Obsesje bywaja różne, ja to rozumiem.
Co Ty wiesz o obsesjach. Ta, to jeszcze jedna z moich najmniejszych. ;)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
Post by Jarosław Sokołowski
Widza interesuje odbiór programu (jako całości).
Chyba Ciebie. Wprawdzie w tej chwili nie mam telewizora, ale pamiętam,
że jak jeszcze miałem, to mnie interesował ledwie drobny ułamek
proponowanego kontentu.
Całość bez podziału na treść i techniczne środki przekazu,
Jeśli będziesz miał tylko określenie na jedno i drugie łącznie, to na
przykład pytania „czy wasza firma udostępnia kontent bezpłatnie?” nie
będziesz miał jak zadać. Jeśli zapytasz „czy wasza firma udostępnia
telewizję bezpłatnie?” możesz usłyszeć „tak, z naszej strony można
zupełnie za darmo ściągnąć program do oglądania”, a czego nie usłyszysz,
to że kontent jest płatny SMSem, 1.23 PLN za minutę.
--
Tomasz Minkiewicz <***@gmail.com>
Jarosław Sokołowski
2012-01-12 17:44:45 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Taka sytuacja miała miejsce już na początku lat osiemdziesiątych. Wtedy
ludzie zaczęli używać magnetowidów. Mówili na to "wideo". Ale wracając
do pana prezesa -- on nie mówił o jakichś abstrakcyjnych rzeczach, tylko
o tym, że w internecie będzie można obejrzeć to samo, co w telewizorze.
Ha! Tu Cię mam! Sam widzisz - musiałeś użyć zaimka (_to_ samo), bo
jeśli nie zgadzasz się na "kontent" nie masz do dyspozycji polskiego
rzeczownika, który by _to_ nazywał i Twoja argumentacja się wali z null
pointer exception, bo zaimki są jak wskaźniki, a ten nie ma na co
wskazywać.
Tu dochodzimy do różnic między językami ludzkimi, a językami programowania.
Z żywego języka można wytentegować takie ograniczenia -- zaimek nie musi
zastępować żadnej konkretniej rzeczy znanej mówiącemu.
Post by Jarosław Sokołowski
Jak dla kogoś coś jest mylące, to powinien prosić o wyjaśnienie i
wyrozumiałość dla swojej ułomności. A nie zarażać innych fobiami.
Fobiami? Jakimi fobiami? Kto nazywa filmy programami? Myśląc o filmie
nikt nie mówi "program", to wszyscy rozróżniają.
Pierwsze słyszę by ktoś czuł opór przed nazwaniem "programem" filmu
puszczanego w telewizji.
http://www.pcworld.pl/news/379182/TVP.darmowe.programy.i.filmy.w.sieci.dla.placacych.abonament.html
Nawet ontopicznie się trafiło, bo mowa o tym samym, co tu wałkujemy.
Redaktor PCWorlda też widać nie lubi słowa "kontent", więc musiał
obejść jego brak, wymieniając rodzaje kontentu. Tak samo jak Ty, on
potrzebuje tego słowa, tylko też nie chce się do tego przyznać.
Redaktor litościwie zastąpił panaprezesowy "kontent" jednym słowem
"treści" (o ile rzeczywiście prezes tak powiedział, bo zaczynam mieć
wątpliwości). Nieszczęsne "filmy" pojawiają się tylko w tytule,
a portalowe tytuły chyba wymyśla kto inny.
No i świetnie, niech będą "audycje". Wiadomo, co to znaczy
i rzeczywiście są prawie dla wszystkich do przełknięcia. Ale
to nie jest argument przeciwko wprowadzeniu rzeczownika zbiorowego
oznaczającego ogół tych audycyj.
Nie mam nic przeciwko istnieniu rzeczownika w języku (branżowym),
tylko trudno mi się zgodzić z jego bezsensownym użyciem tam, gdzie
nie jest to potrzebne. "Byliśmy wczoraj w lesie, oglądaliśmy
zaśnieżony drzewostan" -- to mniej więcej tak brzmi.
Post by Jarosław Sokołowski
Obsesje bywaja różne, ja to rozumiem.
Co Ty wiesz o obsesjach. Ta, to jeszcze jedna z moich najmniejszych. ;)
Tak też przypuszczałem.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Tomasz Minkiewicz
Post by Jarosław Sokołowski
Widza interesuje odbiór programu (jako całości).
Chyba Ciebie. Wprawdzie w tej chwili nie mam telewizora, ale pamiętam,
że jak jeszcze miałem, to mnie interesował ledwie drobny ułamek
proponowanego kontentu.
Całość bez podziału na treść i techniczne środki przekazu,
Jeśli będziesz miał tylko określenie na jedno i drugie łącznie, to na
przykład pytania "czy wasza firma udostępnia kontent bezpłatnie?" nie
będziesz miał jak zadać. Jeśli zapytasz "czy wasza firma udostępnia
telewizję bezpłatnie?" możesz usłyszeć "tak, z naszej strony można
zupełnie za darmo ściągnąć program do oglądania", a czego nie usłyszysz,
to że kontent jest płatny SMSem, 1.23 PLN za minutę.
Dopiero teraz do mnie dotarło -- to słowo jest niezbędne, by marketingowcy
mogli robić ludziom wodę z mózgu.
--
Jarek
Jan45
2012-01-11 19:26:32 UTC
Permalink
(...) prezes mówi o kontencie w oderwaniu od
medium, więc nawet gdyby „treść” albo „zawartość”, to właściwie czego?
telewizji? portalu? a dlaczego nie transmisji HSDPA? a co jeśli jutro
ktoś wymyśli sposób przesyłania kontentu wprost do mózgu?).
Prezes mówi wyraźnie, czego to jest kontent.
Ale jakoś nie mogę załapać, co to jest ten cały
kontent - i to właśnie w jego kontentowej ogólności.
Kontent kontenera. Może kogoś to bawi, taka nowa
mowa. Ale mnie to wadzi. Kiedyś podobnie raził
mnie post, jeśli to było określenie dotyczące nie
poszczenia, tylko wysyłania swojej wypowiedzi
na jakiś temat na jakieś internetowe forum.
I ostatnio post internetowy jest w odwrocie.
Czyli się znudził. Może tak będzie i z kontentem?
Ale na razie kontent atakuje.

Jan
Slawek Kotynski
2012-01-11 12:09:35 UTC
Permalink
Post by Jan45
Właśnie prezes TVP Juliusz Braun ogłosił swój nowy
pomysł na przekonanie telewidzów do płacenia
Dzięki abonamentowi TVP będzie mogła udostępniać kontent za darmo.
[...]
Co sprawiło, że prezes nazywa kontentem zawartość
jakiegoś portalu internetowego?
Równie boleśnie zgrzyta "zawartość", kiedy chodzi
o "treść" - książki, serwisu etc.

mjk
Jarosław Sokołowski
2012-01-11 12:34:13 UTC
Permalink
Post by Jan45
Co sprawiło, że prezes nazywa kontentem zawartość
jakiegoś portalu internetowego? Czy to ten sam powód,
który każe dziennikarzom mówić "obraz" na film?
Nie, to jest inny przypadek. Ciągłe używanie słowa "obraz"
świadczy o ubóstwie intelektualnym. Ktoś kiedyś użył tego
słowa jako zamiennika, na przykład by uniknąć powtórzeń.
Inni podchwycili i zaczęli traktować "obraz" jako podstawowe
określenie, zaprzestając całkowicie użycia słowa "film".
Podobnie jest z "białym szaleństwem", "białym puchem",
"błękitnym paliwem" itp.

Panaprezesowy "kontent" to nie tyle zawartość portalu, co
uniwersalna treść do wypełniania medium. Jak kiedyś robiłem
przy telewizorni, to tam spec od wypełniania ramówki używał
określenia "napierdalanie chujozą". To termin ścisły, fachowy,
zrozumiały, wszyscy wiedzieli o co chodzi. Należy do tej samej
kategorii co "kontent" (a dokładnie jest to jeden z rodzajów
kontentu). Póki obracamy się w gronie fachowców, to takie
słownictwo należy uznać za właściwe. Ale gdy trzeba zwrócić
się do widza, należy poszukać bardziej odpowiednich słów.

Jarek
--
Ojciec najgorsze wyrazy
Powtarzał po kilka razy.
Ona płakała cichutko,
Bo ją przy tym kopnął w udko.
Jan45
2012-01-11 14:03:42 UTC
Permalink
(...) Póki obracamy się w gronie fachowców, to takie
słownictwo należy uznać za właściwe. Ale gdy trzeba zwrócić
się do widza, należy poszukać bardziej odpowiednich słów.
Ufff! A już się obawiałem, że tylko mnie się
taka wypowiedź nie podoba. Kontent kontenera.
Trudno się kontentować czymś takim.

Pozdrawiam,
Jan
Jarosław Sokołowski
2012-01-11 19:38:12 UTC
Permalink
Post by Jan45
(...) Póki obracamy się w gronie fachowców, to takie
słownictwo należy uznać za właściwe. Ale gdy trzeba zwrócić
się do widza, należy poszukać bardziej odpowiednich słów.
Ufff! A już się obawiałem, że tylko mnie się
taka wypowiedź nie podoba. Kontent kontenera.
Trudno się kontentować czymś takim.
Tak konkretnie, to mi się pan prezes nie podoba. Że tak mówi.
Bo z istnienia słowa wynikają również pewne pożytki. Łatwiej
określić z kim się ma do czynienia, gdy ktoś bez takich słów
nie może się obejść. Podobną rolę w języku spełniają słowa
"dżender" i "dizajn".
--
Jarek
Szyk
2012-01-11 12:52:51 UTC
Permalink
Post by Jan45
Co sprawiło, że prezes nazywa kontentem zawartość
jakiegoś portalu internetowego? Czy to ten sam
powód, który każe dziennikarzom mówić "obraz"
na film?
Bo to kosmopolityczne palanty albo po prostu zdrajcy.
Nie dawno prezes wp.pl wypowiadał się, że "już nie są tylko wyszukiwarką
stron" bo teraz "sami tworzą kontent".
Jan
2012-01-12 08:11:47 UTC
Permalink
Post by Jan45
Właśnie prezes TVP Juliusz Braun ogłosił swój nowy
pomysł na przekonanie telewidzów do płacenia
abonamentu. (...)
Aż tak dużo czasu nie mam, żeby się wsłuchiwać
w głos prezesa, kiedy na przykład występuje
w telewizji. Ale że czytam szybko, rzuciła mi
się w oczy jego wypowiedź na piśmie, w Internecie.

To też ma znaczenie, że na piśmie, bo przy
dużej dziennikarskiej szybkości strzelania
słowami nie wróciłbym na kontent uwagi, gdyby
został wypowiedziany.

Jan
Loading...