Yarael Poof
2014-03-04 11:03:24 UTC
Na wielu stronach znalazłem tę opowieść/przypowieść. Wszędzie jako
źródła podają "internet", "anonimowy", część ludzi wpisuje jako swoje :)
Ponoć autorem jest Kazimierz Wójtowicz (a przynajmniej tak mi powiedzie
autor "Kół czasu", Jan Hyjek który luźno cytuje tę historię w swojej
książce), ale nie mogę namierzyć źródła, a on być może wziął z jakiś
żydowskich opowiadań.
W każdym razie szukam pierwowzoru:
"Był raz starzec, który miał syna jedynaka i konia. Pewnego
dnia koń wyrwał się z zagrody i uciekł na wzgórza.
- Uciekł ci koń? A to pech! - mówili sąsiedzi.
- Czemu tak mówicie? - pytał stary. - Skąd wiecie, że to
pech?
I rzeczywiście, następnej nocy koń wrócił do zagrody, gdzie
go zawsze karmiono i pojono, prowadząc ze sobą tuzin dzikich
koni. Syn gospodarza zobaczył je, wymknął się bocznym
wyjściem i zamknął bramę. Nagle mieli teraz trzynaście koni
zamiast żadnego. Sąsiedzi usłyszeli dobrą wieść i pobiegli
do gospodarza.
- Trzynaście koni! Ale ty masz szczęście! On zaś odparł:
- Skąd wiecie, czy to szczęście?
Parę dni potem jego syn próbował ujeżdżać jednego z dzikich
koni; został zrzucony i złamał nogę. Sąsiedzi znów przyszli
wygłosić kolejny pochopny sąd:
- Twój syn złamał nogę. To ci pech! Mądry gospodarz znów
odrzekł:
- Skąd wiecie, czy to pech?
I rzeczywiście, niedługo potem w okolicy pojawił się dowódca
wojskowy i zorganizowano pobór. Wszyscy sprawni młodzieńcy
zostali wzięci do armii i wysłani na wojnę, z której nigdy
nie wrócili. Zaś syn gospodarza ocalał, bo miał złamaną
nogę."
Maciej
źródła podają "internet", "anonimowy", część ludzi wpisuje jako swoje :)
Ponoć autorem jest Kazimierz Wójtowicz (a przynajmniej tak mi powiedzie
autor "Kół czasu", Jan Hyjek który luźno cytuje tę historię w swojej
książce), ale nie mogę namierzyć źródła, a on być może wziął z jakiś
żydowskich opowiadań.
W każdym razie szukam pierwowzoru:
"Był raz starzec, który miał syna jedynaka i konia. Pewnego
dnia koń wyrwał się z zagrody i uciekł na wzgórza.
- Uciekł ci koń? A to pech! - mówili sąsiedzi.
- Czemu tak mówicie? - pytał stary. - Skąd wiecie, że to
pech?
I rzeczywiście, następnej nocy koń wrócił do zagrody, gdzie
go zawsze karmiono i pojono, prowadząc ze sobą tuzin dzikich
koni. Syn gospodarza zobaczył je, wymknął się bocznym
wyjściem i zamknął bramę. Nagle mieli teraz trzynaście koni
zamiast żadnego. Sąsiedzi usłyszeli dobrą wieść i pobiegli
do gospodarza.
- Trzynaście koni! Ale ty masz szczęście! On zaś odparł:
- Skąd wiecie, czy to szczęście?
Parę dni potem jego syn próbował ujeżdżać jednego z dzikich
koni; został zrzucony i złamał nogę. Sąsiedzi znów przyszli
wygłosić kolejny pochopny sąd:
- Twój syn złamał nogę. To ci pech! Mądry gospodarz znów
odrzekł:
- Skąd wiecie, czy to pech?
I rzeczywiście, niedługo potem w okolicy pojawił się dowódca
wojskowy i zorganizowano pobór. Wszyscy sprawni młodzieńcy
zostali wzięci do armii i wysłani na wojnę, z której nigdy
nie wrócili. Zaś syn gospodarza ocalał, bo miał złamaną
nogę."
Maciej