medea
2012-11-05 19:07:20 UTC
ProfesorAdam Łukaszewicz,o którym między innymi pisze się w artykule o
poliglotach w najnowszym wydaniu specjalnym "Polityki", szczyci się
znajomością kilku języków nowożytnych i kilku starożytnych. Profesor
jednak "zastrzega, że stopień znajomości opanowania przezeń języków jest
zniuansowany".
Zaczęłam się zastanawiać, co to właściwie znaczy - czy to, że poziom
opanowania przezeń tych języków jest różny w zależności od języka (co po
dłuższym zastanowieniu i dalszym kontekście uważam za najbardziej
prawdopodobne), czy też profesorowi nieobce są wszelkie niuanse
znaczeniowe w poznanych językach?
Tak czy owak sformułowanie wydaje mi się niezbyt szczęśliwe.A Wam?
Ewa
poliglotach w najnowszym wydaniu specjalnym "Polityki", szczyci się
znajomością kilku języków nowożytnych i kilku starożytnych. Profesor
jednak "zastrzega, że stopień znajomości opanowania przezeń języków jest
zniuansowany".
Zaczęłam się zastanawiać, co to właściwie znaczy - czy to, że poziom
opanowania przezeń tych języków jest różny w zależności od języka (co po
dłuższym zastanowieniu i dalszym kontekście uważam za najbardziej
prawdopodobne), czy też profesorowi nieobce są wszelkie niuanse
znaczeniowe w poznanych językach?
Tak czy owak sformułowanie wydaje mi się niezbyt szczęśliwe.A Wam?
Ewa