Post by Michal JankowskiZresztą zobacz prasę dzisiejszą: część gazet pisze "mercedes" i "bmw",
zgodnie z zaleceniami spod paprotki (które zresztą są według mnie
wynikiem zwykłej pomyłki, do której głupio się było przyznać), a część
- nie.
Tak sobie myślę, że poza pomyłką mógł to być też wpływ epoki. W czasach,
gdy to zalecenie powstawało, nazwy samochodów były bardziej "pospolite"
niż dzisiaj (choć oczywiście same samochody pospolite były mniej).
O kimś mówiono, że "jeździ fiatem", bo znaczyło to co inniego, niż
jeżdzenie syreną. Ktoś się ogłaszał, że "świadczy usługi dla ludności
w zakresie przewozów żukiem", a komuś przywieźli trzy kamazy ziemi do
ogrodu. Dzisiaj często nawet nie potrafimy powiedziec jakiej marki jest
taksówka, którą nas wiozą (z Nowego Targu do Zakopanego), a kiedyś marka
od razu kojarzyła się z przeznaczeniem samochodu. Ostatnia taka asocjacja,
jaką pamiętam, dotyczyła "jeżdżenia lancią" -- samochodami tej marki BOR
woził wszelkich oficjeli (znajomy kupił sobie wtedy taką brykę i mówił,
że nigdy nie ma problemów z zaparkowaniem w Warszawie -- stawia byle
gdzie, a żadem policjant nie wystawia mandatu, tylko jeszcze dyskretnie
pilnuje żeby co złego się nie stało).
Jarek
--
W pięćdziesiątym już był dyrektorem
ktoś donosem chciał kłodę pod nogi
przyjechali wsadzili w citroen
do urzędu tak nagle w pół drogi