Discussion:
jak sie odmienia "lody"?
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Ruua
2004-11-01 11:27:07 UTC
Permalink
czy to slowo ma liczbe pojedyncza - czy zdanie "poprosze 1 loda na patyku"
jest poprawne?
BasiaBjk
2004-11-01 11:33:11 UTC
Permalink
Post by Ruua
czy to slowo ma liczbe pojedyncza - czy zdanie "poprosze 1 loda na patyku"
jest poprawne?
Dręczą Cię wciąż te lody? :)
Poprawnie tylko liczba mnoga, ale jeśli powiesz, ja napisałaś, w sklepie
zostaniesz świetnie zrozumiana...
http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=29406
--
pa, Basia
Martyna
2004-11-01 11:55:39 UTC
Permalink
BasiaBjk wrote:
:: Użytkownik Ruua napisał:
::: czy to slowo ma liczbe pojedyncza - czy zdanie "poprosze 1 loda na
::: patyku" jest poprawne?
:::
::
:: Dręczą Cię wciąż te lody? :)
:: Poprawnie tylko liczba mnoga, ale jeśli powiesz, ja napisałaś, w
:: sklepie zostaniesz świetnie zrozumiana...

Nigdy nic nie wiadomo:

Centrum, budka z lodami. Nad okienkiem afisz: "Lód mały - 1,5 zł, lód duży -
3 zł". Do lady podchodzi chłopak.

- Duże lody - zamawia.

Po chwili sprzedawczyni próbuje wręczyć mu dwa rożki.

- A po co mi dwa, jak jestem sam? - dziwi się klient.

- Zamawiał pan lody.

- Duże. Raz.

- Nie mówił pan, że chce jednego loda.

- Zamawiałem lody, bo tak się nazywa to, co pani sprzedaje - tłumaczy
chłopak. - Czegoś takiego jak lód po prostu nie ma. Niech pani poczyta
słownik. Biorę jedne.

http://miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35234,2139638.html

M
bazyli4
2004-11-01 21:21:51 UTC
Permalink
Post by Martyna
- Zamawiałem lody, bo tak się nazywa to, co pani sprzedaje - tłumaczy
chłopak. - Czegoś takiego jak lód po prostu nie ma. Niech pani poczyta
słownik. Biorę jedne.
Słownik sobie a życie jak zwykle wygrywa :-)

Pzdr
Paweł
SlaWasII
2004-11-02 07:52:04 UTC
Permalink
Post by BasiaBjk
Post by Ruua
czy to slowo ma liczbe pojedyncza - czy zdanie "poprosze 1 loda na patyku"
jest poprawne?
Dręczą Cię wciąż te lody? :)
Poprawnie tylko liczba mnoga, ale jeśli powiesz, ja napisałaś, w sklepie
zostaniesz świetnie zrozumiana...
Podobnie jak "Poproszę 1 spodeń"? Że o butach nie wspomnę...
;)

SlaWasII
piotr panek
2004-11-02 08:59:18 UTC
Permalink
Post by Ruua
Post by BasiaBjk
Post by Ruua
czy to slowo ma liczbe pojedyncza - czy zdanie "poprosze 1 loda na
patyku"
Post by BasiaBjk
Post by Ruua
jest poprawne?
Dręczą Cię wciąż te lody? :)
Poprawnie tylko liczba mnoga, ale jeśli powiesz, ja napisałaś, w sklepie
zostaniesz świetnie zrozumiana...
Podobnie jak "Poproszę 1 spodeń"? Że o butach nie wspomnę...
;)
Wcale niepodobnie. Spodzień to tylko żartobliwa postać, but może być
jeden, dwa, trzy itd., a lody w znaczeniu "jeden egzemplarz zimnego
słodycza" to jakieś bzdurne przeniesienie znaczenia z "zimnego deseru".
Taki neologizm i archaizm jednocześnie :-) Archaizm, bo zachowana jest
dawna postać, kiedyś w miarę uzasadniona (a przynajmniej niebezsensowna,
jak teraz) - bo rzeczony deser był pewną ilością amorficznej substancji
wypełniającej naczynie. Neologizm, bo nazwę tę przeniesiono na wyrób
cukierniczy mający określony kształt i formę - zwłaszcza dotyczy to
"loda na patyku". O ile jakiś sens (a przynajmniej brak jawnego
bezsensu) ma poproszenie o pucharek lodów w cukierni, o tyle poproszenie
o jeden patyk lodów (sic!), a nawet o dwa rożki albo kubki lodów w
sklepie sensu nie ma. Oczywiście, w języku zdarzają się rzeczy bez
sensu, ale skoro ludność praktycznie bez wyjątku (tego dziwaka z
przywołanego artykułu w gazecie i paru twórców słowników można
statystycznie pominąć :-) ) akurat w tym przypadku zachowuje się
sensownie, to należy ten przypadek traktować z należnym szacunkiem :-)
Jeśli dobrze zrozumiałem, ironizujesz, że "poproszę jednego loda"
zostanie odebrane w sklepie, jak "poproszę spodzień" albo "poproszę
buta". Otóż wcale nie, bo nawet, jeśli sprzedawca wie, że jakieś
słowniki każą mówić "poproszę jedne lody" albo "dwoje lodów(?)", to i
tak ze względu na powszechność zjawiska nie odbierze tego jak żart, co
byłoby typową reakcją na "spodzień" albo "skarpetę"...

pzdr
piotrek
Post by Ruua
SlaWasII
waldek
2004-11-03 01:05:08 UTC
Permalink
===
Jak już jesteśmy przy l.p. i l.mn., to poproszę o wyjaśnienie, dlaczego
kupuję: jabłka, figi, śliwki, rodzynki, ziemniaki, porzeczki, ale
jednocześnie: fasolę, żurawinę, pinię, paprykę, marchew, pietruszkę?
"Kup pół kilo ziemniaków." i "Kup pół kilo papryki.".
"Kup ziemniaki." i "Kup marchew.".

Przy określeniu ilości w sztukach wszystko wróci do normy: "Kup cztery
marchwie." (ale nie o to pytam).

Oczywiście dopełniacz od "marchew" w l.p. i w l.mn. brzmi tak samo, ale w
"Kup pół kilo marchwi." wyczuwa się liczbę pojedynczą, tak samo, jak w "Kup
pół kilo pietruszki.". Może przez analogię.

Czy ktokolwiek mówi spontanicznie, na codzień "Kup pół kilo fasol (papryk,
selerów)."? Ja się z tym nie spotkałem.

Skąd takie zróżnicowanie? Tu nie żadnego amorfizmu ani innych niuansów.
Pomijam produkty bez liczby mnogiej, takie jak: groch, soja, nać, szczypior,
czy awokado.

waldek
===
Eneuel Leszek Ciszewski
2004-11-04 15:27:04 UTC
Permalink
Post by waldek
Czy ktokolwiek mówi spontanicznie, na codzień "Kup pół kilo fasol (papryk,
______________________________________^^^^^
Post by waldek
selerów)."? Ja się z tym nie spotkałem.
Nie wiem, ale **codziennie** powinniśmy pisać **na co dzień**. :)

E. :)
Eneuel Leszek Ciszewski
2004-11-04 15:23:55 UTC
Permalink
Post by piotr panek
Wcale niepodobnie. Spodzień to tylko żartobliwa postać, but może być
jeden, dwa, trzy itd., a lody w znaczeniu "jeden egzemplarz zimnego
słodycza" to jakieś bzdurne przeniesienie znaczenia z "zimnego deseru".
Taki neologizm i archaizm jednocześnie :-) Archaizm, bo zachowana jest
dawna postać, kiedyś w miarę uzasadniona (a przynajmniej niebezsensowna,
jak teraz) - bo rzeczony deser był pewną ilością amorficznej substancji
A lód jest amorficzną substancją?

BTW -- przepisane ze słownika PWN:

amorficzny odznaczający się nie uporządkowaną budową; bezpostaciowy
____________________________^^^^^

jęz. Języki amorficzne języki, których cechą charakterystyczną
jest słabo rozwinięty system afiksów, czyli morfemów gramatycznych

chem. fiz. Ciało amorficzne ciało pozbawione prawidłowej krystalicznej
budowy wewnętrznej i wynikających z niej właściwości; ciało bezpostaciowe

z gr.

Podobnie w innym słowniku PWN i tutaj: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=1264

Wracając do Twego postu/listu: Woda zamarznięta jest chyba ciałem
o krystalicznej budowie, więc chyba i deser jest ciałem krystalicznym. :)

E.
waldek
2004-11-04 16:34:56 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek Ciszewski
Wracając do Twego postu/listu: Woda zamarznięta jest chyba ciałem
^^^^^^
Post by Eneuel Leszek Ciszewski
o krystalicznej budowie, więc chyba i deser jest ciałem
krystalicznym. :)
E.
===
Ten deser, o którym tu dyskutujemy, to *lody*, a nie lód. W ich składzie są
jaja, śmietana, cukier i trochę "chemii". Po rozbiciu na atomy otrzymasz
białka, tłuszcze, węglowodany i zapewne sporo wody. Ale czy po schłodzeniu
to coś będzie jeszcze miało krystaliczną strukturę? Wątpię.

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-04 18:20:17 UTC
Permalink
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek Ciszewski
Wracając do Twego postu/listu: Woda zamarznięta jest chyba ciałem
^^^^^^
Post by Eneuel Leszek Ciszewski
o krystalicznej budowie, więc chyba i deser jest ciałem
krystalicznym. :)
===
Ten deser, o którym tu dyskutujemy, to *lody*, a nie lód. W ich składzie są
jaja, śmietana, cukier i trochę "chemii". Po rozbiciu na atomy otrzymasz
białka, tłuszcze, węglowodany i zapewne sporo wody. Ale czy po schłodzeniu
to coś będzie jeszcze miało krystaliczną strukturę? Wątpię.
A zamarznięta woda w jeziorze ma postać krystaliczną?
Chyba tak, a przecież destylowaną nie jest. :)

Nie wiem, czy jadalne lody mają postać krystaliczną.
Zdecydowaną ich większość stanowi woda. Nigdy nie
przyglądałem się zamarzniętym jajom czy mleku. :)

E.
waldek
2004-11-04 18:22:26 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek Ciszewski
Wracając do Twego postu/listu: Woda zamarznięta jest chyba ciałem
^^^^^^
Post by Eneuel Leszek Ciszewski
o krystalicznej budowie, więc chyba i deser jest ciałem
krystalicznym. :)
===
Ten deser, o którym tu dyskutujemy, to *lody*, a nie lód. W ich składzie są
jaja, śmietana, cukier i trochę "chemii". Po rozbiciu na atomy otrzymasz
białka, tłuszcze, węglowodany i zapewne sporo wody. Ale czy po schłodzeniu
to coś będzie jeszcze miało krystaliczną strukturę? Wątpię.
A zamarznięta woda w jeziorze ma postać krystaliczną?
Chyba tak, a przecież destylowaną nie jest. :)
Nie wiem, czy jadalne lody mają postać krystaliczną.
Zdecydowaną ich większość stanowi woda. Nigdy nie
przyglądałem się zamarzniętym jajom czy mleku. :)
===
Ja wiem. Lody zawierają ok. 30% substancji suchej, w tym połowa to tłuszcz.
Sporo. Dodatkowo, przed zamrożeniem, są homogenizowane i napowietrzane. W
efekcie powstają mikrokryształki lodu zawieszone w bezpostaciowej "reszcie".
Coś, jak dziury w żółtym serze. Trudno więc mówić o krystalizacji lodów.

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-04 22:42:07 UTC
Permalink
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
A zamarznięta woda w jeziorze ma postać krystaliczną?
Chyba tak, a przecież destylowaną nie jest. :)
Nie wiem, czy jadalne lody mają postać krystaliczną.
Zdecydowaną ich większość stanowi woda. Nigdy nie
przyglądałem się zamarzniętym jajom czy mleku. :)
===
Ja wiem. Lody zawierają ok. 30% substancji suchej, w tym połowa to tłuszcz.
Sporo. Dodatkowo, przed zamrożeniem, są homogenizowane i napowietrzane. W
efekcie powstają mikrokryształki lodu zawieszone w bezpostaciowej "reszcie".
Coś, jak dziury w żółtym serze. Trudno więc mówić o krystalizacji lodów.
A tych dziur jest 70 procent?
I co to znaczy 30 procent?
Wagowo czy objętościowo?

MZ -- jeśli kryształki lodu się ze sobą łączą w jeden
duży (choć popsuty dodatkami) to mamy jeszcze postać
krystaliczną, a jeżeli są to mikroskopijne kryształki
wymieszane w bezpostaciowej masie -- to nie wiem. :)

BTW postaciowości i bezpostaciowości: Istnieje jeszcze
twór zwany ciekłym kryształem. :) (rozumiem, że nijak
się to ma do polszczyzny, topicku i lodowych przysmaków,
ale jakoś tak mi się nasunęło to coś na mą myśl) :)

E.
waldek
2004-11-04 23:56:00 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
A zamarznięta woda w jeziorze ma postać krystaliczną?
Chyba tak, a przecież destylowaną nie jest. :)
Nie wiem, czy jadalne lody mają postać krystaliczną.
Zdecydowaną ich większość stanowi woda. Nigdy nie
przyglądałem się zamarzniętym jajom czy mleku. :)
===
Ja wiem. Lody zawierają ok. 30% substancji suchej, w tym połowa to
tłuszcz. Sporo. Dodatkowo, przed zamrożeniem, są homogenizowane i
napowietrzane. W efekcie powstają mikrokryształki lodu zawieszone w
bezpostaciowej "reszcie". Coś, jak dziury w żółtym serze. Trudno
więc mówić o krystalizacji lodów.
A tych dziur jest 70 procent?
I co to znaczy 30 procent?
Wagowo czy objętościowo?
===
Wagowo. Objętościowo, po wtłoczeniu powietrza, lodu jest zdecydowanie
poniżej 50%. To jest tzw. puszystość lodów, mierzona odpowiednim
współczynnikiem. Im więcej powietrza, tym bardziej puszyste.

S=100*(P-P1)/P1

gdzie:
S - współczynnik puszystości,
P - masa jednostki objętości mieszanki na lody [g],
P1 - masa takiej samej objętości lodów [g].
===
Post by Eneuel Leszek
MZ -- jeśli kryształki lodu się ze sobą łączą w jeden
duży (choć popsuty dodatkami) to mamy jeszcze postać
krystaliczną, a jeżeli są to mikroskopijne kryształki
wymieszane w bezpostaciowej masie -- to nie wiem. :)
===
Nie łączą się. O to w tym wszystkim chodzi(?!). Kiedyś, za komuny, łączyły
się. Wtedy zajadałem się lodami od rana do wieczora. Były zimne i uroczo
kapały po brodzie na spodnie, a wafel rozmiękał i po chwili zaczynał
przeciekać. Teraz już się nie łączą, lody są bardzo puszyste i delikatnie
mówiąc, znienawidziłem je, a raczej tą masę, którą tak się teraz nazywa.
===
Post by Eneuel Leszek
BTW postaciowości i bezpostaciowości: Istnieje jeszcze
twór zwany ciekłym kryształem. :) (rozumiem, że nijak
się to ma do polszczyzny, topicku i lodowych przysmaków,
ale jakoś tak mi się nasunęło to coś na mą myśl) :)
===
Są też kryształy:
- nadprzewodzące,
- przywiezione z Węgier w prezencie (raczej w poprzedniej epoce),
- mające strukturę (według Zanussiego),
- cukru i akwamaryny,
- cięte,
- czyste,
- dendryczne,
- lite,
- piezoelektryczne,
- szlifowane
- górskie
- charakterne(?)

i pewnie wiele innych.

Pozdrawiam

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-05 00:13:30 UTC
Permalink
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
BTW postaciowości i bezpostaciowości: Istnieje jeszcze
twór zwany ciekłym kryształem. :) (rozumiem, że nijak
się to ma do polszczyzny, topicku i lodowych przysmaków,
ale jakoś tak mi się nasunęło to coś na mą myśl) :)
===
- nadprzewodzące,
- przywiezione z Węgier w prezencie (raczej w poprzedniej epoce),
- mające strukturę (według Zanussiego),
- cukru i akwamaryny,
- cięte,
- czyste,
- dendryczne,
- lite,
- piezoelektryczne,
- szlifowane
- górskie
- charakterne(?)
i pewnie wiele innych.
Mnie chodziło o to, że bezpostaciowość/postaciowość ma się nijak do kształtu własnego. :)
Ciecze nie posiadają kształtu, a przecież ciekłe kryształy mają budowę uporządkowaną. :)

-=-

Są jeszcze szklane ;) kryształy. :) (to chyba te z Węgier)

-=-

A co do nadprzewodzących -- w starych odbiornikach radiowych są
(ponoć były -- wiem, bo czytałem, ale czasów tych nie pamiętam)
diody półprzewodnikowe powstałe w wyniku niedostatecznej wiedzy
ludzkiej. :) Są to tak zwane kryształki.

W rzeczywistości jest to kawałek półprzewodnika typu p (lub n -- nie
pamiętam) i jego jakiś samoczynnie narastający tlenek czy inny związek
powstający samoistnie w procesie korozji, który ma typ komplementarny
do samego ,,kryształku", dzięki czemu powstaje jakże potrzebna w modulacji
(a raczej w de-) amplitudowej dioda, po której przesuwała się metalowa
(normalnie przewodząca) igła, dociskana sprężynką. :)

Później tego rodzaju kryształki zastąpiono diodami lampowymi. :)

Czytałem to w poważnej literaturze i z pewnością nie pomerdało
mi się w głowie, ale za prawdziwość tych informacji nie ręczę.

E. :)
waldek
2004-11-05 00:53:18 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
BTW postaciowości i bezpostaciowości: Istnieje jeszcze
twór zwany ciekłym kryształem. :) (rozumiem, że nijak
się to ma do polszczyzny, topicku i lodowych przysmaków,
ale jakoś tak mi się nasunęło to coś na mą myśl) :)
===
- nadprzewodzące,
- przywiezione z Węgier w prezencie (raczej w poprzedniej epoce),
- mające strukturę (według Zanussiego),
- cukru i akwamaryny,
- cięte,
- czyste,
- dendryczne,
- lite,
- piezoelektryczne,
- szlifowane
- górskie
- charakterne(?)
i pewnie wiele innych.
Mnie chodziło o to, że bezpostaciowość/postaciowość ma się nijak do
kształtu własnego. :) Ciecze nie posiadają kształtu, a przecież
ciekłe kryształy mają budowę uporządkowaną. :)
-=-
Są jeszcze szklane ;) kryształy. :) (to chyba te z Węgier)
-=-
A co do nadprzewodzących -- w starych odbiornikach radiowych są
(ponoć były -- wiem, bo czytałem, ale czasów tych nie pamiętam)
diody półprzewodnikowe powstałe w wyniku niedostatecznej wiedzy
ludzkiej. :) Są to tak zwane kryształki.
W rzeczywistości jest to kawałek półprzewodnika typu p (lub n -- nie
pamiętam) i jego jakiś samoczynnie narastający tlenek czy inny związek
powstający samoistnie w procesie korozji, który ma typ komplementarny
do samego ,,kryształku", dzięki czemu powstaje jakże potrzebna w
modulacji (a raczej w de-) amplitudowej dioda, po której przesuwała
się metalowa (normalnie przewodząca) igła, dociskana sprężynką. :)
Później tego rodzaju kryształki zastąpiono diodami lampowymi. :)
Czytałem to w poważnej literaturze i z pewnością nie pomerdało
mi się w głowie, ale za prawdziwość tych informacji nie ręczę.
E. :)
===
Nie, nie pomerdało się. Tą igłą trzeba było dosyć długo i cierpliwie szukać
odpowiedniego miejsca do styku. To był kontakt z tym kryształkiem, który
zapewniał półprzewodnictwo.

Ale to właśnie lampy zastąpiono tymi diodami, a był to początek lat
pięćdziesiątych (i chyba Nobel!). Te "kryształki" zwano również diodami
ostrzowymi. Były drogie, ze względu na ręczną robotę.

Co do niedostatecznej wiedzy, to się absolutnie nie zgodzę. Najpierw powstał
model teoretyczny, potem rzeczywisty produkt. Tam nie było przypadku!
Wszystko wymyślono i zrealizowano zgodnie z założeniami! To był przewrót w
elektronice wynikający z głębokiej znajomości tematu. Reszta to legendy.

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-05 02:25:30 UTC
Permalink
Post by waldek
Nie, nie pomerdało się. Tą igłą trzeba było dosyć długo i cierpliwie szukać
odpowiedniego miejsca do styku. To był kontakt z tym kryształkiem, który
zapewniał półprzewodnictwo.
Tak -- dokładnie. :) Bo trzeba było poszukać owego nalotu z tlenku
(czy czegośtam, co powstało w wyniku korodowania samego półprzewodnika)
i należało uważać, aby nie zdrapać (zeskrobać? teraz to się nazywa
skrobanka, (; czyli ;) aborcja) tego nalotu.
Post by waldek
Ale to właśnie lampy zastąpiono tymi diodami, a był to początek lat
pięćdziesiątych (i chyba Nobel!). Te "kryształki" zwano również diodami
ostrzowymi. Były drogie, ze względu na ręczną robotę.
Pamiętam dokładnie, że pisano, iż owe diody zastąpiono lampami.
(ale nie chcę się upierać)
Post by waldek
Co do niedostatecznej wiedzy, to się absolutnie nie zgodzę. Najpierw powstał
model teoretyczny, potem rzeczywisty produkt. Tam nie było przypadku!
Piszę to, co mi zostało w głowie z tego, o czym tam napisano
i pamiętam, że pisano, iż doszło do powstania takiej diody w wyniku
niedostatecznej wiedzy i szukania po omacku. Być może tak powstała
(przypadkowo) pierwsza dioda, którą później zbadano i zaczęto
produkować seryjnie zupełnie świadomie -- tego nie wiem.
Post by waldek
Wszystko wymyślono i zrealizowano zgodnie z założeniami! To był przewrót
w elektronice wynikający z głębokiej znajomości tematu. Reszta to legendy.
Mam za sobą kilka przeprowadzek i klamoty :) w piwnicy.
Poprzednia (w której je przechowywałem) była swego czasu
zalana (podtopiona, aby nie wzbudzać niepotrzebnych emocji)
i być może ta książka (lub czasopismo) nie nadaje się już
do czytania, ale jeśli będę mógł -- poszukam. :) Albo o tym
przeczytałem w pewnym czasopiśmie popularno-naukowym kierowanym
do dzieci (Kalejdoskop Techniki), albo w książce o tej tematyce
kierowanej do zapaleńców-elektroników. Oba źródła są wiarygodne.

Swoją drogą -- dziś chyba trudniej o tego rodzaju literaturę
kierowaną właśnie do dzieci. :) Tłumaczono tam w sposób raczej
zabawny podstawowe prawa fizyki i opisywano zdobycze techniki.
Gdy się później o tym dowiadywałem na zajęciach -- było mi
o tyle łatwiej, że w wyobraźni widziałem to, czego nas uczono. :)

E.
waldek
2004-11-05 08:13:11 UTC
Permalink
===
http://www.amiga.nsb.pl/tranzystor.html

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-05 16:28:56 UTC
Permalink
Post by waldek
http://www.amiga.nsb.pl/tranzystor.html
No... Początki są trudne...
Pierwsze bomby atomowe i wodorowe też były duże. ;)

Czasami zastanawiam się nad tym, czy ludzie (niektórzy) mogą
pominąć w swym rozwoju pewne etapy -- na przykład etap takiego
dużego tranzystora. :) I dochodzę do wniosku, że tak.

Ciekawe, ilu wówczas ludzi ,,wiedziało" o tym, że aby tranzystor
zaczął rozsądnie pracować -- trzeba go najpierw stosownie zmniejszyć
i otoczyć milionami innych jemu podobnych? :)

E. :)
waldek
2004-11-06 02:30:15 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek
Post by waldek
http://www.amiga.nsb.pl/tranzystor.html
No... Początki są trudne...
Pierwsze bomby atomowe i wodorowe też były duże. ;)
Czasami zastanawiam się nad tym, czy ludzie (niektórzy) mogą
pominąć w swym rozwoju pewne etapy -- na przykład etap takiego
dużego tranzystora. :) I dochodzę do wniosku, że tak.
Ciekawe, ilu wówczas ludzi ,,wiedziało" o tym, że aby tranzystor
zaczął rozsądnie pracować -- trzeba go najpierw stosownie zmniejszyć
i otoczyć milionami innych jemu podobnych? :)
===
Z tego, co gdzieś, kiedyś wyczytałem, to tylko jeden. To był założyciel
obecnego Intela. Nazwiska nie pamiętam. Chyba w wolnych chwilach, z nudów,
bodajże w czasie urlopu, machnął od niechcenia pierwszego scalaka. Miał
wizję, której większości nienawiedzonych brakuje.

Tak się czasem zastanawiam nad podobnymi problemami i dochodzę do wniosku,
że wiele wynalazków i teorii można było wykombinować tylko i wyłącznie na
bazie czystej dedukcji - bez doświadczeń fizycznych, bez wsparcia teorii
matematycznych. To, że tego nikt nie dokonał, tłumaczę sobie zbyt małą
populacją, stosunkami społecznymi i innymi uwarunkowaniami (np. inkwizycja).
Choć były chlubne wyjątki, takie jak teoria atomowa, latające machiny
Leonarda czy nawet muzyka Mozarta.

To, co już jest nam znane, wydaje się proste. Inaczej wyglądało to z
perspesktywy odkrywcy. Chociaż skłaniam się do wniosku, że takie operacje
myślowe, jak miniaturyzowanie, zwielakratnianie, łączenie, wymiana
oddziaływań zewnętrznych i wiele innych operacji nie są twórczością, lecz
należą do kanonu wynalazczości i jako takie powinny być uwzględniane przez
twórcę-wynalazcę jako _standardowa_ procedura poprawiająca cechy jego
wytworu. W tym kontekście układ scalony nie jest żadnym przełomem.

Są dostępne pozycje dla twórców zawierające procedury przekształcania
(gotowe algorytmy), umożliwiające, niejako automatyczne, wytworzenie nowej
jakości, bez dodatkowego wysiłku intelektualnego, bez wchłaniania nowej
wiedzy. Zostały one opracowane na bazie analizy tysięcy wynalazków. Miałem
to kiedyś w ręku. Z podziwem czytałem oczywiste, na pierwszy rzut oka,
wskazówki, które tak rzadko przychodzą nam do głowy.
Gdyby takie racjonalne metody były znane i stosowane dwa tysiące lat temu,
zapewne kolonizowlibyśmy teraz Alfę Centauri, a nie zdobywali w trudzie
fotografie Marsa, czy Tytana.

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-07 15:59:32 UTC
Permalink
"waldek" cmhd0b$sqm$***@inews.gazeta.pl

Post nie umknął mojej uwadze, ale nie mam
w tej chwili czasu na to, aby odpowiedzieć. :)

E. :)
Jan Rudziński
2004-11-07 16:05:44 UTC
Permalink
Cześć wszystkim

waldek wrote:
[...]
Post by waldek
Są dostępne pozycje dla twórców zawierające procedury przekształcania
(gotowe algorytmy), umożliwiające, niejako automatyczne, wytworzenie nowej
jakości, bez dodatkowego wysiłku intelektualnego, bez wchłaniania nowej
wiedzy.
Masz na myśli dziełka w stylu 'Myśleć jak Einstein. 10 prostych kroków'?
--
Pozdrowienia
Janek http://www.astercity.net/~janekr
Niech mnie diabli porwą!
Niech diabli porwą? To się da zrobić...
Eneuel Leszek
2004-11-07 16:12:10 UTC
Permalink
Post by Jan Rudziński
Post by waldek
Są dostępne pozycje dla twórców zawierające procedury przekształcania
(gotowe algorytmy), umożliwiające, niejako automatyczne, wytworzenie nowej
jakości, bez dodatkowego wysiłku intelektualnego, bez wchłaniania nowej
wiedzy.
Masz na myśli dziełka w stylu 'Myśleć jak Einstein. 10 prostych kroków'?
Einstein, obok tego że był geniuszem, był także wystarczająco pokorny. :)
Tak mi się nasunęło przy okazji pisania innego postu na tej grupie. :)

E. :)
waldek
2004-11-10 00:05:02 UTC
Permalink
Post by Jan Rudziński
Cześć wszystkim
[...]
Post by waldek
Są dostępne pozycje dla twórców zawierające procedury przekształcania
(gotowe algorytmy), umożliwiające, niejako automatyczne, wytworzenie
nowej jakości, bez dodatkowego wysiłku intelektualnego, bez
wchłaniania nowej wiedzy.
Masz na myśli dziełka w stylu 'Myśleć jak Einstein. 10 prostych kroków'?
===
Coś w tym rodzaju. To było takie przypominadło: "zanim zaczniesz kombinować
na serio, sprawdź, czy jest to konieczne".

Z tym, że ta pozycja, o której pisałem, to nie 10 prostych kroków, ale
bardzo zaawansowane i rozbudowane wielostronicowe *algorytmy*, wymagające
poważnego wysiłku intelektualnego (w przeciwnym przypadku byłyby
niepotrzebne). Książka, którą czytałem, miała kilkaset stron naszpikowanych
schematami blokowymi i przykładami niecodziennych wynalazków, które możnaby
było wydedukować w kilka minut lub kilka dni na podstawie tych algorytmów. A
książka ta była radzieckim tłumaczeniem z amerykańskiego. :-)

Czasem warto nie zawracać Wisły kijem.

waldek
===

Jan Rudziński
2004-11-05 08:22:21 UTC
Permalink
Cześć wszystkim

waldek wrote:
[...]
Post by waldek
Nie, nie pomerdało się. Tą igłą trzeba było dosyć długo i cierpliwie szukać
odpowiedniego miejsca do styku. To był kontakt z tym kryształkiem, który
zapewniał półprzewodnictwo.
Z tym półprzewodnictwem bym uważał. Detekcja na styku metal - kryształ
galeny ma dość złożone podstawy fizyczne.
Post by waldek
Ale to właśnie lampy zastąpiono tymi diodami, a był to początek lat
pięćdziesiątych (i chyba Nobel!). Te "kryształki" zwano również diodami
ostrzowymi. Były drogie, ze względu na ręczną robotę.
Totalna bzdura. Detektory galenowe były w użyciu przed wynalezieniem
triody. Na stronie w moim podpisie linki do stron dogłębnie omawiających
te problemy.

'Kryształków' używanych do lat 30. ub. wieku _nigdy_ nie nazywano
diodami ostrzowymi, a zostały zastąpiono przez lampy z uwagi na
niestabilną i niepewną pracę.
Post by waldek
Co do niedostatecznej wiedzy, to się absolutnie nie zgodzę. Najpierw powstał
model teoretyczny, potem rzeczywisty produkt.
Nieprawda. Kolejność była taka:

Detektory kryształkowe, których działanie odkryto czystym przypadkiem i
które długie lata nie było wyjaśnione teoretycznie.
Teoria.
Dioda półprzewodnikowa zgodna z teorią.
Dalsze badania teoretyczne.
Przypadkowa, nie całkiem zgodna z teorią konstrukcja tranzystora
ostrzowego,(tu był pewien problem - teorię rozwijał PROFESOR, a
tranzystor 'obok' teorii zmajstrowali LABORANT i DOKTOR).
Dokładne wyjaśnienie teoretyczne.
--
Pozdrowienia
Janek http://www.astercity.net/~janekr
Niech mnie diabli porwą!
Niech diabli porwą? To się da zrobić...
Eneuel Leszek
2004-11-05 16:32:44 UTC
Permalink
Post by Jan Rudziński
Post by waldek
Nie, nie pomerdało się. Tą igłą trzeba było dosyć długo i cierpliwie szukać
odpowiedniego miejsca do styku. To był kontakt z tym kryształkiem, który
zapewniał półprzewodnictwo.
Z tym półprzewodnictwem bym uważał. Detekcja na styku metal - kryształ
galeny ma dość złożone podstawy fizyczne.
No tak. Najpierw używano galenu. Dopiero później krzemu. :)
Ciekawe jak by się potoczyło życie, gdyby jednak upierano się
nad galenem. :) (jakby dziś wyglądały galenowe doliny) ;)
Post by Jan Rudziński
Post by waldek
Ale to właśnie lampy zastąpiono tymi diodami, a był to początek lat
pięćdziesiątych (i chyba Nobel!). Te "kryształki" zwano również diodami
ostrzowymi. Były drogie, ze względu na ręczną robotę.
Totalna bzdura. Detektory galenowe były w użyciu przed wynalezieniem
triody. Na stronie w moim podpisie linki do stron dogłębnie omawiających
te problemy.
Trioda triodą, ale my tu jeszcze o diodach lampowych. :)
Post by Jan Rudziński
'Kryształków' używanych do lat 30. ub. wieku _nigdy_ nie nazywano
diodami ostrzowymi, a zostały zastąpiono przez lampy z uwagi na
niestabilną i niepewną pracę.
Owszem -- była niestabilna.
Post by Jan Rudziński
Post by waldek
Co do niedostatecznej wiedzy, to się absolutnie nie zgodzę. Najpierw powstał
model teoretyczny, potem rzeczywisty produkt.
Detektory kryształkowe, których działanie odkryto czystym przypadkiem i
które długie lata nie było wyjaśnione teoretycznie.
Czyli jednak. :)
Post by Jan Rudziński
Teoria.
Dioda półprzewodnikowa zgodna z teorią.
Dalsze badania teoretyczne.
Przypadkowa, nie całkiem zgodna z teorią konstrukcja tranzystora
ostrzowego,(tu był pewien problem - teorię rozwijał PROFESOR, a
tranzystor 'obok' teorii zmajstrowali LABORANT i DOKTOR).
Dokładne wyjaśnienie teoretyczne.
E. :)
waldek
2004-11-06 01:32:17 UTC
Permalink
Post by Jan Rudziński
Totalna bzdura.
===
Takie są skutki pisania postów w porze niezgodnej z rytmem zegara
biologicznego. LOL
Nie skojarzyłem kryształka z "kryształkiem" i pominąłem trzy dekady. Sorry.
Najpierw kawa.

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-06 01:44:49 UTC
Permalink
Post by waldek
Post by Jan Rudziński
Totalna bzdura.
===
Takie są skutki pisania postów w porze niezgodnej z rytmem zegara
biologicznego. LOL
Nie skojarzyłem kryształka z "kryształkiem" i pominąłem trzy dekady. Sorry.
Najpierw kawa.
Tak oto na polszczyźnie, poprzez elektronikę a poczynając od lodów
w wafelkach i na patyczkach, doszliśmy do biorytmów i kofeiny. :)

Ważne (moim zdaniem) że doszliśmy do consensusu. :)

BTW consensusu:

consensus [wym. konsensus] m IV, D. -u, Ms. ~sie

1. porozumienie osiągnięte w wyniku dyskusji,
zazwyczaj wymagające kompromisów
Consensus polityczny, społeczny.
Osiągnąć, uzyskać consensus.

2. zgodne stanowisko w pewnej sprawie

Wśród lekarzy brak consensusu co do wpływu kofeiny na organizm ludzki.
łac.

(chodzi mi o kawę oczywiście) :)

I pytanie -- czy my osiągnęlismy consensus?

E. :)
waldek
2004-11-06 02:34:04 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek
I pytanie -- czy my osiągnęlismy consensus?
===
Na co dzień - tak :-)

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-06 03:41:39 UTC
Permalink
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
I pytanie -- czy my osiągnęlismy consensus?
===
Na co dzień - tak :-)
Źle się wyraziłem.

Czy nasze dojście do porozumienia
można podciągnąć pod określenie 'consensus'? :)

E.
waldek
2004-11-07 00:33:18 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
I pytanie -- czy my osiągnęlismy consensus?
===
Na co dzień - tak :-)
Źle się wyraziłem.
Czy nasze dojście do porozumienia
można podciągnąć pod określenie 'consensus'? :)
===
Ależ dobrze się wyraziłeś.
Być może to ja źle wyartykułowałem, cytując Twoją pierwszą odpowiedź na mego
byka w tym wątku. Ale wątek był długi i mogłeś już zapomnieć. ;-)

waldek
===
Eneuel Leszek
2004-11-07 02:13:18 UTC
Permalink
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
Post by waldek
Post by Eneuel Leszek
I pytanie -- czy my osiągnęlismy consensus?
Na co dzień - tak :-)
Źle się wyraziłem.
Czy nasze dojście do porozumienia
można podciągnąć pod określenie 'consensus'? :)
Ależ dobrze się wyraziłeś.
Być może to ja źle wyartykułowałem, cytując Twoją pierwszą odpowiedź
na mego byka w tym wątku. Ale wątek był długi i mogłeś już zapomnieć. ;-)
Ja to 'na co dzień' poprawiałem setki razy różnym osobom. :)
(więc nawet nie zwracam uwagi na to, że poprawiam -- robię
to niemal nieświadomie/podświadomie)

Mnie chodzi o to, czy tego rodzaju dojście do porozumienia
można nazwać consensusem? Niczego nie wypracowaliśmy (żadnej
,,wspólnej płaszczyzny" itd., wspólnego stanowiska) a jedynie
doszliśmy do stanu, który każdy z nas uznał za zgodny z prawdą
czy może raczej zgodny z jego własnym spojrzeniem na to akurat
zagadnienie. :)

-- Czy w konsensusie konieczne są ustępstwa od swego
stanowiska, pertraktacje, negocjacje, kompromisy itd.?

-- Czym innym jest ustalenie ,,słusznej" granicy państwowej,
,,słusznej" ceny czy ,,słusznego" kursu, a czym innym
zgodne stwierdzenie faktu.

E. :)
Jarosław Sokołowski
2004-11-04 22:45:43 UTC
Permalink
Post by Eneuel Leszek
A zamarznięta woda w jeziorze ma postać krystaliczną?
Chyba tak, a przecież destylowaną nie jest. :)
Destylowaną, destylowaną jak najbardziej. O tym, jak to woda
z pól i lasów paruje, w chmurkach się skrapla, na koniec zaś
strumieniem deszczu do jeziora spływa, to już w młodszych
klasach szkoły podstawowej uczą.
--
Jarek
Eneuel Leszek
2004-11-04 23:27:49 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Eneuel Leszek
A zamarznięta woda w jeziorze ma postać krystaliczną?
Chyba tak, a przecież destylowaną nie jest. :)
Destylowaną, destylowaną jak najbardziej. O tym, jak to woda
z pól i lasów paruje, w chmurkach się skrapla, na koniec zaś
strumieniem deszczu do jeziora spływa, to już w młodszych
klasach szkoły podstawowej uczą.
Uczą też, że dno rzeki nie jest nieprzemakalne i przepuszcza
do jeziorka wody gruntowe, które niekoniecznie są czyste i uczą
o tym, że do jezior wpływają rzeki oraz ścieki komunalne. :)
(nie mylić ;) z komunistycznymi)

Ponadto może i z chmur kapie destylowana, ale po drodze jest
powietrze i znajdujące się w nim zanieczyszczenia. :) Kiedyś
czytałem o jeziorze z kwasu siarkowego: :) Woda ,,destylowana"
wzbogacała się w to, co z pobliskiej fabryki uchodziło kominem
i w efekcie docierała jako ,,cieniutki", ale skuteczny konserwant,
tak że nie gniły w tym jeziorze nawet długo leżące, powalone
drzewa, :) gdyż stężenie owego kwasu siarkowego było zbyt duże,
aby mogło się tam rozwijać jakieś mikroorganiczne :) życie, :)
choćby i beztlenowe. :)

E. :)
Dorota Reczyñska
2004-11-02 08:09:25 UTC
Permalink
Post by Ruua
czy to slowo ma liczbe pojedyncza - czy zdanie "poprosze 1 loda na patyku"
jest poprawne?
Nowy słownik poprawnej polszczyzny:

lód m IV 1. D. lodu, B. lód, zwykle blm <zamarznięta woda>: Lód się topi,
pęka. Sok z lodem. 2. tylko w lm <słodka, zamrożona masa z mleka lub
jogurtu, z dodatkiem jaj, owoców, przypraw itp.>: Lody śmietankowe,
truskawkowe. Jeść, kupować lody. 3. DB. loda <porcja takiej masy>: Kupić
dziecku loda na patyku. ? W tym zn. używane tylko formy D., B. i N.

Pzdr

D.
cos tam3
2004-11-07 13:00:48 UTC
Permalink
Post by Ruua
czy to slowo ma liczbe pojedyncza - czy zdanie "poprosze 1 loda na patyku"
jest poprawne?
masz słusznosc :)
Loading...