Discussion:
beczka
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
wort
2012-02-12 12:18:51 UTC
Permalink
Witam,
czy metalowe beczki, przy których grzeją się bezdomni na amerykańskich
filmach, mają w języku polskim jakieś utarte określenie? Jedyne, co mi
przychodzi do głowy, to "beczka z ogniem".

Pozdrawiam
Marcin
Waldemar Krzok
2012-02-12 13:01:53 UTC
Permalink
Post by wort
Witam,
czy metalowe beczki, przy których grzeją się bezdomni na amerykańskich
filmach, mają w języku polskim jakieś utarte określenie? Jedyne, co mi
przychodzi do głowy, to "beczka z ogniem".
co prawda co innego conieco, ale na ogół można na to mówić koksownik.

Waldek
--
My jsme Borgové. Sklopte štíty a vzdejte se. Odpor je marný.
Jarosław Sokołowski
2012-02-12 13:09:41 UTC
Permalink
Post by Waldemar Krzok
Post by wort
czy metalowe beczki, przy których grzeją się bezdomni na amerykańskich
filmach, mają w języku polskim jakieś utarte określenie? Jedyne, co mi
przychodzi do głowy, to "beczka z ogniem".
co prawda co innego conieco, ale na ogół można na to mówić koksownik.
Taki bezkoksowy koksownik? Raczej po prostu ognisko w beczcze. Rzecz nie
aż tak ważna, by zasługiwała na specjalne słowo na jej określenie.
--
Jarek
wort
2012-02-12 13:39:06 UTC
Permalink
Chyba nie ma na to krótkiego określenia.
Znalazłem określenia:
- koksownik w starej beczce
- metalowa beczka zamieniona na koksownik
Jarosław Sokołowski
2012-02-12 14:11:30 UTC
Permalink
Post by wort
Chyba nie ma na to krótkiego określenia.
- koksownik w starej beczce
- metalowa beczka zamieniona na koksownik
Zupełnie mi ten koksownik nie leży. Paliłem kosem w piecu, a koksowniki
widywałem na ulicach za Jaruzela. To zupełnie co innego niż ognisko
rozpalone z byle czego.
--
Jarek
Mirosław Zalewski
2012-02-13 10:23:41 UTC
Permalink
niedziela, 12 lutego 2012 14:01. Wielka mądrość na czytelników
Post by Waldemar Krzok
co prawda co innego conieco, ale na ogół można na to mówić koksownik.
Malinowski w najnowszym felietonie wskazuje, że jeśli już, to koksiak:
<http://obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=521>.
--
Niżej podpisany, zamieszkały w http://minio.xt.pl ,
Mirosław Zalewski
Jarosław Sokołowski
2012-02-13 13:13:17 UTC
Permalink
Post by Mirosław Zalewski
Post by Waldemar Krzok
co prawda co innego conieco, ale na ogół można na to mówić koksownik.
<http://obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=521>.
Ten gościu tak na poważnie z tym "błędnym słowem `koksownik'"? Jeszcze
naiwnie daje sie wkręcać jakiemuś sklerotykowi co to pisze, że "nie
pamięta się już powszechnie, jak w mroźne dni i noce stanu wojennego
przy koksiakach grzali się żołnierze wraz z mieszkańcami miast".
Ja pamiętam doskonale -- wojacy grzali się przy *koksownikach*, o czym
mówiono w telewizji, a także pisano w Trybunie Ludu i Rzeczpospolitej.
Niedługo potem wynajmowałem dom, który był grzany *koksiakiem* -- tak
właściciel nazwał piec grzejący wodę w kaloryferach. Zastanawiam się
czasem jak to tak można wpuszczać ludzi w Maliny i wypisywać podobne
brednie.

Jarek

PS
A koksiarz, to teraz ktoś taki:

--
-- Szwejku, Jezus Maria, Himmelherrgott, ja was zastrzelę, bydlę jedno,
ośle, kretynie, gówniarzu jeden! Czy można być takim bałwanem?
-- Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że można.
Bydlę
2012-03-05 21:54:45 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Ten gościu tak na poważnie z tym "błędnym słowem `koksownik'"? Jeszcze
naiwnie daje sie wkręcać jakiemuś sklerotykowi co to pisze, że "nie
pamięta się już powszechnie, jak w mroźne dni i noce stanu wojennego
przy koksiakach grzali się żołnierze wraz z mieszkańcami miast".
Ja pamiętam doskonale -- wojacy grzali się przy *koksownikach*,
A na Śląsku przy koksiakach.
Pamiętam doskonale. :-)
Post by Jarosław Sokołowski
Zastanawiam się
czasem jak to tak można wpuszczać ludzi w Maliny i wypisywać podobne
brednie.
Bo co strona, to inaczej kracze wrona (!).
:)
--
Bydlę
Tomasz Minkiewicz
2012-03-05 22:44:25 UTC
Permalink
On Mon, 5 Mar 2012 22:54:45 +0100
On 2012-02-13 13:13:17 +0000, Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Ten gościu tak na poważnie z tym "błędnym słowem `koksownik'"?
Jeszcze naiwnie daje sie wkręcać jakiemuś sklerotykowi co to pisze,
że "nie pamięta się już powszechnie, jak w mroźne dni i noce stanu
wojennego przy koksiakach grzali się żołnierze wraz z mieszkańcami
miast". Ja pamiętam doskonale -- wojacy grzali się przy
*koksownikach*,
A na Śląsku przy koksiakach.
Ta, ale po drodze „na szychta do gruby”. ;)
--
Tomasz Minkiewicz
***@gmail.com
Jarosław Sokołowski
2012-03-05 23:17:37 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Ten gościu tak na poważnie z tym "błędnym słowem `koksownik'"? Jeszcze
naiwnie daje sie wkręcać jakiemuś sklerotykowi co to pisze, że "nie
pamięta się już powszechnie, jak w mroźne dni i noce stanu wojennego
przy koksiakach grzali się żołnierze wraz z mieszkańcami miast".
Ja pamiętam doskonale -- wojacy grzali się przy *koksownikach*,
A na Śląsku przy koksiakach. Pamiętam doskonale. :-)
Na Śląsku, to co innego. Na Śląsku koksiak był sprzętem znanym,
bo i o koks nie było trudno. Poza Śląskiem koks pojawiał się
sporadycznie jako luksusowe paliwo, a koksiaka nikt nie widywał.
Post by Jarosław Sokołowski
Zastanawiam się czasem jak to tak można wpuszczać ludzi w Maliny
i wypisywać podobne brednie.
Bo co strona, to inaczej kracze wrona (!).
O nie, wrona wszędzie krakała tak samo. Program telewizyjny był jeden,
nadawany z Warszawy. Nie tylko ja zobaczyłem wtedy koksownik po raz
pierwszy, a z telewizji dowiedziałem się jak na to mówić. Czepianie się
teraz, że na sprzęt do robienia stanów wojennych ktoś mówi "koksownik"
a nie "koksiak", to próba zakłamania historii. Zupełnie jakby narzekał,
że "Auswais" to germanizm, więc zamiast tego należy używać poprawnego
słowa "identyfikator" (albo jeszcze innego -- nie jestem w stanie
przewidzieć, co za durnota ludziom może do łba strzelić).

Jarek
--
-- Przywieźli wyngiel! Wyngiel! Wyngiel je we wiosce!
-- Wojna będzie, przed wojną tyz był.
Bydlę
2012-03-07 00:24:22 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Ten gościu tak na poważnie z tym "błędnym słowem `koksownik'"? Jeszcze
naiwnie daje sie wkręcać jakiemuś sklerotykowi co to pisze, że "nie
pamięta się już powszechnie, jak w mroźne dni i noce stanu wojennego
przy koksiakach grzali się żołnierze wraz z mieszkańcami miast".
Ja pamiętam doskonale -- wojacy grzali się przy *koksownikach*,
A na Śląsku przy koksiakach. Pamiętam doskonale. :-)
Na Śląsku, to co innego. Na Śląsku koksiak był sprzętem znanym,
bo i o koks nie było trudno.
I (teraz zupełnie serio) o wiele większa wiedza na temat zagadnień
koksowniczych.
Naturalną - by być na bieżąco z modną tematyką w mediach: koleją rzeczy.
Post by Jarosław Sokołowski
Poza Śląskiem koks pojawiał się
sporadycznie jako luksusowe paliwo, a koksiaka nikt nie widywał.
Raczej machinerii i zawodu - tyle, co w Dzienniku Telewizyjnym podczas
relacji z wizyty towarzysza pierwszego sekretarza (nieważne czego).
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Zastanawiam się czasem jak to tak można wpuszczać ludzi w Maliny
i wypisywać podobne brednie.
Bo co strona, to inaczej kracze wrona (!).
O nie, wrona wszędzie krakała tak samo. Program telewizyjny był jeden,
nadawany z Warszawy.
Zniknąłęś najprężnijeszy w PRL ośrodek regionalny - katowicki, znany w
całym kraju (z racji jedynego w swoim czasie telekina). Fakt -
śląskiego nie użwiadczyło śię na antenie, bo kto by zgodził się na
szpecenie na antenie języka kraju, który wydał pana Szopę, czy jakże
polskiego poety o nazwisku Słowacki!
Post by Jarosław Sokołowski
Nie tylko ja zobaczyłem wtedy koksownik po raz
pierwszy, a z telewizji dowiedziałem się jak na to mówić.
JA pamiętam z końca lat 70. ub. wieku. Też były na ulicach.
Kolejarze też miewali podcza zim uruchomione to ustrojstwo, tramwajarze
(z racji skoligacenia) też stawiali blisko zwrotnic - tych
obsługiwanych ręcznie. Czyżby brak w reszcie kraju świadczyć miał o
tym, że WRON zatroszczył się o ludzi w reszcie kraju, stosując dobry
wzorzec? ;-)

Choć nawet śląska prasa (znak czasów) ostatnio w tytule używa kosiaka,
by w treści sadzić już koksownika.
Post by Jarosław Sokołowski
nie jestem w stanie
przewidzieć, co za durnota ludziom może do łba strzelić
Ech, człowieku małej wiary - KAŻDA, każda...
:-)
--
Bydlę
Bydlę
2012-03-07 09:55:19 UTC
Permalink
Post by Bydlę
użwiadczyło śię
uświadczyło się

Przepraszam bardzo za literówki.
--
Bydlę
Jarosław Sokołowski
2012-03-07 11:19:06 UTC
Permalink
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Zastanawiam się czasem jak to tak można wpuszczać ludzi w Maliny
i wypisywać podobne brednie.
Bo co strona, to inaczej kracze wrona (!).
O nie, wrona wszędzie krakała tak samo. Program telewizyjny był jeden,
nadawany z Warszawy.
Zniknąłęś najprężnijeszy w PRL ośrodek regionalny - katowicki, znany
w całym kraju (z racji jedynego w swoim czasie telekina).
Ja? Zniknąłem?! Wypraszam sobie! Zwłaszcza, że niedawno za coś
takiego niejakiemu Kiszczakowi przywalili kilka lat w zawiasach.
Ośrodki regionalne zamknięto na głucho 13 grudnia.
Post by Bydlę
Fakt - śląskiego nie użwiadczyło śię na antenie, bo kto by zgodził
się na szpecenie na antenie języka kraju, który wydał pana Szopę,
czy jakże polskiego poety o nazwisku Słowacki!
To był kolejny powód zamknięcia -- co nam tu będą gadką o koksiokach
zaburzać prowadzenie misji stawiania koksowników na ulicach.
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Nie tylko ja zobaczyłem wtedy koksownik po raz pierwszy, a z telewizji
dowiedziałem się jak na to mówić.
JA pamiętam z końca lat 70. ub. wieku. Też były na ulicach.
Na ulicach Śląska, jak mniemam.
Post by Bydlę
Kolejarze też miewali podcza zim uruchomione to ustrojstwo,
tramwajarze (z racji skoligacenia) też stawiali blisko zwrotnic
- tych obsługiwanych ręcznie. Czyżby brak w reszcie kraju świadczyć
miał o tym, że WRON zatroszczył się o ludzi w reszcie kraju, stosując
dobry wzorzec? ;-)
Ja znam jeszcze zastosowanie budowlane -- jako wytwornica dwutlenku
węgla przyspieszającego wiązanie tynków wapiennych. Ale o tym dzisiaj
pisać się nie godzi, bo robienie dwutlenku węgla to chyba teraz większa
zbrodnia od wprowadzania stanów wojennych.
Post by Bydlę
Choć nawet śląska prasa (znak czasów) ostatnio w tytule używa kosiaka,
by w treści sadzić już koksownika.
To dowód na upadek prasy. Nie należy mieszać ogólnowojskowego koksownika
ze swojskim koksiokiem.
--
Jarek
Bydlę
2012-03-07 12:10:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Zastanawiam się czasem jak to tak można wpuszczać ludzi w Maliny
i wypisywać podobne brednie.
Bo co strona, to inaczej kracze wrona (!).
O nie, wrona wszędzie krakała tak samo. Program telewizyjny był jeden,
nadawany z Warszawy.
Zniknąłęś najprężnijeszy w PRL ośrodek regionalny - katowicki, znany
w całym kraju (z racji jedynego w swoim czasie telekina).
Ja? Zniknąłem?!
OK, myśł zbyt szybko i daleko pofrunęła - to WRONa zniknęła te ośrodki.
:-)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Nie tylko ja zobaczyłem wtedy koksownik po raz pierwszy, a z telewizji
dowiedziałem się jak na to mówić.
JA pamiętam z końca lat 70. ub. wieku. Też były na ulicach.
Na ulicach Śląska, jak mniemam.
Tak, ale słyszałem, że i na północy kraju się pojawiły, gdzie
temperatury mocna poniżej normy spadły - śląskich będę bronił, gdy na
własne oczy widziałem, tych północnych nie, gdyż zeznający mi świadek
już nie żyje.
Post by Jarosław Sokołowski
Ja znam jeszcze zastosowanie budowlane -- jako wytwornica dwutlenku
węgla przyspieszającego wiązanie tynków wapiennych. Ale o tym dzisiaj
pisać się nie godzi, bo robienie dwutlenku węgla to chyba teraz większa
zbrodnia od wprowadzania stanów wojennych.
:-)))
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Choć nawet śląska prasa (znak czasów) ostatnio w tytule używa kosiaka,
by w treści sadzić już koksownika.
To dowód na upadek prasy. Nie należy mieszać ogólnowojskowego koksownika
ze swojskim koksiokiem.
Tak jest! Albo, by nie wypierać się ukrytej opcji niemieckiej - Zum Befehl!
--
Bydlę
Jarosław Sokołowski
2012-03-07 13:12:36 UTC
Permalink
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Bo co strona, to inaczej kracze wrona (!).
O nie, wrona wszędzie krakała tak samo. Program telewizyjny
był jeden, nadawany z Warszawy.
Zniknąłęś najprężnijeszy w PRL ośrodek regionalny - katowicki,
znany w całym kraju (z racji jedynego w swoim czasie telekina).
Ja? Zniknąłem?!
OK, myśł zbyt szybko i daleko pofrunęła - to WRONa zniknęła te ośrodki.
:-)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Nie tylko ja zobaczyłem wtedy koksownik po raz pierwszy,
a z telewizji dowiedziałem się jak na to mówić.
JA pamiętam z końca lat 70. ub. wieku. Też były na ulicach.
Na ulicach Śląska, jak mniemam.
Tak, ale słyszałem, że i na północy kraju się pojawiły, gdzie
temperatury mocna poniżej normy spadły - śląskich będę bronił,
gdy na własne oczy widziałem, tych północnych nie, gdyż zeznający
mi świadek już nie żyje.
W takie rzeczy proszę mnie nie mieszać. Nie zwykłem bronić swoich
teorii podobnymi metodami.

Ale swoją drogą ciekawe, co tam wtedy puostawiali na Wybrzeżu.
Ciekawość to bezinteresowna, bo o niczym nie przesądza. Może były
to koksioki, podarowane wraz z wsadem i nazwą przez przyjacielski
lud śląski -- magistrala weglowa funkcjonowała wtedy znakomicie.
A jeśli koksowniki -- to po prostu o kilka lat trzeba wydłużyć
udokumentowaną trzydziestoletnią historię słowa, które cytowany
wcześniej Maliniak raczył nazwać nowym pomysłem dzienikarzy.
--
Jarek
Bydlę
2012-03-07 17:57:09 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Bydlę
Tak, ale słyszałem, że i na północy kraju się pojawiły, gdzie
temperatury mocna poniżej normy spadły - śląskich będę bronił,
gdy na własne oczy widziałem, tych północnych nie, gdyż zeznający
mi świadek już nie żyje.
W takie rzeczy proszę mnie nie mieszać. Nie zwykłem bronić swoich
teorii podobnymi metodami.
Tzn. mam nie zeznawać o tym, com widział, czy nie wspominać, że
pozostałe relacje z drugiej ręki pochodzą?
;-)
Post by Jarosław Sokołowski
Ale swoją drogą ciekawe, co tam wtedy puostawiali na Wybrzeżu.
Wydaje mi się, że urządzenie musi być jednej konstrukcji - dopływ
powietrza, łatwość załadunku, wygoda składowania, odporność na żar.
Dobrze toto rozgrzewa najbliższą okolicę - IMO nie ma niczego ściśle
terytorialnego w tym wynalazku - to coś jak sposób zaplatania dachów i
ścian w szałasach w Ameryce Południowej - ładnych parę
tysięcy kilometrów rozrzutu, a wszyscy zaplatają w jeden sposób. Bo
inaczej nie działa. :-)
Post by Jarosław Sokołowski
Może były
to koksioki, podarowane wraz z wsadem i nazwą przez przyjacielski
lud śląski -- magistrala weglowa funkcjonowała wtedy znakomicie.
A jeśli koksowniki
-- to po prostu o kilka lat trzeba wydłużyć
udokumentowaną trzydziestoletnią historię słowa, które cytowany
wcześniej Maliniak raczył nazwać nowym pomysłem dzienikarzy.
Może. A może po prostu trzeba oddać rzeczom ich regionalne nazwy,
godząc się z tym, że jeno fachowcy będą zauważali prawidłowość (lub
nie-) nazwy.
:-)
--
Bydlę
Jarosław Sokołowski
2012-03-07 19:20:07 UTC
Permalink
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Ale swoją drogą ciekawe, co tam wtedy puostawiali na Wybrzeżu.
Wydaje mi się, że urządzenie musi być jednej konstrukcji - dopływ
powietrza, łatwość załadunku, wygoda składowania, odporność na żar.
Zagadnienia koksownicze nie są mi całkiem obce. To nie może być byle jak
zrobione, te co widywałem, były pospawane z solidnych stalowych prętów.
Tym bardziej nie mam powodu, by wierzyć cytowanemu na początku znawcy
od wszystkiego, który bajdurzył o prymitywnej konstrukcji.
Post by Bydlę
Dobrze toto rozgrzewa najbliższą okolicę - IMO nie ma niczego ściśle
terytorialnego w tym wynalazku
Moja ciekawość odnosiła się do nazwy -- czy to były "koksowniki",
czy "koksiaki".

I taka rzecz przy okazji -- o tych koksiokach piszą "koksiak".
Ale nie widziałem nigdy, by o krupnioku ktoś napisał "krupniak".
Post by Bydlę
Post by Jarosław Sokołowski
Może były to koksioki, podarowane wraz z wsadem i nazwą przez
przyjacielski lud śląski -- magistrala weglowa funkcjonowała wtedy
znakomicie. A jeśli koksowniki -- to po prostu o kilka lat trzeba
wydłużyć udokumentowaną trzydziestoletnią historię słowa, które
cytowany wcześniej Maliniak raczył nazwać nowym pomysłem dzienikarzy.
Może. A może po prostu trzeba oddać rzeczom ich regionalne nazwy,
godząc się z tym, że jeno fachowcy będą zauważali prawidłowość
 (lub nie-) nazwy.
:-)
Do tego od początku zmierzam. Ile razy czytałem teraz w gazetach o
koksownikach, to zawsze było tam coś w rodzaju "jak w stanie wojennym".
Bo to jest właśnie ta "regionalna nazwa" ukształtowana przez ludzi
w mundurach i od tego czasu niezmiennie funkcjonująca w polszczyźnie.
Żaden tam nowy wymysł dziennikarski.

Jarek
--
W telewizji czterej znawcy
Od nawozów i od świata
Orzekają, co się zdarzy
W Gwatemali za trzy lata
Feahisim
2012-03-06 17:24:30 UTC
Permalink
Użytkownik "Bydlę" napisał w wiadomości grup
Post by Bydlę
A na Śląsku przy koksiakach.
Pamiętam doskonale. :-)
Prawdę mówiąc na Śląsku to koksioki.

Feah
Bydlę
2012-03-07 00:25:28 UTC
Permalink
Post by Feahisim
Użytkownik "Bydlę" napisał w wiadomości grup
Post by Bydlę
A na Śląsku przy koksiakach.
Pamiętam doskonale. :-)
Prawdę mówiąc na Śląsku to koksioki.
Ale to nazwa przed przetłumaczeniem na polski.
Trza beło gorolom tłumoczyć, coby pochytoli co trza.
:-)
--
Bydlę
Feahisim
2012-03-07 14:58:21 UTC
Permalink
Użytkownik "Bydlę" napisał w wiadomości grup
Post by Bydlę
Ale to nazwa przed przetłumaczeniem na polski.
Trza beło gorolom tłumoczyć, coby pochytoli co trza.
No chyba że tak.


Feah
Post by Bydlę
pochtoli
prawdę mówiąc:

- chycili, pochytali
- byli doma
- kapnyli się
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...