Discussion:
Poprawna polszczyzna?
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Malec
2013-07-21 08:26:09 UTC
Permalink
Witam

Mam wrażenie, że coraz częściej słyszę
w TV błędne stosowanie słowa "używać".
Jak jest poprawnie:
- to jest lista leków, które używam
- to jest lista leków, których używam

Przy okazji, podobno Pan Michał Rusinek
jest przeciwny używaniu słowa "Witam"
przy rozpoczynaniu e-maila, ale nie znam
uzasadnienia. Czy ktoś zna i mógłby podać?

Pozdrawiam
Malec
Stokrotka
2013-07-21 09:08:41 UTC
Permalink
Post by Malec
- to jest lista leków, które używam
- to jest lista leków, których używam
Nie mam pojęcia jak jest poprawnie, ale mi odpowiadają obie formy.
A ze względu na uproszczoną ortografię, w piśmie zdecydowanie lepsza jest
forma:
"- to jest lista lekuw, kture używam":)
Post by Malec
jest przeciwny używaniu słowa "Witam"
przy rozpoczynaniu e-maila, ale nie znam
uzasadnienia. Czy ktoś zna i mógłby podać?
Nie znam, nie mam nic pszeciw.
Czytając "Witam " zwłaszcza dawniej czułam się zaskoczona,
obecnie uważam, że może być.
Swoją drogą zwroty gżecznościowe były nauczane w szkole,
ale za stara jestem , mnie uczono rozpoczynania listu, nie mejla, a to nie
to samo.
A czy teraz już uczą pisania gżecznego mejla, to nie wiem.

Wydaje mi się , że zwrot zasdniczo zależy od adresata:
Może wiec być prawie każdy zwrot, zależnie od celu:
"Cześć", "Dzień dobry" czy formalny "Do biura takiego a takiego".
A miejsce wstawienia zwrotu może być
albo w treści, albo w temacie, wszystko zależy od konkretnego pszypadku.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. http://ortografia.3-2-1.pl/
Aicha
2013-07-21 11:06:07 UTC
Permalink
Post by Malec
Mam wrażenie, że coraz częściej słyszę
w TV błędne stosowanie słowa "używać".
- to jest lista leków, które używam
- to jest lista leków, których używam
Intuicyjnie (wydaje mi się):
Lista leków, które używam
Leki, których używam.
Ale ja się nie znam ;)
Post by Malec
Przy okazji, podobno Pan Michał Rusinek
jest przeciwny używaniu słowa "Witam"
Witam - w domyśle miało kiedyś "w moich skromnych progach". Zatem to Ty
ewentualnie możesz witać nadawcę, ale on Ciebie jako pierwszy -
nieszczególnie. Jednakowoż nie mam żadnego wsparcia.
--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
Jan45
2013-07-21 11:15:37 UTC
Permalink
Post by Aicha
(...)
Witam - w domyśle miało kiedyś "w moich skromnych progach". Zatem to Ty
ewentualnie możesz witać nadawcę, ale on Ciebie jako pierwszy -
nieszczególnie. Jednakowoż nie mam żadnego wsparcia.
Podzielam to zdanie, że witamy się słowem "witam"
z kimś już znanym. Ja w korespondencji formalnej,
np. handlowej - czyli dla mnie przy kupowaniu,
używam starej formy, np. "Szanowny Panie".
I kończę "Z poważaniem". Zauważyłem, że moi korespondenci
chętnie się do tego dostosowują. Przypuszczam, że im też
tak jest lepiej.

Jan
Feniks z popiołów
2013-07-21 19:47:27 UTC
Permalink
Post by Malec
Witam
Mam wrażenie, że coraz częściej słyszę
w TV błędne stosowanie słowa "używać".
- to jest lista leków, które używam
- to jest lista leków, których używam
Używać + dopełniacz (kogo? czego?), a więc:
"to jest lista leków, których używam".
Post by Malec
Przy okazji, podobno Pan Michał Rusinek
jest przeciwny używaniu słowa "Witam"
przy rozpoczynaniu e-maila, ale nie znam
uzasadnienia. Czy ktoś zna i mógłby podać?
Witać możemy kogoś (gościa) jako gospodarze. Natomiast w mailu słowo
"witam" brzmi dość protekcjonalnie, tzn. z góry wyczuwa się wyższość tej
osoby, która wita. Trochę niegrzecznie moim zdaniem w ten sposób
rozpoczynać maila (zwłaszcza jeśli piszemy np. do przełożonego), ale
rzeczywiście coraz częściej spotykane, więc może już ten ton intuicyjnie
mniej wyczuwalny.

Ewa
Malec
2013-07-21 20:09:35 UTC
Permalink
Ewo, bardzo Ci dziękuję.

Pozdrawiam
Malec
Feniks z popiołów
2013-07-21 20:32:39 UTC
Permalink
Post by Malec
Ewo, bardzo Ci dziękuję.
Do usług. ;)

A, jeszcze jedno - z lekami lepiej komponuje się czasownik "zażywać" +
biernik, a wtedy:

"Oto lista leków, które zażywam".

Ewa
Malec
2013-07-21 20:49:10 UTC
Permalink
Dzięki.
Czy można kupić lub ściągnąć z Internetu słownik,
który podawałby poprawność połączeń:
czasownik+dopełniacz lub czasownik+biernik itp?

Pozdrawiam
Malec
Feniks z popiołów
2013-07-22 08:04:33 UTC
Permalink
Post by Malec
Dzięki.
Czy można kupić lub ściągnąć z Internetu słownik,
czasownik+dopełniacz lub czasownik+biernik itp?
Kupić można:

http://www.universitas.com.pl/ksiazka/Praktyczny_slownik_laczliwosci_skladniowej_czasownikow_polskich_2907.html

Jak z darmową wersją to nie wiem, ale teraz to pewnie wszystko można
znaleźć.

Ewa
Malec
2013-07-22 08:41:55 UTC
Permalink
http://www.universitas.com.pl/ksiazka/Praktyczny_slownik_laczliwosci_skladniowej_czasownikow_polskich_2907.html
Post by Feniks z popiołów
Jak z darmową wersją to nie wiem, ale teraz to pewnie wszystko można
znaleźć.
Bardzo Ci dziękuję. To jest wielka księga (prawie 800 stron),
więc nie wiem czy się skuszę. Chodziło mi o coś podręcznego,
w którym w razie wątpliwości mógłbym znaleźć dany czasownik
i jego połączenia. Wątpliwości mam bowiem coraz więcej. :-(.
Z Twoich wyjaśnień w następnym poście wynika, że może to
być bardziej skomplikowane niż mogłoby się na pozór wydawać.
W związku z tym przykłady są bardzo ważne.

Pozdrawiam
Malec
Feniks z popiołów
2013-07-22 08:45:25 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
http://www.universitas.com.pl/ksiazka/Praktyczny_slownik_laczliwosci_skladniowej_czasownikow_polskich_2907.html
Post by Feniks z popiołów
Jak z darmową wersją to nie wiem, ale teraz to pewnie wszystko można
znaleźć.
Bardzo Ci dziękuję. To jest wielka księga (prawie 800 stron),
więc nie wiem czy się skuszę. Chodziło mi o coś podręcznego,
w którym w razie wątpliwości mógłbym znaleźć dany czasownik
i jego połączenia. Wątpliwości mam bowiem coraz więcej. :-(.
Z Twoich wyjaśnień w następnym poście wynika, że może to
być bardziej skomplikowane niż mogłoby się na pozór wydawać.
W związku z tym przykłady są bardzo ważne.
No to przykłady można znaleźć w każdym słowniku języka polskiego oraz w
słowniku poprawnej polszczyzny.

Ewa
Malec
2013-07-22 08:54:09 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
No to przykłady można znaleźć w każdym słowniku języka polskiego oraz w
słowniku poprawnej polszczyzny.
To będzie jeszcze grubsze, bo zawiera "wszystko". :-)
Wydaje mi się, że przeważnie używam poprawnej polszczyzny.
Wątpliwości mam przede wszystkim odnośnie zastosowania dopełniacza
albo biernika z pewnymi czasownikami.

Znalazłem podaną przez Ciebie książkę w EMPiKu
w postaci pliku .pdf za 15,39 zł i myślę, że to będzie
najwygodniejsze. Ponadto mam tam swoje konto.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
Malec.
Jarosław Sokołowski
2013-07-21 21:10:19 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
A, jeszcze jedno - z lekami lepiej komponuje się czasownik
"Oto lista leków, które zażywam".
Czy można zażć na przykład plaster? Albo zastrzyk?
Wszk to też leki.

Jarek
--
-- Boisz się?
-- Nie!
-- Zażyj tabaki.
waldek
2013-07-21 23:41:32 UTC
Permalink
Czy można zażyć na przykład plaster? Albo zastrzyk?
Wszak to też leki.
Pan jest wakacyjnie do-w-cipny. Doceniam to, gdyż ogólnie - nuda.
Plaster jest środkiem zapobiegającym krwotokowi, a więc nie jest lekiem.
Zastrzyk zaś jest metodą podawania leku (lub narkotyku), więc również -
nie. Podobnie do powyższych: gips, inhalacja, sauna, kieliszek koniaku,
masturbacja, opatrunek, opalanie się (z umiarem), a zgodnie z tematem -
podawanie substancji dopochwowo...

Pozdrawiam
waldek
Jarosław Sokołowski
2013-07-22 00:03:05 UTC
Permalink
Post by waldek
Czy można zażyć na przykład plaster? Albo zastrzyk?
Wszak to też leki.
Pan jest wakacyjnie do-w-cipny. Doceniam to, gdyż ogólnie - nuda.
Plaster jest środkiem zapobiegającym krwotokowi, a więc nie jest lekiem.
Żeś mi Pan, Panie Waldku, na odcisk nadepnął. Będę sobie musiał przypadłość
wyleczyć -- mówią, że plaster śląski jest dobrym na to lekiem. Zażyć?
Nie zażyć?
Post by waldek
Zastrzyk zaś jest metodą podawania leku (lub narkotyku), więc również -
nie.
Tabletki i pastylki takoż. Czyżby więc zażywanie ich gwałtem było na języku?
Post by waldek
Podobnie do powyższych: gips, inhalacja, sauna, kieliszek koniaku,
masturbacja, opatrunek, opalanie się (z umiarem), a zgodnie z tematem -
podawanie substancji dopochwowo...
Schowajmy miecze i rapiery, dość walki i ataków.
Z podanych wybieram -- kieliszek koniaku.

Jarek
--
Do zoo kochani, do zoo
Dozować należy z umiarem
Feniks z popiołów
2013-07-22 08:14:14 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
A, jeszcze jedno - z lekami lepiej komponuje się czasownik
"Oto lista leków, które zażywam".
Czy można zażć na przykład plaster? Albo zastrzyk?
Wszk to też leki.
Plaster i zastrzyk to tylko forma podania (o ile plaster jakiś lek w sobie zawiera), natomiast zażycie to też forma podania, tyle że doustna. Tak ja to rozumiem. Oczywiście nie mówię, że jest coś złego w "używaniu leków", a zwróciłam na to uwagę, ponieważ "zażyć" wymaga już innego przypadka.

Na marginesie - zażyć też można kąpieli, odpoczynku, tabaki. I wtedy, o dziwo, znowu z dopełniaczem. Słownik podaje, że można i z biernikiem, i z dopełniaczem. Z tym drugiem w sensie: doświadczać czegoś przyjemnego, korzystać z czegoś.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-07-22 11:11:29 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
A, jeszcze jedno - z lekami lepiej komponuje się czasownik
"Oto lista leków, które zażywam".
Czy można zażć na przykład plaster? Albo zastrzyk?
Wszk to też leki.
Plaster i zastrzyk to tylko forma podania (o ile plaster jakiś lek
w sobie zawiera), natomiast zażycie to też forma podania, tyle że
doustna. Tak ja to rozumiem.
"Zażycie" nie jest formą podania, taką jak plaster i zastrzyk. Tak
rozumianą formą są pigułki, tabletki, krople itp. Moja uwaga miała
na celu zaznaczenie, że zażywanie odnosi się wyłącznie do leków
doustnych. Maści i plastry na ogół się "stosuje". Natomiast zastrzyki
-- "bierze". Brać można też wszystko to, co się zażywa. Stosować można
w ogóle wszystko, ale jest przy tym pewna subtelność znaczeniowa.
Maści stosuje się 'tak po prostu'. Gdy czytamy w ulotce "stosować na
gojące się rany" nie wynika z tego wprost, czy działanie maści ma
polegać na przyspieszeniu gojenia, łagodzeniu bólu czy czymś jeszcze
innym. Gdy mowa o stosowaniu tabletki, jest przeważnie opisany cel
(np. obniżenie gorączki).
Post by Feniks z popiołów
Oczywiście nie mówię, że jest coś złego w "używaniu leków", a zwróciłam
na to uwagę, ponieważ "zażyć" wymaga już innego przypadka.
Wracając do początku, jeśli szukamy czasownika najlepiej komponującego
się z lekami, to będzie to czasownik "podawać". Leki się podaje.
Post by Feniks z popiołów
Na marginesie - zażyć też można kąpieli, odpoczynku, tabaki. I wtedy,
o dziwo, znowu z dopełniaczem. Słownik podaje, że można i z biernikiem,
i z dopełniaczem. Z tym drugiem w sensie: doświadczać czegoś przyjemnego,
korzystać z czegoś.
Też o takim zażywaniu od razu sobie pomyślałem. Dla porządku dodam jeszcze,
że zażyć można rówież kogoś. Na przykład z mańki.
--
Jarek
Sara
2013-07-22 11:19:31 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Też o takim zażywaniu od razu sobie pomyślałem. Dla porządku dodam jeszcze,
że zażyć można również kogoś. Na przykład z mańki.
Zdaje mi się, Panie Jarosławie, ze już można zażyć kogoś i bez mańki*.
W potocznej mowie już "zażywa się kogoś" ("alem go zażył"), ale czy jest
to w słownikach? Zażyć bez mańki? Nie wiem.
_____
*Mańka to lewa ręka, mańkut, jakby ktoś nie wiedział.
Jarosław Sokołowski
2013-07-22 11:58:39 UTC
Permalink
Post by Sara
Post by Jarosław Sokołowski
Też o takim zażywaniu od razu sobie pomyślałem. Dla porządku dodam
jeszcze, że zażyć można również kogoś. Na przykład z mańki.
Zdaje mi się, Panie Jarosławie, ze już można zażyć kogoś i bez mańki*.
To był przykład taki.
Post by Sara
W potocznej mowie już "zażywa się kogoś" ("alem go zażył"), ale czy
jest to w słownikach? Zażyć bez mańki? Nie wiem.
Też nie wiedziałem, ale zajrzałem i oto co zobaczyłem:

http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2544796

zażyć -- zażywać
1. "wprowadzić do organizmu lek, narkotyk, truciznę itp."
2. "skorzystać z czegoś przyjemnego"
3. pot. "zaskoczyć kogoś niespodziewanym posunięciem i zdobyć nad nim przewagę"
Post by Sara
_____
*Mańka to lewa ręka, mańkut, jakby ktoś nie wiedział.
W słowniku jest też i o tym, że można być "zażywnym". Czyli "tęgim
i energicznie poruszającym się".

Jarek
--
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Sara
2013-07-22 20:37:51 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
W słowniku jest też i o tym, że można być "zażywnym". Czyli "tęgim
i energicznie poruszającym się".
Zażywny. Słowo - eksponat. Czy jeszcze je słychać? Nie spotykam się,
choć zażywnych widać na ulicach wielu. Można poczytać:

Siedział wprost przede mną. Ciało! Był w szlafroku – był z ciałem
swoim zażywnym, wychuchanym, pulchnym i białawym, toaletowym i szlafrokowym!

Albo bardziej bogobojnie:

Lud odziany szarą wełną,
Pełen serca, pełen sromu
I zażywny, i niemarny,
Pracowity, gospodarny
I poważny, i nabożny;
Jednej krwi z tym swoim panem,
Jednej wiary z tym kapłanem.

Zażywność chyba została już tylko w słownikach i literaturze.
Jarosław Sokołowski
2013-07-22 22:00:15 UTC
Permalink
Post by Sara
Post by Jarosław Sokołowski
W słowniku jest też i o tym, że można być "zażywnym". Czyli "tęgim
i energicznie poruszającym się".
Zażywny. Słowo - eksponat. Czy jeszcze je słychać? Nie spotykam się,
Siedział wprost przede mną. Ciało! Był w szlafroku -- był z ciałem
swoim zażywnym, wychuchanym, pulchnym i białawym, toaletowym
i szlafrokowym!
Co to?
Gdy usta milczą, śpiewa i wzrusza
To dusza, to dusza
Co to?
Nie raz duszy skrzydła sobie dopinało
To ciało, to ciało
Dusza i ciało, serce i rozum
Wiedza i sztuka wyśniona
Każda ta para jest wtedy szczęśliwa
Gdy w siebie zapatrzona
Post by Sara
Lud odziany szarą wełną,
Pełen serca, pełen sromu
I zażywny, i niemarny,
Pracowity, gospodarny
I poważny, i nabożny;
Jednej krwi z tym swoim panem,
Jednej wiary z tym kapłanem.
Gadu, gadu, stary dziadu, pleć pleciugo byle długo... To to? Zgadłem?
Post by Sara
Zażywność chyba została już tylko w słownikach i literaturze.
Są jeszcze ulice, Pani Saro. Ulice. U-li-ce.

Jarek
--
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać -- to my, panowie szlachta!"
Sara
2013-07-23 04:12:46 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Są jeszcze ulice, Pani Saro. Ulice. U-li-ce.
Panie Jarku, ulice nie używają słów z lamusa. Czy znają? Pewnie niektóre.
Na zażywność swą ulice zażywają siłowni. Albo cud-diety.
Feniks z popiołów
2013-07-22 13:12:52 UTC
Permalink
Moja uwaga miała na celu zaznaczenie, że zażywanie odnosi się
wyłącznie do leków doustnych.
Czyli jesteśmy wyjątkowo zgodni tutaj.
Wracając do początku, jeśli szukamy czasownika najlepiej komponującego
się z lekami, to będzie to czasownik "podawać". Leki się podaje.
No i znowu możemy wrócić do początku - czy plaster w takim razie też się
podaje?
Poza tym - podawać można komuś, ale już samemu sobie, to się raczej
właśnie zażywa.
Też o takim zażywaniu od razu sobie pomyślałem. Dla porządku dodam
jeszcze, że zażyć można rówież kogoś. Na przykład z mańki.
Natomiast _używać_ można też życia w ogóle. Skądinąd temat ciekawy.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-07-22 13:45:20 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Moja uwaga miała na celu zaznaczenie, że zażywanie odnosi się
wyłącznie do leków doustnych.
Czyli jesteśmy wyjątkowo zgodni tutaj.
Wyjątkowo. Ale to moja wina, przyznaję. I obiecuje poprawę -- będę
się starał z Pania nie zgadzać, kiedy to tylko będzie możliwe.
Post by Feniks z popiołów
Wracając do początku, jeśli szukamy czasownika najlepiej komponującego
się z lekami, to będzie to czasownik "podawać". Leki się podaje.
No i znowu możemy wrócić do początku - czy plaster w takim razie
też się podaje?
Można podawać nawet skalpel. Też służy leczeniu, więc na szeroką
definicję leku się załapuje.
Post by Feniks z popiołów
Poza tym - podawać można komuś, ale już samemu sobie, to się raczej
właśnie zażywa.
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie. Lekarz
z przychodni może przepisać komuś antybiotyk, a później ręka mu nie
zadrży przy opisywaniu sytuacji "podanie świdrygocykliny nie spowodowało
poprawy stanu chorego".
Post by Feniks z popiołów
Też o takim zażywaniu od razu sobie pomyślałem. Dla porządku dodam
jeszcze, że zażyć można rówież kogoś. Na przykład z mańki.
Natomiast _używać_ można też życia w ogóle. Skądinąd temat ciekawy.
No ba, i to jak ciekawy! Życia nie staje, żeby zgłębić do końca.

Jarek
--
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No, życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić
Feniks z popiołów
2013-07-22 15:49:00 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Wyjątkowo. Ale to moja wina, przyznaję. I obiecuje poprawę -- będę
się starał z Pania nie zgadzać, kiedy to tylko będzie możliwe.
Bardzo proszę, musimy przecież sobie poużywać, ile wlezie, skoro tylko
nadarza się ciekawa okazja ku temu.
Post by Jarosław Sokołowski
Można podawać nawet skalpel. Też służy leczeniu, więc na szeroką
definicję leku się załapuje.
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni mawiali
"medice, cura te ipsum".
Post by Jarosław Sokołowski
Lekarz
z przychodni może przepisać komuś antybiotyk, a później ręka mu nie
zadrży przy opisywaniu sytuacji "podanie świdrygocykliny nie spowodowało
poprawy stanu chorego".
Ponieważ podał lekarz, a pacjent być może wcale nie zażył, więc poprawy
nie doznał.
Post by Jarosław Sokołowski
No ba, i to jak ciekawy! Życia nie staje, żeby zgłębić do końca.
Pożyjemy, zobaczymy.
Post by Jarosław Sokołowski
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No, życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić
Ale przynajmniej gusta nasze muzyczne chyba się częściowo zgadzają.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-07-22 18:20:12 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Wyjątkowo. Ale to moja wina, przyznaję. I obiecuje poprawę -- będę
się starał z Pania nie zgadzać, kiedy to tylko będzie możliwe.
Bardzo proszę, musimy przecież sobie poużywać, ile wlezie, skoro
tylko nadarza się ciekawa okazja ku temu.
Ze zmianą przedrostków trzeba ostrożnie. Ani się człowiek nie obejrzy,
jak zacznie się wyżywać.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Można podawać nawet skalpel. Też służy leczeniu, więc na szeroką
definicję leku się załapuje.
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Ależ skąd! Chirurg ma myśleć o cięciu. Od myślenia o podawaniu jest
instrumentariuszka.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni mawiali
"medice, cura te ipsum".
Starożytni różnie mawiali, ale nie wszystko przetrwało do naszych czasów.
To powiedzenie niczym szczególnym się nie wyróżnia. "Sam się pan wypchaj",
"sam pan sobie wsadź" -- dzisiaj też tak odpowiadamy na propozycje różnych
akwizytorów usług, którzy chcą nam dogodzić.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Lekarz z przychodni może przepisać komuś antybiotyk, a później ręka
mu nie zadrży przy opisywaniu sytuacji "podanie świdrygocykliny nie
spowodowało poprawy stanu chorego".
Ponieważ podał lekarz, a pacjent być może wcale nie zażył, więc poprawy
nie doznał.
Zgodnie z fachową terminologią, lekarz *zapisuje* (panie doktorze, zapisze
mi pan te niebieskie, one mi pomagają?). Kiedyś rówiniez *ordynował*, ale
teraz to już chyba rzadziej. Natomiast w lecznictwie ambulatoryjnym, w
miejsce *podawania* oczekuje się *brania* leku (brom brała pani dzisiaj?).
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
No ba, i to jak ciekawy! Życia nie staje, żeby zgłębić do końca.
Pożyjemy, zobaczymy.
Nim nie przeżyjemy, widzieć wszystkiego nie będziemy.

Jarek
--
wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy
hej hej la la la la hej hej hej
Feniks z popiołów
2013-07-22 20:37:00 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Wyjątkowo. Ale to moja wina, przyznaję. I obiecuje poprawę -- będę
się starał z Pania nie zgadzać, kiedy to tylko będzie możliwe.
Bardzo proszę, musimy przecież sobie poużywać, ile wlezie, skoro
tylko nadarza się ciekawa okazja ku temu.
Ze zmianą przedrostków trzeba ostrożnie. Ani się człowiek nie obejrzy,
jak zacznie się wyżywać.
Jak tak sobie poużywamy w tym wyżywaniu się, to na pewno się też
zżyjemy. Bo, jak to mówią, beczkę soli trzeba zjeść.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Można podawać nawet skalpel. Też służy leczeniu, więc na szeroką
definicję leku się załapuje.
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Ależ skąd! Chirurg ma myśleć o cięciu. Od myślenia o podawaniu jest
instrumentariuszka.
Lepiej żeby za dużo nie myślała, tylko podawała jak należy.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni mawiali
"medice, cura te ipsum".
Starożytni różnie mawiali, ale nie wszystko przetrwało do naszych czasów.
To powiedzenie niczym szczególnym się nie wyróżnia. "Sam się pan wypchaj",
"sam pan sobie wsadź" -- dzisiaj też tak odpowiadamy na propozycje różnych
akwizytorów usług, którzy chcą nam dogodzić.
Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Lekarz z przychodni może przepisać komuś antybiotyk, a później ręka
mu nie zadrży przy opisywaniu sytuacji "podanie świdrygocykliny nie
spowodowało poprawy stanu chorego".
Ponieważ podał lekarz, a pacjent być może wcale nie zażył, więc poprawy
nie doznał.
Zgodnie z fachową terminologią, lekarz *zapisuje*
Ale powyżej Pan pisze, że lekarz "przepisuje". Leki w aptece jednak
wydaje się na receptę, a stosować je należy według zaleceń lekarza
(sprawdziłam na ulotce). Zwariować można.
Post by Jarosław Sokołowski
(panie doktorze, zapisze
mi pan te niebieskie, one mi pomagają?). Kiedyś rówiniez *ordynował*, ale
teraz to już chyba rzadziej. Natomiast w lecznictwie ambulatoryjnym, w
miejsce *podawania* oczekuje się *brania* leku (brom brała pani dzisiaj?).
Na szczęście brom chyba wyszedł już z powszechnego użycia.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
No ba, i to jak ciekawy! Życia nie staje, żeby zgłębić do końca.
Pożyjemy, zobaczymy.
Nim nie przeżyjemy, widzieć wszystkiego nie będziemy.
"Przeżyj to sam, przeżyj to sam,
nie zamieniaj serca w twardy głaz."

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-07-22 21:56:55 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Wyjątkowo. Ale to moja wina, przyznaję. I obiecuje poprawę -- będę
się starał z Pania nie zgadzać, kiedy to tylko będzie możliwe.
Bardzo proszę, musimy przecież sobie poużywać, ile wlezie, skoro
tylko nadarza się ciekawa okazja ku temu.
Ze zmianą przedrostków trzeba ostrożnie. Ani się człowiek nie obejrzy,
jak zacznie się wyżywać.
Jak tak sobie poużywamy w tym wyżywaniu się, to na pewno się też zżyjemy.
Sprawdziłem w swoich prywatnych archiwach -- od 22 września 2006 roku
mogło to już nastąpić.
Bo, jak to mówią, beczkę soli trzeba zjeść.
Żeby nerki wykończyć?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Można podawać nawet skalpel. Też służy leczeniu, więc na szeroką
definicję leku się załapuje.
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Ależ skąd! Chirurg ma myśleć o cięciu. Od myślenia o podawaniu jest
instrumentariuszka.
Lepiej żeby za dużo nie myślała, tylko podawała jak należy.
A jak on też zacznie ciąć nie myśląc? Wolę nie myśleć.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni mawiali
"medice, cura te ipsum".
Starożytni różnie mawiali, ale nie wszystko przetrwało do naszych czasów.
To powiedzenie niczym szczególnym się nie wyróżnia. "Sam się pan wypchaj",
"sam pan sobie wsadź" -- dzisiaj też tak odpowiadamy na propozycje różnych
akwizytorów usług, którzy chcą nam dogodzić.
Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.
Ale od tego zależy wysokość premii. Takie życie (bezprzedrostkowe).
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Lekarz z przychodni może przepisać komuś antybiotyk, a później ręka
mu nie zadrży przy opisywaniu sytuacji "podanie świdrygocykliny nie
spowodowało poprawy stanu chorego".
Ponieważ podał lekarz, a pacjent być może wcale nie zażył, więc
poprawy nie doznał.
Zgodnie z fachową terminologią, lekarz *zapisuje*
Ale powyżej Pan pisze, że lekarz "przepisuje". Leki w aptece jednak
wydaje się na receptę, a stosować je należy według zaleceń lekarza
Wszystkim się wydaje, że zawsze można funkcjonować przepisowo.
(sprawdziłam na ulotce).
Można było też zapytać farmaceuty.
Zwariować można.
Medycyna notuje takie przypadki. Jednak w takich razach medykamenty
mogą okazać się bezsilne. Chce Pani o tym porozmawiać?
Post by Jarosław Sokołowski
(panie doktorze, zapisze mi pan te niebieskie, one mi pomagają?).
Kiedyś rówiniez *ordynował*, ale teraz to już chyba rzadziej.
Natomiast w lecznictwie ambulatoryjnym, w miejsce *podawania*
oczekuje się *brania* leku (brom brała pani dzisiaj?).
Na szczęście brom chyba wyszedł już z powszechnego użycia.
Ostatnio używałem jakieś ćwierć wieku temu. Miałem aparat "Zorka 5",
zrobiłem kilka zdjęć i jakoś trzeba było z tego powiększenia uzyskać.
Sole bromu wydały się wtedy akurat.
"Przeżyj to sam, przeżyj to sam,
nie zamieniaj serca w twardy głaz."
Sam? Proszę nie namawiać mnie do egoistycznych zachowań!

Jarek
--
Matka wpadła w stan nerwowy
I musiała zażyć bromu,
Ojciec zaś poszedł po rozum do głowy
I kiedy powróci -- nie wiadomo.
Feniks z popiołów
2013-07-23 12:52:12 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Wyjątkowo. Ale to moja wina, przyznaję. I obiecuje poprawę -- będę
się starał z Pania nie zgadzać, kiedy to tylko będzie możliwe.
Bardzo proszę, musimy przecież sobie poużywać, ile wlezie, skoro
tylko nadarza się ciekawa okazja ku temu.
Ze zmianą przedrostków trzeba ostrożnie. Ani się człowiek nie obejrzy,
jak zacznie się wyżywać.
Jak tak sobie poużywamy w tym wyżywaniu się, to na pewno się też zżyjemy.
Sprawdziłem w swoich prywatnych archiwach -- od 22 września 2006 roku
mogło to już nastąpić.
Zażył mnie Pan dokładnością swego archiwum. :)
Post by Jarosław Sokołowski
Bo, jak to mówią, beczkę soli trzeba zjeść.
Żeby nerki wykończyć?
A prawdziwy przyjaciel odda wtedy swoją.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Można podawać nawet skalpel. Też służy leczeniu, więc na szeroką
definicję leku się załapuje.
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Ależ skąd! Chirurg ma myśleć o cięciu. Od myślenia o podawaniu jest
instrumentariuszka.
Lepiej żeby za dużo nie myślała, tylko podawała jak należy.
A jak on też zacznie ciąć nie myśląc? Wolę nie myśleć.
Pacjent mógłby tego nie przeżyć.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni mawiali
"medice, cura te ipsum".
Starożytni różnie mawiali, ale nie wszystko przetrwało do naszych czasów.
To powiedzenie niczym szczególnym się nie wyróżnia. "Sam się pan wypchaj",
"sam pan sobie wsadź" -- dzisiaj też tak odpowiadamy na propozycje różnych
akwizytorów usług, którzy chcą nam dogodzić.
Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.
Ale od tego zależy wysokość premii. Takie życie (bezprzedrostkowe).
A od wysokości premii często zależy jakość pożycia.
Post by Jarosław Sokołowski
Medycyna notuje takie przypadki. Jednak w takich razach medykamenty
mogą okazać się bezsilne. Chce Pani o tym porozmawiać?
Cały czas usiłuję.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
(panie doktorze, zapisze mi pan te niebieskie, one mi pomagają?).
Kiedyś rówiniez *ordynował*, ale teraz to już chyba rzadziej.
Natomiast w lecznictwie ambulatoryjnym, w miejsce *podawania*
oczekuje się *brania* leku (brom brała pani dzisiaj?).
Na szczęście brom chyba wyszedł już z powszechnego użycia.
Ostatnio używałem jakieś ćwierć wieku temu. Miałem aparat "Zorka 5",
zrobiłem kilka zdjęć i jakoś trzeba było z tego powiększenia uzyskać.
Sole bromu wydały się wtedy akurat.
Czyżby to było takie stresujące za(d)jęcie, że musiał Pan brom także zażyć?
Post by Jarosław Sokołowski
Sam? Proszę nie namawiać mnie do egoistycznych zachowań!
Można i wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-07-23 20:20:20 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Wyjątkowo. Ale to moja wina, przyznaję. I obiecuje poprawę -- będę
się starał z Pania nie zgadzać, kiedy to tylko będzie możliwe.
Bardzo proszę, musimy przecież sobie poużywać, ile wlezie, skoro
tylko nadarza się ciekawa okazja ku temu.
Ze zmianą przedrostków trzeba ostrożnie. Ani się człowiek nie obejrzy,
jak zacznie się wyżywać.
Jak tak sobie poużywamy w tym wyżywaniu się, to na pewno się też zżyjemy.
Sprawdziłem w swoich prywatnych archiwach -- od 22 września 2006 roku
mogło to już nastąpić.
Zażył mnie Pan dokładnością swego archiwum. :)
Godzina 12.55, sekund 14 -- pozwolę sobie rzecz całkiem uściślić.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Bo, jak to mówią, beczkę soli trzeba zjeść.
Żeby nerki wykończyć?
A prawdziwy przyjaciel odda wtedy swoją.
Odda, nie odda, może chociaż piwo postawi. Które spożyją z przyjacielem
wraz. Na nerki ono też dobre. Może nawet lepsze, bo od razu na obie.
A właściwie w tej sytuacji na cztery.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Można podawać nawet skalpel. Też służy leczeniu, więc na szeroką
definicję leku się załapuje.
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Ależ skąd! Chirurg ma myśleć o cięciu. Od myślenia o podawaniu jest
instrumentariuszka.
Lepiej żeby za dużo nie myślała, tylko podawała jak należy.
A jak on też zacznie ciąć nie myśląc? Wolę nie myśleć.
Pacjent mógłby tego nie przeżyć.
Pacjent uśpiony. A jak śpi, to takich dramatów nie przeżywa.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni mawiali
"medice, cura te ipsum".
Starożytni różnie mawiali, ale nie wszystko przetrwało do naszych czasów.
To powiedzenie niczym szczególnym się nie wyróżnia. "Sam się pan wypchaj",
"sam pan sobie wsadź" -- dzisiaj też tak odpowiadamy na propozycje różnych
akwizytorów usług, którzy chcą nam dogodzić.
Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.
Ale od tego zależy wysokość premii. Takie życie (bezprzedrostkowe).
A od wysokości premii często zależy jakość pożycia.
Jak również spożycia.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Medycyna notuje takie przypadki. Jednak w takich razach medykamenty
mogą okazać się bezsilne. Chce Pani o tym porozmawiać?
Cały czas usiłuję.
Nie wiem, czy moje starania na coś się zdadzą. Ale -- jak mawiali
starożytni -- "anceps remedium melius quam nullum".
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
(panie doktorze, zapisze mi pan te niebieskie, one mi pomagają?).
Kiedyś rówiniez *ordynował*, ale teraz to już chyba rzadziej.
Natomiast w lecznictwie ambulatoryjnym, w miejsce *podawania*
oczekuje się *brania* leku (brom brała pani dzisiaj?).
Na szczęście brom chyba wyszedł już z powszechnego użycia.
Ostatnio używałem jakieś ćwierć wieku temu. Miałem aparat "Zorka 5",
zrobiłem kilka zdjęć i jakoś trzeba było z tego powiększenia uzyskać.
Sole bromu wydały się wtedy akurat.
Czyżby to było takie stresujące za(d)jęcie, że musiał Pan brom także zażyć?
Bromek srebra był w papierze fotograficznym. Ale przyznam, że to co się
nagle wyłania z takiego papieru, potrafi człowieka zażyć.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Sam? Proszę nie namawiać mnie do egoistycznych zachowań!
Można i wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc.
Wzmóc? Tam było "zmóc" -- co sytuację zmienia, jak to się mówi, diametralnie.

Jarek
--
Obrzydzanie cynaderką,
Usuwanie śladów ścierką,
Dokuczanie radiem z góry,
Wymuszanie przez tortury.
Feniks z popiołów
2013-07-24 16:30:58 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Jak tak sobie poużywamy w tym wyżywaniu się, to na pewno się też zżyjemy.
Sprawdziłem w swoich prywatnych archiwach -- od 22 września 2006 roku
mogło to już nastąpić.
Zażył mnie Pan dokładnością swego archiwum. :)
Godzina 12.55, sekund 14 -- pozwolę sobie rzecz całkiem uściślić.
/Niestety, nie mam aż tak dokładnej pamięci/

Czyżby połączyły nas "więzy krwi"?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Bo, jak to mówią, beczkę soli trzeba zjeść.
Żeby nerki wykończyć?
A prawdziwy przyjaciel odda wtedy swoją.
Odda, nie odda, może chociaż piwo postawi. Które spożyją z przyjacielem
wraz. Na nerki ono też dobre. Może nawet lepsze, bo od razu na obie.
A właściwie w tej sytuacji na cztery.
W tej sytuacji powinniśmy chyba zażyć wspólnego, najlepiej nawet
grupowego, płukania żołądka.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Ależ skąd! Chirurg ma myśleć o cięciu. Od myślenia o podawaniu jest
instrumentariuszka.
Lepiej żeby za dużo nie myślała, tylko podawała jak należy.
A jak on też zacznie ciąć nie myśląc? Wolę nie myśleć.
Pacjent mógłby tego nie przeżyć.
Pacjent uśpiony. A jak śpi, to takich dramatów nie przeżywa.
Myli się Pan, zdarzają się ponoć nawet przeżycia duchowe.
Zwłaszcza kiedy lekarz nie myśli.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni mawiali
"medice, cura te ipsum".
Starożytni różnie mawiali, ale nie wszystko przetrwało do naszych czasów.
To powiedzenie niczym szczególnym się nie wyróżnia. "Sam się pan wypchaj",
"sam pan sobie wsadź" -- dzisiaj też tak odpowiadamy na propozycje różnych
akwizytorów usług, którzy chcą nam dogodzić.
Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.
Ale od tego zależy wysokość premii. Takie życie (bezprzedrostkowe).
A od wysokości premii często zależy jakość pożycia.
Jak również spożycia.
Racja. I znowu wracamy do płukania żołądka.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Medycyna notuje takie przypadki. Jednak w takich razach medykamenty
mogą okazać się bezsilne. Chce Pani o tym porozmawiać?
Cały czas usiłuję.
Nie wiem, czy moje starania na coś się zdadzą. Ale -- jak mawiali
starożytni -- "anceps remedium melius quam nullum".
Zdają się, zdają, ale właśnie udaję się zażyć "otium negotii" lub "dolce
far niente" (jak mawiają ich następcy), więc kurację tę z przykrością
muszę przerwać.
Post by Jarosław Sokołowski
Bromek srebra był w papierze fotograficznym. Ale przyznam, że to co
się nagle wyłania z takiego papieru, potrafi człowieka zażyć.
Prawda, też mam takie przeżycia za sobą.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Sam? Proszę nie namawiać mnie do egoistycznych zachowań!
Można i wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc.
Wzmóc? Tam było "zmóc" -- co sytuację zmienia, jak to się mówi, diametralnie.
Oczywiście ma Pan rację. Jak zwykle.
Mnie widocznie apetyt wzmaga w miarę jedzenia.

Ewa
Malec
2013-07-24 16:39:28 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Mnie widocznie apetyt wzmaga w miarę jedzenia.
Czy to zdanie jest sformułowane poprawnie ?

Pozdrawiam
Malec
Feniks z popiołów
2013-07-24 16:57:24 UTC
Permalink
Post by Malec
Post by Feniks z popiołów
Mnie widocznie apetyt wzmaga w miarę jedzenia.
Czy to zdanie jest sformułowane poprawnie ?
To zależy od tego, co się chciało powiedzieć. ;)

W tym przypadku może lepiej będzie - mój apetyt wzmaga się w miarę jedzenia.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-07-24 20:46:54 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Jak tak sobie poużywamy w tym wyżywaniu się, to na pewno się też zżyjemy.
Sprawdziłem w swoich prywatnych archiwach -- od 22 września 2006 roku
mogło to już nastąpić.
Zażył mnie Pan dokładnością swego archiwum. :)
Godzina 12.55, sekund 14 -- pozwolę sobie rzecz całkiem uściślić.
/Niestety, nie mam aż tak dokładnej pamięci/
Jak mój dysk zaczął zdradzać niepokojące objawy, to od razu na wszelki
wypadek wymieniłem.
Post by Feniks z popiołów
Czyżby połączyły nas "więzy krwi"?
Oraz węzły limfatyczne. No i proszę -- daleko od tej medycyny nie uszliśmy.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Bo, jak to mówią, beczkę soli trzeba zjeść.
Żeby nerki wykończyć?
A prawdziwy przyjaciel odda wtedy swoją.
Odda, nie odda, może chociaż piwo postawi. Które spożyją z przyjacielem
wraz. Na nerki ono też dobre. Może nawet lepsze, bo od razu na obie.
A właściwie w tej sytuacji na cztery.
W tej sytuacji powinniśmy chyba zażyć wspólnego, najlepiej nawet
grupowego, płukania żołądka.
Biorąc pod uwagę obecne rozmiary grupy, to to "nawet" niewiele zmienia.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jak najbardziej! - bo chyba właśnie podawanie ma na myśli chirurg,
mówiąc "siostro, skalpel proszę".
Ależ skąd! Chirurg ma myśleć o cięciu. Od myślenia o podawaniu
jest instrumentariuszka.
Lepiej żeby za dużo nie myślała, tylko podawała jak należy.
A jak on też zacznie ciąć nie myśląc? Wolę nie myśleć.
Pacjent mógłby tego nie przeżyć.
Pacjent uśpiony. A jak śpi, to takich dramatów nie przeżywa.
Myli się Pan, zdarzają się ponoć nawet przeżycia duchowe.
Zwłaszcza kiedy lekarz nie myśli.
Jeśli nie myśli, to może się zdarzyć, że postąpi jak w powiedzeniu
"przez żołądek do serca".
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Taka tradycja w medycynie -- leczy się kogoś, a nie siebie.
Oj, nie byłabym taka pewna z tą tradycją. Wszak już starożytni
mawiali "medice, cura te ipsum".
Starożytni różnie mawiali, ale nie wszystko przetrwało do naszych
czasów. To powiedzenie niczym szczególnym się nie wyróżnia. "Sam
się pan wypchaj", "sam pan sobie wsadź" -- dzisiaj też tak
odpowiadamy na propozycje różnych akwizytorów usług, którzy chcą
nam dogodzić.
Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.
Ale od tego zależy wysokość premii. Takie życie (bezprzedrostkowe).
A od wysokości premii często zależy jakość pożycia.
Jak również spożycia.
Racja. I znowu wracamy do płukania żołądka.
To mogą być symptomy nałogu.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Medycyna notuje takie przypadki. Jednak w takich razach medykamenty
mogą okazać się bezsilne. Chce Pani o tym porozmawiać?
Cały czas usiłuję.
Nie wiem, czy moje starania na coś się zdadzą. Ale -- jak mawiali
starożytni -- "anceps remedium melius quam nullum".
Zdają się, zdają, ale właśnie udaję się zażyć "otium negotii" lub "dolce
far niente" (jak mawiają ich następcy), więc kurację tę z przykrością
muszę przerwać.
Zły to lekarz, który stosuje lekarstwo gorsze od choroby -- jednak
z powyższych anonsów wnoszę, że kuracja zastępcza wcale gorszą od
aplikowanej wcześniej nie będzie.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Sam? Proszę nie namawiać mnie do egoistycznych zachowań!
Można i wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc.
Wzmóc? Tam było "zmóc" -- co sytuację zmienia, jak to się mówi, diametralnie.
Oczywiście ma Pan rację. Jak zwykle.
Mnie widocznie apetyt wzmaga w miarę jedzenia.
W takiej sytuacji nie ma co się głodem morzyć (to ostatnie słowo nie
jest już wariacją na temat, co dla porządku zaznaczę).

Jarek
--
Był tu nawet jeden głuchoniemy, przez dwa tygodnie zawijali go co pół godziny
w prześcieradło zmoczone w zimnej wodzie, co dzień robili mu lewatywę
i płukali żołądek. Wszyscy sanitariusze byli przekonani, że już sprawę wygrał
i że pójdzie do domu, a tu pan doktor przepisał mu coś na wymioty.
Feniks z popiołów
2013-08-07 19:42:08 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
/Niestety, nie mam aż tak dokładnej pamięci/
Jak mój dysk zaczął zdradzać niepokojące objawy, to od razu na wszelki
wypadek wymieniłem.
Ależ Panie doktorze! Tak od razu transplantacja!?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Czyżby połączyły nas "więzy krwi"?
Oraz węzły limfatyczne. No i proszę -- daleko od tej medycyny nie uszliśmy.
Medycyna - wciągająca dziedzina.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
W tej sytuacji powinniśmy chyba zażyć wspólnego, najlepiej nawet
grupowego, płukania żołądka.
Biorąc pod uwagę obecne rozmiary grupy, to to "nawet" niewiele zmienia.
Nie wiem, co ja z tym płukaniem żołądka... chyba przedwyjazdowy pośpiech
kazał mi odwołać się do schematu słownego. Chodziło przecież o płukanie
nerek. Grunt, że się zrozumieliśmy.
A grupa - istotnie - zmalała. I szkoda.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Myli się Pan, zdarzają się ponoć nawet przeżycia duchowe.
Zwłaszcza kiedy lekarz nie myśli.
Jeśli nie myśli, to może się zdarzyć, że postąpi jak w powiedzeniu
"przez żołądek do serca".
I pacjent zostanie wtedy "bez serc, bez nerek". Nie będzie czego płukać
nawet.
Post by Jarosław Sokołowski
Zły to lekarz, który stosuje lekarstwo gorsze od choroby -- jednak
z powyższych anonsów wnoszę, że kuracja zastępcza wcale gorszą od
aplikowanej wcześniej nie będzie.
No, to wracam na kozetkę.

Ewa
--
- Co się pani tutaj tak rozkłada?
- A co? mam gnić w poczekalni!??
Jarosław Sokołowski
2013-08-07 20:17:15 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
/Niestety, nie mam aż tak dokładnej pamięci/
Jak mój dysk zaczął zdradzać niepokojące objawy, to od razu na wszelki
wypadek wymieniłem.
Ależ Panie doktorze! Tak od razu transplantacja!?
A co mu będę tłumaczył, jak i tak nie zrozumie. Taki zakręcony był.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Czyżby połączyły nas "więzy krwi"?
Oraz węzły limfatyczne. No i proszę -- daleko od tej medycyny nie uszliśmy.
Medycyna - wciągająca dziedzina.
Praca przy tokarce jeszcze bardziej.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
W tej sytuacji powinniśmy chyba zażyć wspólnego, najlepiej nawet
grupowego, płukania żołądka.
Biorąc pod uwagę obecne rozmiary grupy, to to "nawet" niewiele zmienia.
Nie wiem, co ja z tym płukaniem żołądka... chyba przedwyjazdowy pośpiech
kazał mi odwołać się do schematu słownego. Chodziło przecież o płukanie
nerek. Grunt, że się zrozumieliśmy.
Nie mnie dwa razy powtarzać ("mądrej głowie dość dwie słowie" też się tu
może nadać).
Post by Feniks z popiołów
A grupa - istotnie - zmalała. I szkoda.
Może ci co byli w tej grupie, mają nas teraz w...
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Myli się Pan, zdarzają się ponoć nawet przeżycia duchowe.
Zwłaszcza kiedy lekarz nie myśli.
Jeśli nie myśli, to może się zdarzyć, że postąpi jak w powiedzeniu
"przez żołądek do serca".
I pacjent zostanie wtedy "bez serc, bez nerek". Nie będzie czego płukać
nawet.
To szkieletów ludy. Ważne żeby zachować kręgosłup.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Zły to lekarz, który stosuje lekarstwo gorsze od choroby -- jednak
z powyższych anonsów wnoszę, że kuracja zastępcza wcale gorszą od
aplikowanej wcześniej nie będzie.
No, to wracam na kozetkę.
To ja pójdę po kiuwetę z nadmanganianem potasu i tęgi zapas catgutu.

Jarek
--
Pewien rybak żył na Gwadelupie,
Co był zdania, że to bardzo głupie
Znać do wyspy tylko jeden rym
I w szalupie popisywać się nim
Przy biskupie, lub w grupie przy zupie
Feniks z popiołów
2013-08-08 20:02:58 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Może ci co byli w tej grupie, mają nas teraz w...
Gwadelupie?
Miejmy nadzieję, że to tylko te gwadelupeckie upały wszystkich wygnały.
Przyjdzie zima i wyrówna.
Post by Jarosław Sokołowski
Ważne żeby zachować kręgosłup.
Przyda się potomnym na lekcjach biologii.
Post by Jarosław Sokołowski
To ja pójdę po kiuwetę z nadmanganianem potasu i tęgi zapas catgutu.
Musimy szyć?

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-08-08 21:05:06 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Może ci co byli w tej grupie, mają nas teraz w...
Gwadelupie?
Miejmy nadzieję, że to tylko te gwadelupeckie upały wszystkich wygnały.
Słowniki podają formę "gwadelupski".
Post by Feniks z popiołów
Przyjdzie zima i wyrówna.
Na Gwadelupie (tak to sobie wyobrażam, nie byłem) powinno być teraz parno
i wilgotno. Zimą niewiele chłodniej, lecz chociaż sucho. Żal wracać.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Ważne żeby zachować kręgosłup.
Przyda się potomnym na lekcjach biologii.
Najważniejsze jednak, by znaleźć się w odpowiednich kręgach.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
To ja pójdę po kiuwetę z nadmanganianem potasu i tęgi zapas catgutu.
Musimy szyć?
Jeśli o mnie chodzi, tom zawsze skłonny do kompromisu. Fastryga może być?

Jarek

PS:
http://rymy.info/rymy-do-gwadelupski
Znalezione rymy do gwadelupski:
gorzupski, krupski, niegorzupski, niegwadelupski, niekrupski,
nienowosłupski, niesłupski, niestupski, nowosłupski, słupski,
stupski.

http://rymy.info/rymy-do-gwadelupa
Nie znaleziono rymu do gwadelupa

O tych znalezionych mam zdanie, że dość głupie. Ale jednak są.
A tu proszę, są tacy, co nawet jednego nie znają.
--
Pewniej pani ze Śląska (Dolnego)
Od upału robiło się nietentego
Jak w gorącu tym pisać, jak żyć?
Jak tu kroić mam i jak szyć?
(Żeby choć było co oraz z czego)
Feniks z popiołów
2013-08-09 19:56:59 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Może ci co byli w tej grupie, mają nas teraz w...
Gwadelupie?
Miejmy nadzieję, że to tylko te gwadelupeckie upały wszystkich wygnały.
Słowniki podają formę "gwadelupski".
Dobra byłaby też forma "gwadelupny". Nie traciłaby rymu przynajmniej.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Przyjdzie zima i wyrówna.
Na Gwadelupie (tak to sobie wyobrażam, nie byłem) powinno być teraz parno
i wilgotno. Zimą niewiele chłodniej, lecz chociaż sucho. Żal wracać.
Czyli zostaliśmy sami. Może jednak nie dożyjemy czasów, kiedy nie będzie
już z kim po polsku pogadać.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Ważne żeby zachować kręgosłup.
Przyda się potomnym na lekcjach biologii.
Najważniejsze jednak, by znaleźć się w odpowiednich kręgach.
Byle nie kamiennych.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
To ja pójdę po kiuwetę z nadmanganianem potasu i tęgi zapas catgutu.
Musimy szyć?
Jeśli o mnie chodzi, tom zawsze skłonny do kompromisu. Fastryga może być?
W takim wypadku - koniecznie grubymi nićmi.
Post by Jarosław Sokołowski
http://rymy.info/rymy-do-gwadelupski
gorzupski, krupski, niegorzupski, niegwadelupski, niekrupski,
nienowosłupski, niesłupski, niestupski, nowosłupski, słupski,
stupski.
http://rymy.info/rymy-do-gwadelupa
Nie znaleziono rymu do gwadelupa
O tych znalezionych mam zdanie, że dość głupie. Ale jednak są.
A tu proszę, są tacy, co nawet jednego nie znają.
Raczej strachliwi są albo spod paprotki.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-08-12 16:56:17 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Może ci co byli w tej grupie, mają nas teraz w...
Gwadelupie?
Miejmy nadzieję, że to tylko te gwadelupeckie upały wszystkich wygnały.
Słowniki podają formę "gwadelupski".
Dobra byłaby też forma "gwadelupny". Nie traciłaby rymu przynajmniej.
Bardzo mi ta forma odpowiada. Poprzednio rym też był, a teraz poprawił
się też rytm. A to jeszcze nie koniec zalet.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Przyjdzie zima i wyrówna.
Na Gwadelupie (tak to sobie wyobrażam, nie byłem) powinno być teraz parno
i wilgotno. Zimą niewiele chłodniej, lecz chociaż sucho. Żal wracać.
Czyli zostaliśmy sami.
Nie wolno zapominać o Maryni. Wprawdzie sama czynnego udziału w dyskusji
nie bierze, ale jako temat sprawdza się wybornie. Nawet nie musi być cała.
Post by Feniks z popiołów
Może jednak nie dożyjemy czasów, kiedy nie będzie już z kim po polsku
pogadać.
Tłok niewielki, bo specjalizacja w grupach duża. Osobna jest od języka,
osobna od podniebienia -- żeby daleko nie szukać.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Ważne żeby zachować kręgosłup.
Przyda się potomnym na lekcjach biologii.
Najważniejsze jednak, by znaleźć się w odpowiednich kręgach.
Byle nie kamiennych.
Teraz pora żniwna. Mogą być kręgi zbożowe.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
To ja pójdę po kiuwetę z nadmanganianem potasu i tęgi zapas catgutu.
Musimy szyć?
Jeśli o mnie chodzi, tom zawsze skłonny do kompromisu. Fastryga może być?
W takim wypadku - koniecznie grubymi nićmi.
Jeśli wypadek, to człowiek nie ma czasu na rozglądanie się wokół.
Szyje tym, co ma pod ręką.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Nie znaleziono rymu do gwadelupa
O tych znalezionych mam zdanie, że dość głupie. Ale jednak są.
A tu proszę, są tacy, co nawet jednego nie znają.
Raczej strachliwi są albo spod paprotki.
Lub też słabo szukali. Jak tego kwiatu paprotki.

Jarek (dzisiaj ludzie nie na kwiat, lecz na spadające gwiazdy czekają)
--
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie
I -- że nikt na nie... nie czeka!
Feniks z popiołów
2013-08-14 08:30:49 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Może ci co byli w tej grupie, mają nas teraz w...
Gwadelupie?
Miejmy nadzieję, że to tylko te gwadelupeckie upały wszystkich wygnały.
Słowniki podają formę "gwadelupski".
Dobra byłaby też forma "gwadelupny". Nie traciłaby rymu przynajmniej.
Bardzo mi ta forma odpowiada. Poprzednio rym też był, a teraz poprawił
się też rytm. A to jeszcze nie koniec zalet.
Nie należy w takim razie na tym poprzestawać, tylko wszystkie zalety na
światło dzienne wynieść.
Post by Jarosław Sokołowski
Nie wolno zapominać o Maryni. Wprawdzie sama czynnego udziału w dyskusji
nie bierze, ale jako temat sprawdza się wybornie. Nawet nie musi być cała.
Lepiej nawet jeśli cała nie jest, bo w przeciwnym razie mogłaby
zdecydowanie popsuć rymy, szyki i nas-troje.
Post by Jarosław Sokołowski
Tłok niewielki, bo specjalizacja w grupach duża. Osobna jest od języka,
osobna od podniebienia -- żeby daleko nie szukać.
A wszystko ma swój początek w psyche. Lub w umyśle ("jak ludzie mówią, a
mówią uczenie").
Post by Jarosław Sokołowski
Teraz pora żniwna. Mogą być kręgi zbożowe.
Widziałam te ostatnio nawet, kiedy jechałam na wycieczkę w pobliskie
góry, blokowana kombajnowym korowodem.
Post by Jarosław Sokołowski
Jeśli wypadek, to człowiek nie ma czasu na rozglądanie się wokół.
Szyje tym, co ma pod ręką.
-- A ludzie mówią, i mówią uczenie, Że to nie łzy są, ale że kamienie
I -- że nikt na nie... nie czeka!
I dobrze, skoro takie piękne nici pod rękę Panu trafiają.


Ewa (Perseidy u mnie za chmurami się chowają).
Jarosław Sokołowski
2013-08-16 03:07:37 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Dobra byłaby też forma "gwadelupny". Nie traciłaby rymu przynajmniej.
Bardzo mi ta forma odpowiada. Poprzednio rym też był, a teraz poprawił
się też rytm. A to jeszcze nie koniec zalet.
Nie należy w takim razie na tym poprzestawać, tylko wszystkie zalety na
światło dzienne wynieść.
W Santiago kapitan portu
Gwadelupczyć lubił dla sportu
Mieli z nim boskie skaranie
Panowie, jak też i panie
A głównie minister transportu

Największą zaletą tej formy jest to, że otwiera ona drogę ku formom innym,
wcześniej nieznanym. Bo skoro można tak, to czemu nie inaczej? Nie warto
poprzestawać.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Nie wolno zapominać o Maryni. Wprawdzie sama czynnego udziału w dyskusji
nie bierze, ale jako temat sprawdza się wybornie. Nawet nie musi być cała.
Lepiej nawet jeśli cała nie jest, bo w przeciwnym razie mogłaby
zdecydowanie popsuć rymy, szyki i nas-troje.
Ważne, żeby trzymała nas przy tematyce marynistycznej.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Tłok niewielki, bo specjalizacja w grupach duża. Osobna jest od języka,
osobna od podniebienia -- żeby daleko nie szukać.
A wszystko ma swój początek w psyche. Lub w umyśle ("jak ludzie mówią,
a mówią uczenie").
U ludzi potrzeba, by mówić uczenie, jest przemożna. Niektórzy mogą nie
znieść wypowiedzi innej niż polonisty/polonistki.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Szyje tym, co ma pod ręką.
-- A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie
I -- że nikt na nie... nie czeka!
I dobrze, skoro takie piękne nici pod rękę Panu trafiają.
Piotr Skrzynecki, gdy artystom "Piwnicy Pod Baranami" szło marnie,
starał się w taki wieczór kończyć występ kwadrans przed pełną godziną.
Mówił, że to w sam raz tyle czasu, by wziąć płaszcz z szatni i wyjść
na rynek. A tam akurat będą grali hejnał, więc coś miłego jednak P.T.
publiczność spotka. Ja na trębacza liczyć nie mogę, więc niech chociaż
sygnaturka będzie.

Jarek
--
Trzeba wiedzieć, kiedy w szatni
Płaszcz pozostał przedostatni
I że to już przedo-
-statni walc...
Feniks z popiołów
2013-08-16 13:47:24 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
W Santiago kapitan portu
Gwadelupczyć lubił dla sportu
Mieli z nim boskie skaranie
Panowie, jak też i panie
A głównie minister transportu
Największą zaletą tej formy jest to, że otwiera ona drogę ku formom innym,
wcześniej nieznanym. Bo skoro można tak, to czemu nie inaczej? Nie warto
poprzestawać.
I tematyka marynistyczna zachowana! Brawo! Cóż ja tu mogę...? Najwyżej
robić za oddaną widownię. :)
Post by Jarosław Sokołowski
U ludzi potrzeba, by mówić uczenie, jest przemożna. Niektórzy mogą nie
znieść wypowiedzi innej niż polonisty/polonistki.
Dlatego nawet nie śmiem odzywać się w tamtym wątku. Żeby frustracji nie
budzić.
Post by Jarosław Sokołowski
Piotr Skrzynecki, gdy artystom "Piwnicy Pod Baranami" szło marnie,
starał się w taki wieczór kończyć występ kwadrans przed pełną godziną.
Mówił, że to w sam raz tyle czasu, by wziąć płaszcz z szatni i wyjść
na rynek. A tam akurat będą grali hejnał, więc coś miłego jednak P.T.
publiczność spotka. Ja na trębacza liczyć nie mogę, więc niech chociaż
sygnaturka będzie.
Jarek
-- Trzeba wiedzieć, kiedy w szatni Płaszcz pozostał przedostatni I że
to już przedo- -statni walc...
Czyżby Pan się żegnał tak o piątej nad ranem?

Ewa
--
Nie opuszczaj mnie
już nie będzie łez,
już nie będzie słów
dobrze jest jak jest
Jarosław Sokołowski
2013-08-16 20:46:52 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
W Santiago kapitan portu
Gwadelupczyć lubił dla sportu
Mieli z nim boskie skaranie
Panowie, jak też i panie
A głównie minister transportu
Największą zaletą tej formy jest to, że otwiera ona drogę ku formom innym,
wcześniej nieznanym. Bo skoro można tak, to czemu nie inaczej? Nie warto
poprzestawać.
I tematyka marynistyczna zachowana! Brawo! Cóż ja tu mogę...? Najwyżej
robić za oddaną widownię. :)
O żadnym oddawaniu nie ma nawet mowy. Przecież nie gramy w gwadelupniaka.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
U ludzi potrzeba, by mówić uczenie, jest przemożna. Niektórzy mogą nie
znieść wypowiedzi innej niż polonisty/polonistki.
Dlatego nawet nie śmiem odzywać się w tamtym wątku. Żeby frustracji nie
budzić.
Cóż dopiero ja, o piątej nad ranem. Budzić o takiej porze, to rzecz
zgoła nieprzystojna, a i dla budzącego ryzyko wielkie.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Piotr Skrzynecki, gdy artystom "Piwnicy Pod Baranami" szło marnie,
starał się w taki wieczór kończyć występ kwadrans przed pełną godziną.
Mówił, że to w sam raz tyle czasu, by wziąć płaszcz z szatni i wyjść
na rynek. A tam akurat będą grali hejnał, więc coś miłego jednak P.T.
publiczność spotka. Ja na trębacza liczyć nie mogę, więc niech chociaż
sygnaturka będzie.
Jarek
-- Trzeba wiedzieć, kiedy w szatni
Płaszcz pozostał przedostatni
I że to już przedo-
-statni walc...
Czyżby Pan się żegnał tak o piątej nad ranem?
No i patrzcie państwo, nawet godzinę człowiekowi wypomną. A ja starałem
się po cichutku na grupę powrócić. Nawet drzwi nie skrzypnęły.

Jarek
--
Ja pomagam ludziom, ja pomagam ptakom
Zwariowanym sercem, myślą byle jaką
Ja leczę gołębie przez was przejechane
Gładzę psy bezdomne o piątej nad ranem
Feniks z popiołów
2013-08-16 22:19:04 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
I tematyka marynistyczna zachowana! Brawo! Cóż ja tu mogę...? Najwyżej
robić za oddaną widownię.:)
O żadnym oddawaniu nie ma nawet mowy. Przecież nie gramy w gwadelupniaka.
Skoro nie ma mowy o oddawaniu, to pozostanie mi być dozgonnie wdzięczną.
Całkiem miła perspektywa, zwłaszcza dla kobiety.
Post by Jarosław Sokołowski
No i patrzcie państwo, nawet godzinę człowiekowi wypomną.
Ależ proszę nie udawać od razu takiego rannego ptaszka!

Ewa
Post by Jarosław Sokołowski
-- Ja pomagam ludziom, ja pomagam ptakom Zwariowanym sercem, myślą
byle jaką Ja leczę gołębie przez was przejechane Gładzę psy bezdomne o
piątej nad ranem
--
Nieprawda, że
Ostatni błędny rycerz zasnął
Że jego duch
U Elizejskich stoi bram
On żyje wciąż
Jarosław Sokołowski
2013-08-16 22:46:12 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
I tematyka marynistyczna zachowana! Brawo! Cóż ja tu mogę...? Najwyżej
robić za oddaną widownię.:)
O żadnym oddawaniu nie ma nawet mowy. Przecież nie gramy w gwadelupniaka.
Skoro nie ma mowy o oddawaniu, to pozostanie mi być dozgonnie wdzięczną.
Całkiem miła perspektywa, zwłaszcza dla kobiety.
Zupełnie jak awokado! Zwane smaczliwką wdzięczną (Persea americana Miller).
Z powodzeniem uprawiana jest na Gwadelupie.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
No i patrzcie państwo, nawet godzinę człowiekowi wypomną.
Ależ proszę nie udawać od razu takiego rannego ptaszka!
Przebóg, poznanym!

Jarek (idę opatrzyć rany)
--
Don Kichot z Manczy, jak się snadnie
Przekona ten, co rusza głową
Nie umiał się zestarzeć ładnie
Nie chciał spierniczeć sielankowo
Feniks z popiołów
2013-08-17 12:35:05 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
I tematyka marynistyczna zachowana! Brawo! Cóż ja tu mogę...? Najwyżej
robić za oddaną widownię.:)
O żadnym oddawaniu nie ma nawet mowy. Przecież nie gramy w gwadelupniaka.
Skoro nie ma mowy o oddawaniu, to pozostanie mi być dozgonnie wdzięczną.
Całkiem miła perspektywa, zwłaszcza dla kobiety.
Zupełnie jak awokado! Zwane smaczliwką wdzięczną (Persea americana Miller).
Z powodzeniem uprawiana jest na Gwadelupie.
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
No i patrzcie państwo, nawet godzinę człowiekowi wypomną.
Ależ proszę nie udawać od razu takiego rannego ptaszka!
Przebóg, poznanym!
Jarek (idę opatrzyć rany)
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.

Ewa
--
Spraw wtedy, boś Ty mądry sternik,
By nas nie trzęsła szajba taka,
By mógł spokojnie każdy piernik,
Obok swojego przejść wiatraka
Jarosław Sokołowski
2013-08-17 14:24:30 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
I tematyka marynistyczna zachowana! Brawo! Cóż ja tu mogę...? Najwyżej
robić za oddaną widownię.:)
O żadnym oddawaniu nie ma nawet mowy. Przecież nie gramy w gwadelupniaka.
Skoro nie ma mowy o oddawaniu, to pozostanie mi być dozgonnie wdzięczną.
Całkiem miła perspektywa, zwłaszcza dla kobiety.
Zupełnie jak awokado! Zwane smaczliwką wdzięczną (Persea americana Miller).
Z powodzeniem uprawiana jest na Gwadelupie.
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto zaczął.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
No i patrzcie państwo, nawet godzinę człowiekowi wypomną.
Ależ proszę nie udawać od razu takiego rannego ptaszka!
Przebóg, poznanym!
Jarek (idę opatrzyć rany)
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.
Warto rozpatrzeć, czy użycie w tym miejscu czasownika zwrotnego jest właściwe.

Jarek
--
pistolet pod łóżko
połóżmy zwyczajnie
gdy zadzwoni rano budzik
to do niego walnę
Feniks z popiołów
2013-08-27 14:09:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
I tematyka marynistyczna zachowana! Brawo! Cóż ja tu mogę...? Najwyżej
robić za oddaną widownię.:)
O żadnym oddawaniu nie ma nawet mowy. Przecież nie gramy w gwadelupniaka.
Skoro nie ma mowy o oddawaniu, to pozostanie mi być dozgonnie wdzięczną.
Całkiem miła perspektywa, zwłaszcza dla kobiety.
Zupełnie jak awokado! Zwane smaczliwką wdzięczną (Persea americana Miller).
Z powodzeniem uprawiana jest na Gwadelupie.
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto zaczął.
Zanim je wyłonimy, warto też byłoby się dowiedzieć, jak w gwadelupskim
klimacie czują się paprotki. Pan wie?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.
Warto rozpatrzeć, czy użycie w tym miejscu czasownika zwrotnego jest właściwe.
Powinnam była użyć bezzwrotnego? O butelkach takowych słyszałam, ale
czasowniki?! To już lekka przesada!

Ewa
--
nierychliwa, ale...
Jarosław Sokołowski
2013-08-27 21:29:36 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto zaczął.
Zanim je wyłonimy, warto też byłoby się dowiedzieć, jak w gwadelupskim
klimacie czują się paprotki. Pan wie?
Można powiedzieć, że uprawa paproci kwitnie. Wilgotny klimat jest temu
sprzyjający.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.
Warto rozpatrzeć, czy użycie w tym miejscu czasownika zwrotnego jest właściwe.
Powinnam była użyć bezzwrotnego? O butelkach takowych słyszałam, ale
czasowniki?! To już lekka przesada!
Ważne, by nie dać się nabić w butelkę wraz z tym czasownikiem. Ani lekko
przesadzić, niczym paprotkę jaką.

Jarek
--
Przybądź do mnie, dam ci kwiat paproci,
zerwany w borze o nocnej porze.
On jak słońce życie twe ozłoci,
wyciągnij rękę po szczęścia kwiat.
Feniks z popiołów
2013-08-28 11:48:37 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto zaczął.
Zanim je wyłonimy, warto też byłoby się dowiedzieć, jak w gwadelupskim
klimacie czują się paprotki. Pan wie?
Można powiedzieć, że uprawa paproci kwitnie. Wilgotny klimat jest temu
sprzyjający.
Z takich paproci może w przyszłości powstać kopalnia wiedzy (żeby od
dinozaurów za daleko nie odchodzić).
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.
Warto rozpatrzeć, czy użycie w tym miejscu czasownika zwrotnego jest właściwe.
Powinnam była użyć bezzwrotnego? O butelkach takowych słyszałam, ale
czasowniki?! To już lekka przesada!
Ważne, by nie dać się nabić w butelkę wraz z tym czasownikiem. Ani lekko
przesadzić, niczym paprotkę jaką.
Znowu to "się"! W butelkę można nabić wiadomość nawet z wieloma
czasownikami. Jednak lepiej S.O.S.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-08-28 17:48:37 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto zaczął.
Zanim je wyłonimy, warto też byłoby się dowiedzieć, jak w gwadelupskim
klimacie czują się paprotki. Pan wie?
Można powiedzieć, że uprawa paproci kwitnie. Wilgotny klimat jest temu
sprzyjający.
Z takich paproci może w przyszłości powstać kopalnia wiedzy (żeby od
dinozaurów za daleko nie odchodzić).
Nie trzeba z wyspy daleko odchodzić, by trafić na otwarte morze. Tam
powstają skały osadowe. Z nich się później wapno wyrabia. Za skarbnicę
wiedzy, tudzież autorytet, również bywa poczytane.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.
Warto rozpatrzeć, czy użycie w tym miejscu czasownika zwrotnego jest właściwe.
Powinnam była użyć bezzwrotnego? O butelkach takowych słyszałam, ale
czasowniki?! To już lekka przesada!
Ważne, by nie dać się nabić w butelkę wraz z tym czasownikiem. Ani lekko
przesadzić, niczym paprotkę jaką.
Znowu to "się"! W butelkę można nabić wiadomość nawet z wieloma
czasownikami. Jednak lepiej S.O.S.
S.O.J.O.W.Y?
--
Jarek
Feniks z popiołów
2013-08-28 20:53:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto
zaczął.
Zanim je wyłonimy, warto też byłoby się dowiedzieć, jak w gwadelupskim
klimacie czują się paprotki. Pan wie?
Można powiedzieć, że uprawa paproci kwitnie. Wilgotny klimat jest temu
sprzyjający.
Z takich paproci może w przyszłości powstać kopalnia wiedzy (żeby od
dinozaurów za daleko nie odchodzić).
Nie trzeba z wyspy daleko odchodzić, by trafić na otwarte morze. Tam
powstają skały osadowe. Z nich się później wapno wyrabia. Za skarbnicę
wiedzy, tudzież autorytet, również bywa poczytane.
A że wapno też ponoć dobre na kości, to może uda się skompletować
dinozaura. Czy na Gwadelupie żyły takowe?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.
Warto rozpatrzeć, czy użycie w tym miejscu czasownika zwrotnego jest właściwe.
Powinnam była użyć bezzwrotnego? O butelkach takowych słyszałam, ale
czasowniki?! To już lekka przesada!
Ważne, by nie dać się nabić w butelkę wraz z tym czasownikiem. Ani lekko
przesadzić, niczym paprotkę jaką.
Znowu to "się"! W butelkę można nabić wiadomość nawet z wieloma
czasownikami. Jednak lepiej S.O.S.
S.O.J.O.W.Y?
Dziś G.R.Z.Y.B.O.W.Y.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2013-08-28 23:38:25 UTC
Permalink
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto
zaczął.
Zanim je wyłonimy, warto też byłoby się dowiedzieć, jak w gwadelupskim
klimacie czują się paprotki. Pan wie?
Można powiedzieć, że uprawa paproci kwitnie. Wilgotny klimat jest temu
sprzyjający.
Z takich paproci może w przyszłości powstać kopalnia wiedzy (żeby od
dinozaurów za daleko nie odchodzić).
Nie trzeba z wyspy daleko odchodzić, by trafić na otwarte morze. Tam
powstają skały osadowe. Z nich się później wapno wyrabia. Za skarbnicę
wiedzy, tudzież autorytet, również bywa poczytane.
A że wapno też ponoć dobre na kości, to może uda się skompletować
dinozaura. Czy na Gwadelupie żyły takowe?
Czy żyły? Mniejsza o to. Tam nieopodal, w okolice półwyspu Jukatan,
65 milionów lat temu grzmotnęła ta wielka asteroida, która wytłukła
całą tą przerośniętą gadzinę.
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Nie pozostaje nic innego, skoro tak nieopatrznie się Pan rankiem zerwał.
Warto rozpatrzeć, czy użycie w tym miejscu czasownika zwrotnego jest
właściwe.
Powinnam była użyć bezzwrotnego? O butelkach takowych słyszałam, ale
czasowniki?! To już lekka przesada!
Ważne, by nie dać się nabić w butelkę wraz z tym czasownikiem. Ani lekko
przesadzić, niczym paprotkę jaką.
Znowu to "się"! W butelkę można nabić wiadomość nawet z wieloma
czasownikami. Jednak lepiej S.O.S.
S.O.J.O.W.Y?
Dziś G.R.Z.Y.B.O.W.Y.
Jeśli odpowiednio spojrzeć, to się dobrze do tego W.A.P.N.A. komponuje.

Jarek
--
Na grzyby -- tu borowik a tam dzik
dzik, wściekły na mnie... ech... pociągnijmy sobie łyk
nie musimy dużo łykać, by się przestać lękać dzika
bo gdyby, gdyby łyk większy
to na lwyby, a dlaczego nie na lwyby?
Feniks z popiołów
2013-08-30 10:13:25 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Jeszcze trochę i zostanie Pan ekspertem od gwadelupizmu.
Przy wyłanianiu kolegium eksperckiego należy zwrócić uwagę na to, kto
zaczął.
Zanim je wyłonimy, warto też byłoby się dowiedzieć, jak w gwadelupskim
klimacie czują się paprotki. Pan wie?
Można powiedzieć, że uprawa paproci kwitnie. Wilgotny klimat jest temu
sprzyjający.
Z takich paproci może w przyszłości powstać kopalnia wiedzy (żeby od
dinozaurów za daleko nie odchodzić).
Nie trzeba z wyspy daleko odchodzić, by trafić na otwarte morze. Tam
powstają skały osadowe. Z nich się później wapno wyrabia. Za skarbnicę
wiedzy, tudzież autorytet, również bywa poczytane.
A że wapno też ponoć dobre na kości, to może uda się skompletować
dinozaura. Czy na Gwadelupie żyły takowe?
Czy żyły? Mniejsza o to. Tam nieopodal, w okolice półwyspu Jukatan,
65 milionów lat temu grzmotnęła ta wielka asteroida, która wytłukła
całą tą przerośniętą gadzinę.
Może lepiej by było w takim razie przenieść się z Gwadelupy w
bezpieczniejsze rejony, żeby przypadkiem nie wyginąć jako te dinozaury?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Feniks z popiołów
Znowu to "się"! W butelkę można nabić wiadomość nawet z wieloma
czasownikami. Jednak lepiej S.O.S.
S.O.J.O.W.Y?
Dziś G.R.Z.Y.B.O.W.Y.
Jeśli odpowiednio spojrzeć, to się dobrze do tego W.A.P.N.A. komponuje.
Tak.
A na deser P.I.E.R.N.I.K.

Ewa

Sara
2013-07-22 09:43:31 UTC
Permalink
Post by Malec
Przy okazji, podobno Pan Michał Rusinek
jest przeciwny używaniu słowa "Witam"
przy rozpoczynaniu e-maila, ale nie znam
uzasadnienia. Czy ktoś zna i mógłby podać?
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=7322
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=9799

Ponadto "witam" kojarzy mi się z komiwojażerami telefonicznymi rozmaitej
maści, którzy w dodatku wydzwaniając, nie znając mnie zaczynają od
"Witam serdecznie pani Saro" i potem panisarują co drugie słowo.
Więcej zażyłości, niż znajomości, jak mawiali przodkowie.
Malec
2013-07-22 09:58:02 UTC
Permalink
Post by Sara
Ponadto "witam" kojarzy mi się z komiwojażerami
telefonicznymi rozmaitej maści, którzy w dodatku
wydzwaniając, nie znając mnie zaczynają od "Witam serdecznie pani Saro" i
potem panisarują
co drugie słowo.
Mnie też to razi.
Ale ... wracając do e-maili i postów na grupy/fora.
Jakie są możliwości?
Witam - NIE
Dzień dobry - brzmi dziwnie, a ponadto na pożegnanie
powinno się napisać Dowidzenia. Ale tej osoby nie
zobaczymy, zresztą w rozmowach telefonicznych
coraz częściej pojawia się Do usłyszenia i to już ma
większy sens. Ale jaki byłby odpowiednik w e-mailach
i postach?
Ktoś proponował tu Szanowny/a Panie/Pani, a na zakończenie
Z poważaniem. W listach, szczególnie do osób, których nie znamy,
albo które z różnych powodów zasługują na szczególny szacunek,
oczywiście TAK. Także w niektórych e-mailach, natomiast
w postach na grupę/forum zdecydowanie NIE.

Zatem jakie słowo byłoby odpowiednie. Jakoś nie widzę kandydata.

Pozdrawiam
Malec
Sara
2013-07-22 10:03:42 UTC
Permalink
Post by Malec
Ale ... wracając do e-maili i postów na grupy/fora.
Jakie są możliwości?
Witam - NIE
Dzień dobry - brzmi dziwnie, a ponadto na pożegnanie
powinno się napisać Dowidzenia.
Jeśli, to do widzenia.
Do młodych "Cześć" Krzysiu, Andrzeju, czy Jarku, albo samo: Ewo, Jasiu,
do starych/szacownych "Szanowny Panie", a na do widzenia, zwykle
pozdrawiam serdecznie, piszę ściskam - do znajomych, a w anonimowy net
różnie, zależnie od sytuacji.
Do szacownych/starszych: z poważaniem, łączę ukłony i w ten deseń, do
młodych same pozdrowienia.
Lub nic, jeśli to grupy, fora.
Jan45
2013-07-23 08:00:04 UTC
Permalink
Post by Malec
(...)
Ktoś proponował tu Szanowny/a Panie/Pani, a na zakończenie
Z poważaniem. W listach, szczególnie do osób, których nie znamy,
albo które z różnych powodów zasługują na szczególny szacunek,
oczywiście TAK. Także w niektórych e-mailach, natomiast
w postach na grupę/forum zdecydowanie NIE.
Zatem jakie słowo byłoby odpowiednie. Jakoś nie widzę kandydata.
Jak to zwykle bywa w takich razach, sprawa nie
jest nowa. Wręcz przeciwnie, jest stara jak świat.
Nie jest dobrze, kiedy zmniejszamy ilość schematów
postępowania, bo to prowadzi do nieporozumień.
Na każdą okazję są już utrwalone tradycją słowa
i określenia. Wystarczy o nich sobie przypomnieć.

Inaczej piszemy oficjalnie, handlowo czy urzędowo,
a inaczej do rodziny. Jeszcze inaczej do swej lubej,
ale znów do kumpla od kielicha całkiem inaczej.
Inaczej w pogawędkach z anonimem w sieci, a inaczej
z kimś, kogo dobrze znamy. Kiedy to sobie uświadomimy,
zauważymy szybko, że "witam" tylko z pozoru jest
neutralne. Naprawdę jest to wyraz nieporadności
albo wręcz bezradności. Czasem też jest to próba
dostosowania się do rosnącej grupy tego używającej.
Żeby nie wyglądać dziwnie. Ale naprawdę wygląda
to dziwacznie, kiedy jest używane zawsze i wszędzie.

Jan
wolim
2013-08-06 18:24:21 UTC
Permalink
Post by Malec
Przy okazji, podobno Pan Michał Rusinek
jest przeciwny używaniu słowa "Witam"
przy rozpoczynaniu e-maila, ale nie znam
uzasadnienia. Czy ktoś zna i mógłby podać?
Podczas wysyłania mejla trudno przewidzieć, kiedy adresat go przeczyta.
Ja sam mam zwykle problem, czy napisać "Dzień dobry", czy "Dobry
wieczór". Dlatego też sam czasami używam słowa "Witam", ale tylko w
przypadku adresatów, których znam bliżej (ale nie za blisko, bo już, na
przykład, do znajomych z reguły piszę, po prostu, "Cześć").

Pozdrawiam,
MW
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...