Discussion:
pociąg jako określenie tramwaju
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
tixe
2014-04-15 16:51:04 UTC
Permalink
Na przystanku tramwajowym wisi tabliczka z napisem:
Przystanek podwójny, drugi pociąg nie zatrzymuje się podwójnie.

Dlaczego ktoś nazwał tramwaj pociągiem? To chyba nie jest zbyt poprawne.
Trafniej byłoby napisać drugi tramwaj, lub pojazd, gdyż na tym przystanku
zatrzymują się również autobusy.
Stokrotka
2014-04-15 17:25:43 UTC
Permalink
Post by tixe
Przystanek podwójny, drugi pociąg nie zatrzymuje się podwójnie.
Dlaczego ktoś nazwał tramwaj pociągiem? To chyba nie jest zbyt poprawne.
Trafniej byłoby napisać drugi tramwaj, lub pojazd, gdyż na tym przystanku
zatrzymują się również autobusy.
Zgadzam się, że ktoś napisał bardzo niejasno, musiałam 2 razy czytać nim
zrozumiałam, i nie tylko w sensie pociagu, ale i tego podwujnego pszystnku i
zatszymywania się podwujnego.
--
http://ortografia.3-2-1.pl/ w zakładce 'inne' syntezator mowy czytający
cyrylicę GdakMini2_01 i program dietetyczny Ananas1_3d
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii) Ortografia to NAWYK, często nielogiczny,
ktury ludzie ociężali umysłowo, nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
Jarosław Sokołowski
2014-04-15 17:44:45 UTC
Permalink
Post by tixe
Przystanek podwójny, drugi pociąg nie zatrzymuje się podwójnie.
Dlaczego ktoś nazwał tramwaj pociągiem? To chyba nie jest zbyt poprawne.
Trafniej byłoby napisać drugi tramwaj, lub pojazd, gdyż na tym przystanku
zatrzymują się również autobusy.
Tramwaj zwany pożądaniem już był (Tennessee Williams, 1947), więc tramwaj
zwany pociągiem nie powinien nikogo dziwić. Wszak to wyrazy bliskoznaczne.

Jarek
--
W mieście jak ryby tramwaje
A miasto jak studnia bez dna
tixe
2014-04-15 18:48:59 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by tixe
Przystanek podwójny, drugi pociąg nie zatrzymuje się podwójnie.
Dlaczego ktoś nazwał tramwaj pociągiem? To chyba nie jest zbyt poprawne.
Trafniej byłoby napisać drugi tramwaj, lub pojazd, gdyż na tym przystanku
zatrzymują się również autobusy.
Tramwaj zwany pożądaniem już był (Tennessee Williams, 1947), więc tramwaj
zwany pociągiem nie powinien nikogo dziwić. Wszak to wyrazy
bliskoznaczne.
W żadnym słowniku dostępnym w internecie nie znalazłem pod hasłem pociąg
słowa tramwaj:
http://pl.wiktionary.org/wiki/poci%C4%85g
http://pl.wikipedia.org/wiki/Poci%C4%85g#pl
http://sjp.pl/poci%B1g
http://sjp.pwn.pl/szukaj/poci%C4%85g

Jak dla mnie tabliczka nadaje się do wymiany.
Jarosław Sokołowski
2014-04-15 21:04:56 UTC
Permalink
Post by tixe
Post by Jarosław Sokołowski
Post by tixe
Przystanek podwójny, drugi pociąg nie zatrzymuje się podwójnie.
Dlaczego ktoś nazwał tramwaj pociągiem? To chyba nie jest zbyt
poprawne. Trafniej byłoby napisać drugi tramwaj, lub pojazd,
gdyż na tym przystanku zatrzymują się również autobusy.
Tramwaj zwany pożądaniem już był (Tennessee Williams, 1947),
więc tramwaj zwany pociągiem nie powinien nikogo dziwić.
Wszak to wyrazy bliskoznaczne.
W żadnym słowniku dostępnym w internecie nie znalazłem pod hasłem
http://pl.wiktionary.org/wiki/poci%C4%85g
http://pl.wikipedia.org/wiki/Poci%C4%85g#pl
http://sjp.pl/poci%B1g
http://sjp.pwn.pl/szukaj/poci%C4%85g
Trzeba było szukać pod tym hasłem, które podałem. Ja znalazłem.

http://synonim.net/synonim/pożądanie

Jak najbardziej "pociąg" jest na liście synonimów.
Post by tixe
Jak dla mnie tabliczka nadaje się do wymiany.
Na razie musi nam wystarczyć, że została wymieniona jako przykład.

Jarek
--
Na przystanku PKS-u
znalezionym już o zmierzchu
z piosenkami, jak z włóczęgą
łatwo zacząć, trudno przestać
FEniks
2014-04-15 20:37:45 UTC
Permalink
Post by tixe
Przystanek podwójny, drugi pociąg nie zatrzymuje się podwójnie.
Dlaczego ktoś nazwał tramwaj pociągiem? To chyba nie jest zbyt
poprawne. Trafniej byłoby napisać drugi tramwaj, lub pojazd, gdyż na
tym przystanku zatrzymują się również autobusy.
Takie tabliczki pamiętam jeszcze z dzieciństwa - "przystanek podwójny,
pociągi zatrzymują się tylko raz".
Też mnie to wtedy dziwiło. Jednak patrząc na słownikową definicję
pociągu - "zespół połączonych ze sobą wagonów i lokomotywy albo wagonu
silnikowego, odbywający jazdę po wytyczonej trasie, po szynach, lub
przygotowany do drogi" - oraz tramwaju - "pojazd o napędzie elektrycznym
poruszający się po szynach, używany w komunikacji miejskiej i
podmiejskiej" - wszystko się zgadza. Każdy tramwaj jest pociągiem, ale
nie każdy pociąg jest tramwajem.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-15 21:50:48 UTC
Permalink
Post by FEniks
Też mnie to wtedy dziwiło. Jednak patrząc na słownikową definicję
pociągu - "zespół połączonych ze sobą wagonów i lokomotywy albo wagonu
silnikowego, odbywający jazdę po wytyczonej trasie, po szynach, lub
przygotowany do drogi" - oraz tramwaju - "pojazd o napędzie elektrycznym
poruszający się po szynach, używany w komunikacji miejskiej i
podmiejskiej" - wszystko się zgadza. Każdy tramwaj jest pociągiem, ale
nie każdy pociąg jest tramwajem.
Ech te słowniki. O tramwajach pociąganych przez konie tam nie wspomnieli?

Jarek
--
Droga, która po obu stronach ma rowy, nazywa się szosą. Tak, panowie.
Wiecie, co to jest rów? Rów to wykop, nad którym pracuje sporo ludzi.
Jest to zagłębienie. Tak. Kopie się rydlami. Wiecie, co to jest rydel?
FEniks
2014-04-16 07:32:05 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Też mnie to wtedy dziwiło. Jednak patrząc na słownikową definicję
pociągu - "zespół połączonych ze sobą wagonów i lokomotywy albo wagonu
silnikowego, odbywający jazdę po wytyczonej trasie, po szynach, lub
przygotowany do drogi" - oraz tramwaju - "pojazd o napędzie elektrycznym
poruszający się po szynach, używany w komunikacji miejskiej i
podmiejskiej" - wszystko się zgadza. Każdy tramwaj jest pociągiem, ale
nie każdy pociąg jest tramwajem.
Ech te słowniki. O tramwajach pociąganych przez konie tam nie wspomnieli?
Musieliby wspomnieć też o pociągach prowadzonych przez wodzirejów. Za
dużo tego wspominania by było.

Ewa
--
Jedzie pociąg z daleka
Na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy
Byle nie do Warszawy
Jarosław Sokołowski
2014-04-16 11:01:22 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Też mnie to wtedy dziwiło. Jednak patrząc na słownikową definicję
pociągu - "zespół połączonych ze sobą wagonów i lokomotywy albo wagonu
silnikowego, odbywający jazdę po wytyczonej trasie, po szynach, lub
przygotowany do drogi" - oraz tramwaju - "pojazd o napędzie elektrycznym
poruszający się po szynach, używany w komunikacji miejskiej i
podmiejskiej" - wszystko się zgadza. Każdy tramwaj jest pociągiem, ale
nie każdy pociąg jest tramwajem.
Ech te słowniki. O tramwajach pociąganych przez konie tam nie wspomnieli?
Musieliby wspomnieć też o pociągach prowadzonych przez wodzirejów.
Ależ Pani Ewo, od rej i ich wodzenia, to są marynarze!
Post by FEniks
Za dużo tego wspominania by było.
No tak, jeszcze może być pociąg do wódki. To też marynarska rzecz.

Jarek

PS
Moja córka, gdy w dzieciństwie po raz pierwszy zobaczyła przejeżdżający
pociąg, zadała rzeczowe pytanie: kto to był ten długi? Myślę, że dziecko
daleko lepiej uchwyciło istotę pociągu, niż wszyscy autorzy słowników
razem wzięci.
--
Tu żaglowce stare
Giną na wygnaniu,
Wystrzępione wiatrem
Aż po drzewce rej.
Aicha
2014-04-19 09:08:04 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
PS
Moja córka, gdy w dzieciństwie po raz pierwszy zobaczyła przejeżdżający
pociąg, zadała rzeczowe pytanie: kto to był ten długi? Myślę, że dziecko
daleko lepiej uchwyciło istotę pociągu, niż wszyscy autorzy słowników
razem wzięci.
Czy ten już się łapie na definicję długiego?

--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
Jarosław Sokołowski
2014-04-19 11:56:31 UTC
Permalink
Post by Aicha
Post by Jarosław Sokołowski
Moja córka, gdy w dzieciństwie po raz pierwszy zobaczyła przejeżdżający
pociąg, zadała rzeczowe pytanie: kto to był ten długi? Myślę, że dziecko
daleko lepiej uchwyciło istotę pociągu, niż wszyscy autorzy słowników
razem wzięci.
Czy ten już się łapie na definicję długiego?
http://youtu.be/ayfZKoY1pOs
To było dawno (nie powiem jak bardzo, kobietom wieku wypominać nie
wypada), ale jesem pewien, że tamten był dłuższy. Ale i ten się łapie,
razem z tramwajem, przynajmniej na dolne zakresy długiego.

Jarek

PS
Drugą cechą przydatną do definiowania jest 'pociąganie', zawarte w tym
słowie. W kilku innych językach słowiańskich używane jest słowo 'vlak',
co często Polaków śmieszy. Bo u nas "wleczenie" (się), to też takie
pociąganie, ale nieśpieszne.
--
Pełne pociągi dni | Na brudnym peronie
odejdą jeden za drugim | zapomniane skrzypce
grube brzuchy okrętów | ale żeś nie moja
zabiorą stare długi | zagraj se na pipce
Ludek Vasta
2014-04-20 04:19:52 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Drugą cechą przydatną do definiowania jest 'pociąganie', zawarte w tym
słowie. W kilku innych językach słowiańskich używane jest słowo 'vlak',
co często Polaków śmieszy. Bo u nas "wleczenie" (się), to też takie
pociąganie, ale nieśpieszne.
Polskie "ciągnąć" to czeskie "táhnout". Tak więc "pociąg" ~ "potah", co
z kolei nas śmieszy, bo "potah" wygląda tak:

Loading Image...
Loading Image...

Ludek
Jarosław Sokołowski
2014-04-20 09:49:53 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
Post by Jarosław Sokołowski
Drugą cechą przydatną do definiowania jest 'pociąganie', zawarte w tym
słowie. W kilku innych językach słowiańskich używane jest słowo 'vlak',
co często Polaków śmieszy. Bo u nas "wleczenie" (się), to też takie
pociąganie, ale nieśpieszne.
Polskie "ciągnąć" to czeskie "táhnout". Tak więc "pociąg" ~ "potah",
A jak brzmi czeski czasownik, który wiąże się ze słowem "vlak"? I jak
bardzo jest on bliskoznaczny z czasownikiem "táhnout"? W polszczyźnie,
największa różnica, jaką zauważam między "wlec" a "ciągnąć", jest
w efektach. Można coś ciągnąć jak dziadek rzepkę, i nic. Skutek żaden,
effectus nullus. Gdy się coś wlecze, musi być ruch. Dajmy na to można
kogoś końmi wlec gościńcem. O, wtedy ruch jest duży. Ale może też być,
że Antek swoją babę ciągnie za włosy przez całe gumno. Czasownik "wlec"
jest więc nadmiarowy, o znaczeniu bardziej wąsko określonym niż "ciągnąć".
Bez niego można się obejść. I lud prosty często się obchodzi -- co choćby
po Antku widać.
Jak coś jest *z kolei*, to na ogół śmieszy.
Post by Ludek Vasta
http://g.denik.cz/59/d2/p2030179-konsky-potah_denik-380.jpg
http://nasejizdy.czechian.net/20050703_rumunsko/banat155.jpg
Tu byśmy po polsku powiedzieli "zaprzęg". Rdzeń ten sam, co w czasowniku
"sprzęgać". W pociągu też są sprzęgi, które łączą wagony. Można rzec, że
są one ze soba sprzężone. Ale nic to nam nie mówi o tym, co się z nimi
aktualnie dzieje -- czy są ciągnięte, wleczone, czy stoją na stacji jak
ta lokomotywa.

Na to, co zaprzężone do zwierzaków z obrazków, mówimy "wóz". Słowianie
z południa 'voz' mówią na pociąg. Ale też nie wszyscy. Chorwat powie
'vlak' i będzie się odróżnał od innych z serbsko-chorwackiego obszaru
językowego -- Serbów, Bośniaków, Czarnogórców.

Najdziwniejsze podejście do kolejnictwa mają Rosjanie. Oni na pociąg
mówią "pojezd". A przecież "pojazd", to najbardziej ogólne pojęcie
opisujące coś, co ma kółka i na nich się porusza.

Jarek
--
život je perpetuum mobile
a jede stejně rychle jak ty vlaky
Ludek Vasta
2014-04-20 11:40:02 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
A jak brzmi czeski czasownik, który wiąże się ze słowem "vlak"? I jak
bardzo jest on bliskoznaczny z czasownikiem "táhnout"?
Vléci, patrz
http://ssjc.ujc.cas.cz/search.php?hledej=Hledat&heslo=vl%C3%A9ci&sti=EMPTY&where=hesla&hsubstr=no
Post by Jarosław Sokołowski
W polszczyźnie,
największa różnica, jaką zauważam między "wlec" a "ciągnąć", jest
w efektach.
Te słowa mają tyle znaczeń zależnie od kontekstu, że trudno je tutaj
wypisywać. Oto znaczenia czasownika táhnout/táhnouti:
http://ssjc.ujc.cas.cz/search.php?heslo=t%C3%A1hnout&sti=93608&where=hesla
Post by Jarosław Sokołowski
Tu byśmy po polsku powiedzieli "zaprzęg".
Mamy też słowo "spřežení", można to czasami traktować jako synonim:
http://ssjc.ujc.cas.cz/search.php?hledej=Hledat&heslo=sp%C5%99e%C5%BEen%C3%AD&sti=EMPTY&where=hesla&hsubstr=no

Ale w przypadku psiego zaprzęgu powiemy tylko "psí spřežení", a nie "psí
potah". (Tzn. "psí potah" też istnieje, ale chodzi o wykładzinę do
samochodu, na której leży pies.)

Ludek
Jarosław Sokołowski
2014-04-20 18:29:24 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
Post by Jarosław Sokołowski
A jak brzmi czeski czasownik, który wiąże się ze słowem "vlak"?
I jak bardzo jest on bliskoznaczny z czasownikiem "táhnout"?
[...]
Post by Ludek Vasta
Te słowa mają tyle znaczeń zależnie od kontekstu, że trudno je tutaj
wypisywać.
Od kontekstu może wiele zależeć. W krańcowych przypadkach (np. "trzeba
ten wihajster przetentegować") zależy wszystko -- tak podmiot, jak
i orzeczenie może nie mmieć żadnego 'bezkontekstowego' znaczenia. Ale
to całkiem co innego. Ja zwróciłem teraz uwagę na słowa, które w języku
wczesnosłowiańskim mogły mieć szerokie znaczenie i były powszechnie
używane, a teraz w jednych współczesnych językach zachowały ten charakter,
a w innych nabrały większej specjalizacji. Weźmy słowo "rychło". W czeskim
ma ono swój odpowiednik, którego znaczenie pokrywa się z polskim "szybko".
Rychlík, to taki pociąg, co szybko się wlecze. To znaczy, chciałem poiedzieć,
jedzie szybko. Ale jeśli komuś powiem, że "rychło będę jechał do Pragi", to
wcale nie oznacza, że mam zamiar lekceważyć znaki ograniczenia prędkości,
tylko że mój wyjazd nastąpi niebawem. W polszczyźnie jest to słowo do
zadań specjalnych. Podobnie jest ze słowem "putnik". Dusza Słowiańska
nam podszeptuje co ono znaczy, i co znaczy słowo "put". Droga. Dobrze nam
podszeptuje -- choćby we współczesnym chorwackim "putnik", to po prostu
"podróżny". W polszczyźnie słowo to przetrwało w formmie "pątnik". Ale
stosujemy je wyłącznie do opisania osób podróżujących w celach religijnych.
Specjalizacja, znowu specjalizacja.
Post by Ludek Vasta
Ale w przypadku psiego zaprzęgu powiemy tylko "psí spřežení", a nie
"psí potah". (Tzn. "psí potah" też istnieje, ale chodzi o wykładzinę
do samochodu, na której leży pies.)
Wcześniej przywołany słownik podaje dwa różne znaczenia słowa "potah":

I, -u m. (6. mn. -zích) tažné zvíře n. spřežení tažných zvířat
zapřažených do vozu; přípřež 2, spřež?

II, -u m. (6. mn. -zích) 1. povlak, jímž je potažen nábytek,
kožich ap.; na povrchu umístěná napjatá?

"Zaprzęg" i "powłoka" -- trzeba przyznać -- to są rzeczy, które z pozoru
nic nie łączy. Ciekawym, czy tymi samymi drogami do polszczyzny przybyły
takie określenia, że na przykład coś jest "pociągnięte farbą". Pewnie tak,
bo możemy też powiedzieć "powleczone". I tu leży pies pogrzebany -- nasz
"pociąg", to u Was "vlak", a dla symetrii nasza "powłoka" u was zwana jest
jak "pociąg", czyli "potah".

Jarek
--
Konstruktor Trurl zbudował raz ośmiopiętrowa maszynę rozumną, którą, kiedy
skończył najważniejszą pracę, pociągnął najpierw białym lakierem; potem
narożniki pomalował liliowo, przypatrzył się z daleka i dorobił jeszcze mały
deseń na froncie, a tam, gdzie można sobie było wyobrazić jej czoło, położył
lekki pomarańczowy rzucik.
FEniks
2014-04-22 20:38:32 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
"Zaprzęg" i "powłoka" -- trzeba przyznać -- to są rzeczy, które z
pozoru nic nie łączy. Ciekawym, czy tymi samymi drogami do polszczyzny
przybyły takie określenia, że na przykład coś jest "pociągnięte
farbą". Pewnie tak, bo możemy też powiedzieć "powleczone". I tu leży
pies pogrzebany -- nasz "pociąg", to u Was "vlak", a dla symetrii
nasza "powłoka" u was zwana jest jak "pociąg", czyli "potah".
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-22 20:59:50 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
"Zaprzęg" i "powłoka" -- trzeba przyznać -- to są rzeczy, które z
pozoru nic nie łączy. Ciekawym, czy tymi samymi drogami do polszczyzny
przybyły takie określenia, że na przykład coś jest "pociągnięte
farbą". Pewnie tak, bo możemy też powiedzieć "powleczone". I tu leży
pies pogrzebany -- nasz "pociąg", to u Was "vlak", a dla symetrii
nasza "powłoka" u was zwana jest jak "pociąg", czyli "potah".
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".
Spodziewam się, że w przeciągu kilku, najwyżej kilkunastu godzin, p. Ludek
zaspokoi naszą ciekawość.
--
Jarek
Jakub A. Krzewicki
2014-04-22 23:34:09 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
"Zaprzęg" i "powłoka" -- trzeba przyznać -- to są rzeczy, które z
pozoru nic nie łączy. Ciekawym, czy tymi samymi drogami do polszczyzny
przybyły takie określenia, że na przykład coś jest "pociągnięte
farbą". Pewnie tak, bo możemy też powiedzieć "powleczone". I tu leży
pies pogrzebany -- nasz "pociąg", to u Was "vlak", a dla symetrii
nasza "powłoka" u was zwana jest jak "pociąg", czyli "potah".
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".
Ewa
A jak "pociąg" (płciowy)?

- Czym różni się panna porządna od nieporządnej?
- Do tej pierwszej jest pociąg, do drugiej - kolejka.
--
СВЕТ
МИР
ЗНАНИЕ
Ludek Vasta
2014-04-23 06:53:20 UTC
Permalink
Post by Jakub A. Krzewicki
A jak "pociąg" (płciowy)?
Ktoś mnie może przyciągać, więc přitažlivost. Jeżeli chodzi o pociąg
płciowy, to "pohlavní pud". Pociąg do czegoś, do jakiejś rzeczy lub
umiejętności może być náklonnost/sklon.

Ludek
FEniks
2014-04-23 10:24:31 UTC
Permalink
Pociąg do czegoś, do jakiejś rzeczy lub umiejętności może być
náklonnost/sklon.
To u nas "skłonność". I chyba częściej do negatywnych zachowań/rzeczy,
typu: skłonność do alkoholu, do picia, do przesady, itp. Z bardziej
neutralnych przychodzi mi do głowy "skłonność do wzruszeń". ;)

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-23 13:32:48 UTC
Permalink
Post by FEniks
Pociąg do czegoś, do jakiejś rzeczy lub umiejętności może być
náklonnost/sklon.
To u nas "skłonność". I chyba częściej do negatywnych zachowań/rzeczy,
typu: skłonność do alkoholu, do picia, do przesady, itp. Z bardziej
neutralnych przychodzi mi do głowy "skłonność do wzruszeń". ;)
Jestem skłonny przyznać Pani rację.

Jarek (jakoś tak to dziwnie zabrzmiało, chyba nikt mi nie uwierzy)
--
Żeby w drogę nam nikt nie wsedł
I nie przerwał tego stania
Hej, kupię se kapelus
Wom bedę się kłaniał
FEniks
2014-04-23 14:09:05 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Pociąg do czegoś, do jakiejś rzeczy lub umiejętności może być
náklonnost/sklon.
To u nas "skłonność". I chyba częściej do negatywnych zachowań/rzeczy,
typu: skłonność do alkoholu, do picia, do przesady, itp. Z bardziej
neutralnych przychodzi mi do głowy "skłonność do wzruszeń". ;)
Jestem skłonny przyznać Pani rację.
Takie właśnie przyznanie zwykle kryje w sobie jakieś "ale".
Post by Jarosław Sokołowski
Jarek (jakoś tak to dziwnie zabrzmiało, chyba nikt mi nie uwierzy)
Nie uwierzy, ponieważ nie ma Pan tej skłonności, choć bywa Pan skłonny.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-23 19:09:59 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Pociąg do czegoś, do jakiejś rzeczy lub umiejętności może być
náklonnost/sklon.
To u nas "skłonność". I chyba częściej do negatywnych zachowań/rzeczy,
typu: skłonność do alkoholu, do picia, do przesady, itp. Z bardziej
neutralnych przychodzi mi do głowy "skłonność do wzruszeń". ;)
Jestem skłonny przyznać Pani rację.
Takie właśnie przyznanie zwykle kryje w sobie jakieś "ale".
Post by Jarosław Sokołowski
Jarek (jakoś tak to dziwnie zabrzmiało, chyba nikt mi nie uwierzy)
Nie uwierzy, ponieważ nie ma Pan tej skłonności, choć bywa Pan skłonny.
A Pani to zawsze musi znaleźć i wykorzystać momenty mojej słabości!

Jarek
--
Rzeczywiście tak jak księżyc
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony
FEniks
2014-04-23 19:57:03 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
A Pani to zawsze musi znaleźć i wykorzystać momenty mojej słabości!
Albowiem mam skłonność do czepialstwa.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-23 20:15:42 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
A Pani to zawsze musi znaleźć i wykorzystać momenty mojej słabości!
Albowiem mam skłonność do czepialstwa.
Kłaniam się zatem.
--
Jarek
Ludek Vasta
2014-04-23 06:50:05 UTC
Permalink
Post by FEniks
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".
Průvan - od "vanout/wiać".

Tam, gdzie jest w polskim "prze-", w czeskim jest "prů-" lub "pře-",
przy czym w czeskim jest różnica, kiedy jest "pře-", a kiedy "prů-".

Przykład: czeskie "průchod" na polski tłumaczy się jako "przejście", a
"přechod" też jako "przejście". Przy czym różnica jest - "přechod" to
np. "přechod pro chodce" (przejście dla pieszych), natomiast "průchod",
kiedy przechodzimy przez środek/wnętrze, na wskroś. Np. "průchod" to
przejście zrobione w murach domu z ulicy na podwórko:
Loading Image... W
polskim na to często mówi się też "brama".

Ludek
FEniks
2014-04-23 10:28:02 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
Post by FEniks
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".
Průvan - od "vanout/wiać".
Tam, gdzie jest w polskim "prze-", w czeskim jest "prů-" lub "pře-",
przy czym w czeskim jest różnica, kiedy jest "pře-", a kiedy "prů-".
Przykład: czeskie "průchod" na polski tłumaczy się jako "przejście", a
"přechod" też jako "przejście". Przy czym różnica jest - "přechod" to
np. "přechod pro chodce" (przejście dla pieszych), natomiast
"průchod", kiedy przechodzimy przez środek/wnętrze, na wskroś. Np.
http://pivni.info/foto/galery227/stribro-pruchod-do-pivovaru.jpg W
polskim na to często mówi się też "brama".
U nas też się stosuje w takiej sytuacji słowo "przejście". We Wrocławiu
mamy kilka takich przejść, nawet oficjalnie w nazwie - Przejście
Garncarskie, Żelaźnicze, Słodowe, Winogronowe.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-23 13:32:00 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Ludek Vasta
Post by FEniks
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".
Průvan - od "vanout/wiać".
Tam, gdzie jest w polskim "prze-", w czeskim jest "prů-" lub "pře-",
przy czym w czeskim jest różnica, kiedy jest "pře-", a kiedy "prů-".
Przykład: czeskie "průchod" na polski tłumaczy się jako "przejście", a
"přechod" też jako "przejście". Przy czym różnica jest - "přechod" to
np. "přechod pro chodce" (przejście dla pieszych), natomiast
"průchod", kiedy przechodzimy przez środek/wnętrze, na wskroś. Np.
http://pivni.info/foto/galery227/stribro-pruchod-do-pivovaru.jpg W
polskim na to często mówi się też "brama".
U nas też się stosuje w takiej sytuacji słowo "przejście". We Wrocławiu
mamy kilka takich przejść, nawet oficjalnie w nazwie - Przejście
Garncarskie, Żelaźnicze, Słodowe, Winogronowe.
No ale my mamy jedno przejście, a Czesi mają dwa różne -- w zależności
od tego, czy idzie się przez dziurę, czy po czymś. To dobry przykład
zwiększonej precyzji języka w jakimś konkretnym obszarze. Wcześniej
podawałem przykłady takiej podwyższonej precyzji w polszczyźnie.

Jarek
--
...i czym się różni Maciąg od Naciągu, a także kto ma najmniejszą w Kosmosie
pielownicę wzdłużną i dlaczego pchły smoczkotyłkie mchu jeść nie chcą, i na
czym polega gra zwana Balansyer Zadni Ściągany, i ile było ziarenek lwichwostu
w tej kupce, co ją Abrukwian Polistny nogą trącił, kiedy się pośliznął na
ósmym kilometrze szosy albacjerskiej w Dolinie Wzduchów Szedziwych...
FEniks
2014-04-23 14:06:24 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Ludek Vasta
Post by FEniks
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".
Průvan - od "vanout/wiać".
Tam, gdzie jest w polskim "prze-", w czeskim jest "prů-" lub "pře-",
przy czym w czeskim jest różnica, kiedy jest "pře-", a kiedy "prů-".
Przykład: czeskie "průchod" na polski tłumaczy się jako "przejście", a
"přechod" też jako "przejście". Przy czym różnica jest - "přechod" to
np. "přechod pro chodce" (przejście dla pieszych), natomiast
"průchod", kiedy przechodzimy przez środek/wnętrze, na wskroś. Np.
http://pivni.info/foto/galery227/stribro-pruchod-do-pivovaru.jpg W
polskim na to często mówi się też "brama".
U nas też się stosuje w takiej sytuacji słowo "przejście". We Wrocławiu
mamy kilka takich przejść, nawet oficjalnie w nazwie - Przejście
Garncarskie, Żelaźnicze, Słodowe, Winogronowe.
No ale my mamy jedno przejście, a Czesi mają dwa różne -- w zależności
od tego, czy idzie się przez dziurę, czy po czymś. To dobry przykład
zwiększonej precyzji języka w jakimś konkretnym obszarze. Wcześniej
podawałem przykłady takiej podwyższonej precyzji w polszczyźnie.
Oczywiście, Panie Jarosławie. Moja uwaga była tylko a' propos bramy.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-23 18:55:39 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Ludek Vasta
Post by FEniks
Ciekawe, jak jest po czesku "przeciąg".
Průvan - od "vanout/wiać".
Tam, gdzie jest w polskim "prze-", w czeskim jest "prů-" lub "pře-",
przy czym w czeskim jest różnica, kiedy jest "pře-", a kiedy "prů-".
Przykład: czeskie "průchod" na polski tłumaczy się jako "przejście", a
"přechod" też jako "przejście". Przy czym różnica jest - "přechod" to
np. "přechod pro chodce" (przejście dla pieszych), natomiast
"průchod", kiedy przechodzimy przez środek/wnętrze, na wskroś. Np.
http://pivni.info/foto/galery227/stribro-pruchod-do-pivovaru.jpg W
polskim na to często mówi się też "brama".
U nas też się stosuje w takiej sytuacji słowo "przejście". We Wrocławiu
mamy kilka takich przejść, nawet oficjalnie w nazwie - Przejście
Garncarskie, Żelaźnicze, Słodowe, Winogronowe.
No ale my mamy jedno przejście, a Czesi mają dwa różne -- w zależności
od tego, czy idzie się przez dziurę, czy po czymś. To dobry przykład
zwiększonej precyzji języka w jakimś konkretnym obszarze. Wcześniej
podawałem przykłady takiej podwyższonej precyzji w polszczyźnie.
Oczywiście, Panie Jarosławie. Moja uwaga była tylko a' propos bramy.
Ależ Pani Ewo, panaludkowe wyjaśnianie zaczęło się właśnie od tego,
że "průchod" na polski tłumaczy się jako "przejście". Dopiero później
była wzmianka, że często mówi się też "brama". Ja sobie zawsze bardzo
cenię Pani uwagi, ale ta, to doprawdy nie wiem czemu służyła.

Jarek
--
Front domu to ta część, którą widzimy z ulicy lub z chodnika. Tylnej
części domu z trotuaru zobaczyć nie można, o czym łatwo się przekonać,
gdy się stanie na jezdni.
FEniks
2014-04-23 19:08:05 UTC
Permalink
Ależ Pani Ewo, panaludkowe wyjaśnianie zaczęło się właśnie od tego, że
"průchod" na polski tłumaczy się jako "przejście". Dopiero później
była wzmianka, że często mówi się też "brama". Ja sobie zawsze bardzo
cenię Pani uwagi, ale ta, to doprawdy nie wiem czemu służyła.
A bo mnie chyba "też" uciekło.
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym bramą, a
przejściem właśnie.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-23 19:19:48 UTC
Permalink
Post by FEniks
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym
bramą, a przejściem właśnie.
Czym w takim razie jest brama? Nie tak ogólnie, tylko w ujęciu
kamienicznym? Bo dla mnie, to ona właśnie jest takim przejściem
z jednej strony budynku na drugą. Z ulicy na podwórze. To taka
dziura w domu, nie w murze -- nad bramą są normalne mieszkania.
--
Jarek
FEniks
2014-04-23 19:55:47 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym
bramą, a przejściem właśnie.
Czym w takim razie jest brama? Nie tak ogólnie, tylko w ujęciu
kamienicznym? Bo dla mnie, to ona właśnie jest takim przejściem
z jednej strony budynku na drugą. Z ulicy na podwórze. To taka
dziura w domu, nie w murze -- nad bramą są normalne mieszkania.
No nie wiem, ekspertem nie jestem, ale mnie się brama kojarzy z czymś,
co można otworzyć i zamknąć.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-23 20:12:23 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym
bramą, a przejściem właśnie.
Czym w takim razie jest brama? Nie tak ogólnie, tylko w ujęciu
kamienicznym? Bo dla mnie, to ona właśnie jest takim przejściem
z jednej strony budynku na drugą. Z ulicy na podwórze. To taka
dziura w domu, nie w murze -- nad bramą są normalne mieszkania.
No nie wiem, ekspertem nie jestem, ale mnie się brama kojarzy
z czymś, co można otworzyć i zamknąć.
A mnie się przejście kojarzy z czymś, przez co można przejść i iść
dalej. Przez typową bramę można najwyżej *wejść* na podwórko, skąd
już żadnej drogi w miasto nie ma. Czasem zdarzaja się jednak takie,
jak Ostra Brama w Wilnie. Ale mimo tego nikt jej tam "przejściem"
nie nazywa. Może nazywanie bram "przejściami", to lokalna wrocławska
(lwowska?) specyfika?

Jarek
--
Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
FEniks
2014-04-24 07:28:53 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym
bramą, a przejściem właśnie.
Czym w takim razie jest brama? Nie tak ogólnie, tylko w ujęciu
kamienicznym? Bo dla mnie, to ona właśnie jest takim przejściem
z jednej strony budynku na drugą. Z ulicy na podwórze. To taka
dziura w domu, nie w murze -- nad bramą są normalne mieszkania.
No nie wiem, ekspertem nie jestem, ale mnie się brama kojarzy
z czymś, co można otworzyć i zamknąć.
A mnie się przejście kojarzy z czymś, przez co można przejść i iść
dalej. Przez typową bramę można najwyżej *wejść* na podwórko, skąd
już żadnej drogi w miasto nie ma. Czasem zdarzaja się jednak takie,
jak Ostra Brama w Wilnie. Ale mimo tego nikt jej tam "przejściem"
nie nazywa. Może nazywanie bram "przejściami"
Oj, nie był Pan chyba we Wrocławiu, Panie Jarosławie! Te przejścia jak
najbardziej prowadzą w świat, a na pewno te dwa pierwsze (Garncarskie i
Żelaźnicze) będące w samym Rynku. Pozostałych nie przechodziłam, to nie
wiem, jakieś remonty tam ostatnio robili, więc może już prowadzą donikąd.
Może po prostu inaczej rozumiemy zdjęcie zalinkowane przez Ludka? Według
mnie nie ma na nim zwykłej bramy, a właśnie przejście dokądś.
Post by Jarosław Sokołowski
, to lokalna wrocławska
(lwowska?) specyfika?
Ba! Być może nawet czeska pozostałość, bo Wrocław przecież miewał
różnych panów.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-24 11:41:39 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym
bramą, a przejściem właśnie.
Czym w takim razie jest brama? Nie tak ogólnie, tylko w ujęciu
kamienicznym? Bo dla mnie, to ona właśnie jest takim przejściem
z jednej strony budynku na drugą. Z ulicy na podwórze. To taka
dziura w domu, nie w murze -- nad bramą są normalne mieszkania.
No nie wiem, ekspertem nie jestem, ale mnie się brama kojarzy
z czymś, co można otworzyć i zamknąć.
A mnie się przejście kojarzy z czymś, przez co można przejść i iść
dalej. Przez typową bramę można najwyżej *wejść* na podwórko, skąd
już żadnej drogi w miasto nie ma. Czasem zdarzaja się jednak takie,
jak Ostra Brama w Wilnie. Ale mimo tego nikt jej tam "przejściem"
nie nazywa. Może nazywanie bram "przejściami"
Oj, nie był Pan chyba we Wrocławiu, Panie Jarosławie! Te przejścia jak
najbardziej prowadzą w świat, a na pewno te dwa pierwsze (Garncarskie i
Żelaźnicze) będące w samym Rynku. Pozostałych nie przechodziłam, to nie
wiem, jakieś remonty tam ostatnio robili, więc może już prowadzą donikąd.
Może po prostu inaczej rozumiemy zdjęcie zalinkowane przez Ludka? Według
mnie nie ma na nim zwykłej bramy, a właśnie przejście dokądś.
Przecież napisali, że do piwowaru. Ale znów mnie Pani stawia w kłopotliwej
sytuacji i zmusza do tłumaczenia się z czegoś, czego nie powiedziałem.
We Wrocławiu bywałem kilka razy, ale przyznam, że słabo się w geografii
miasta orientuję. Że macie tam coś na kształt Ostrej Bramy i że mówicie
na to "Przejście", już wiem. Ale co z licznymi bezimiennymi průchodami?
Najłatwiej będzie to sprawdzić ustalając, czy tak jak w innych miastach,
we Wrocławiu wódkę pije się w bramie, czy w przejściu. Pani Ewo, zadanie
przed Panią!
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
to lokalna wrocławska (lwowska?) specyfika?
Ba! Być może nawet czeska pozostałość, bo Wrocław przecież miewał
różnych panów.
Panta rhei -- tak zwykle w podobnych sytuacjach się mówi.

Jarek
--
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum,
wódka w parku wypita albo zachód słońca,
lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic
i nie stanie się nic -- aż do końca.
FEniks
2014-04-24 13:55:33 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym
bramą, a przejściem właśnie.
Czym w takim razie jest brama? Nie tak ogólnie, tylko w ujęciu
kamienicznym? Bo dla mnie, to ona właśnie jest takim przejściem
z jednej strony budynku na drugą. Z ulicy na podwórze. To taka
dziura w domu, nie w murze -- nad bramą są normalne mieszkania.
No nie wiem, ekspertem nie jestem, ale mnie się brama kojarzy
z czymś, co można otworzyć i zamknąć.
A mnie się przejście kojarzy z czymś, przez co można przejść i iść
dalej. Przez typową bramę można najwyżej *wejść* na podwórko, skąd
już żadnej drogi w miasto nie ma. Czasem zdarzaja się jednak takie,
jak Ostra Brama w Wilnie. Ale mimo tego nikt jej tam "przejściem"
nie nazywa. Może nazywanie bram "przejściami"
Oj, nie był Pan chyba we Wrocławiu, Panie Jarosławie! Te przejścia jak
najbardziej prowadzą w świat, a na pewno te dwa pierwsze (Garncarskie i
Żelaźnicze) będące w samym Rynku. Pozostałych nie przechodziłam, to nie
wiem, jakieś remonty tam ostatnio robili, więc może już prowadzą donikąd.
Może po prostu inaczej rozumiemy zdjęcie zalinkowane przez Ludka? Według
mnie nie ma na nim zwykłej bramy, a właśnie przejście dokądś.
Przecież napisali, że do piwowaru. Ale znów mnie Pani stawia w kłopotliwej
sytuacji i zmusza do tłumaczenia się z czegoś, czego nie powiedziałem.
We Wrocławiu bywałem kilka razy, ale przyznam, że słabo się w geografii
miasta orientuję. Że macie tam coś na kształt Ostrej Bramy i że mówicie
na to "Przejście", już wiem. Ale co z licznymi bezimiennymi průchodami?
Najłatwiej będzie to sprawdzić ustalając, czy tak jak w innych miastach,
we Wrocławiu wódkę pije się w bramie, czy w przejściu. Pani Ewo, zadanie
przed Panią!
Wódkę oraz tanie wina pija się w bramie a nie w przejściu, a już na
pewno nie w Przejściu Garncarskim, bo by Straż Miejska od razu stamtąd
sprzątnęła.
I o to właśnie mi chodziło.
Wnoszę, że chyba się nie rozumiemy.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
to lokalna wrocławska (lwowska?) specyfika?
Ba! Być może nawet czeska pozostałość, bo Wrocław przecież miewał
różnych panów.
Panta rhei -- tak zwykle w podobnych sytuacjach się mówi.
A w bramach rhei najczęściej: wódka, piwo, tanie wino oraz pochodne
fizjologiczne.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-24 15:41:57 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tego na zdjęciu zalinkowanym przez Ludka raczej nie nazwałabym
bramą, a przejściem właśnie.
Czym w takim razie jest brama? Nie tak ogólnie, tylko w ujęciu
kamienicznym? Bo dla mnie, to ona właśnie jest takim przejściem
z jednej strony budynku na drugą. Z ulicy na podwórze. To taka
dziura w domu, nie w murze -- nad bramą są normalne mieszkania.
No nie wiem, ekspertem nie jestem, ale mnie się brama kojarzy
z czymś, co można otworzyć i zamknąć.
A mnie się przejście kojarzy z czymś, przez co można przejść i iść
dalej. Przez typową bramę można najwyżej *wejść* na podwórko, skąd
już żadnej drogi w miasto nie ma. Czasem zdarzaja się jednak takie,
jak Ostra Brama w Wilnie. Ale mimo tego nikt jej tam "przejściem"
nie nazywa. Może nazywanie bram "przejściami"
Oj, nie był Pan chyba we Wrocławiu, Panie Jarosławie! Te przejścia jak
najbardziej prowadzą w świat, a na pewno te dwa pierwsze (Garncarskie i
Żelaźnicze) będące w samym Rynku. Pozostałych nie przechodziłam, to nie
wiem, jakieś remonty tam ostatnio robili, więc może już prowadzą donikąd.
Może po prostu inaczej rozumiemy zdjęcie zalinkowane przez Ludka? Według
mnie nie ma na nim zwykłej bramy, a właśnie przejście dokądś.
Przecież napisali, że do piwowaru. Ale znów mnie Pani stawia w kłopotliwej
sytuacji i zmusza do tłumaczenia się z czegoś, czego nie powiedziałem.
We Wrocławiu bywałem kilka razy, ale przyznam, że słabo się w geografii
miasta orientuję. Że macie tam coś na kształt Ostrej Bramy i że mówicie
na to "Przejście", już wiem. Ale co z licznymi bezimiennymi průchodami?
Najłatwiej będzie to sprawdzić ustalając, czy tak jak w innych miastach,
we Wrocławiu wódkę pije się w bramie, czy w przejściu. Pani Ewo, zadanie
przed Panią!
Wódkę oraz tanie wina pija się w bramie a nie w przejściu, a już na
pewno nie w Przejściu Garncarskim, bo by Straż Miejska od razu stamtąd
sprzątnęła.
Znowu będziemy musieli skorzystać z konsultacji p. Ludka, albo udać
się na badania terenowe do Pragi. Wstępnie zakładam, że tam właściwym
miejscem dla tych czynności jest průchod, a nie jakaś "brama".
Post by FEniks
I o to właśnie mi chodziło.
Mnie znowu chodziło o specjalizację językową, której się czepiłem jak
pijany płotu. W Pradze mają průchody na podwórka i między ulicami,
w Wilnie taką rolę spełniaja bramy, a w języku wrocławskim -- być może
-- są wyspecjalizowane przejścia międzyuliczne oraz bramy podwórzowe.
Post by FEniks
Wnoszę, że chyba się nie rozumiemy.
Bez wódki nie razbieriosz. Od razu mówiłem, trzeba było mnie słuchać.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
to lokalna wrocławska (lwowska?) specyfika?
Ba! Być może nawet czeska pozostałość, bo Wrocław przecież miewał
różnych panów.
Panta rhei -- tak zwykle w podobnych sytuacjach się mówi.
A w bramach rhei najczęściej: wódka, piwo, tanie wino oraz pochodne
fizjologiczne.
Sprawdzić czy nie Ostra (ta Brama).

Jarek
--
Pijmy tanie wino, zatrzymajmy czas
Zaśpiewajmy stare pieśni
Nim historia zrobi szwoleżerów z nas
Albo zrobi z nas naleśnik
Ludek Vasta
2014-04-24 20:48:32 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu będziemy musieli skorzystać z konsultacji p. Ludka, albo udać
Jarek zrozumiał dobrze, co pisałem.

Ludek
Jarosław Sokołowski
2014-04-24 23:25:06 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu będziemy musieli skorzystać z konsultacji p. Ludka
Jarek zrozumiał dobrze, co pisałem.
Zachęcony tamtą konsultacją postanowiłem poszlajać się trochę po
praskich bramach. Wy tam macie průchody, ale też i průjezdy, które
od siebie doskonale odróżniacie!

Železnýmu už to bylo všechno jedno. Tak jak šli přes Poříč,
kolem Rozvařilů, Železný skočil do průjezdu a ztratil se mu
průchodem a zkazil kaučukovýmu dědkovi tu velikou radost,
až ho bude sázet do arestu.

Ten tekst zgubił nieco tłumacza, choć to dobry tłumacz. Przełożył
on go tak:

Żeleznemu już było wszystko jedno. Więc gdy szli przez Porzecze
koło piwiarni Rozvarzilów, Żelezny skoczył w bramę, znikł jak
kamfora i popsuł dziadydze uciechę osadzenia go w areszcie.

Skoczył w przejazd, a potem zwiał kauczukowemu dziadydze przejściem
-- kto by się w takich zawiłościach połapał. Więc bez wdawania się
w zbędne szczegóły, "zniknięcie jak kamfora" musi nam wystarczyć.

Potem rzuciło mnie pod Bramę Prochową. Po czesku "Prašná brána".
I tu odkrycie kolejne -- "bramę" też macie, tyle że przez "n" pisaną.
Jak nic, to pochodzi od czasownika "bránit", czyli "bronić" -- brána,
to okazała budowla wkomponowana gdzieś w mury obronne, a nie jakiś
byle průchod, průjezd, czy inna dziura w kamienicy. Nasza brama jest
albo zaimportowana kiedyś z czeskiego, albo powstała w polszczyźnie
w sposób analogiczny. Współcześnie słowo to zostało zdegradowane
i może służyć nazwaniu byle bramy garażowej.

Jarek
--
Wieczór zapada szybko, koniec mojej śpiewki.
Walają się po ziemi papierowe chorągiewki.
Pół smętnie, a pół śmiesznie zwisa z jakiejś bramy
Napis biało-czerwony: "Serdecznie witamy!"
Ludek Vasta
2014-04-25 05:32:11 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Zachęcony tamtą konsultacją postanowiłem poszlajać się trochę po
praskich bramach. Wy tam macie průchody, ale też i průjezdy, które
od siebie doskonale odróżniacie!
Nie tylko průjezd (gdzie można przejechać) i průchod (gdzie można
przejść), ale mamy nawet "průlez" - np. do dużych pojemników/zasobników
lub dla kota w drzwiach lub do czołgu. A gdzie nie da się nawet wleźć,
to tam przynajmniej przezieramy "průzor(em)".

Mamy też průplav (sztuczna droga wodna - np. Panamský průplav, Suezský
průplav), więc "przekop" (průkop) przez ląd, żeby móc przez ten ląd
przepłynąć. Słowo "průliv" jest podobne, ale znaczy co innego - to
naturalne zwężenie drogi wodnej - Gibraltarský průliv. Skoro to
zwężenie, to mogłoby się wydawać, że to powinno nazywać się úžina, ale
úžina to tylko ta najwęższa część průlivu (Calaiská úžina). Oczywiście
najbardziej precyzyjnie tych słów używają fachowcy (geografowie), zwykli
ludzie nie przykładają takiej wagi ścisłemu znaczeniu tych słów i
czasami je sobie mylą lub traktują je jako synonimy (tak jak w polskim
bateria/akumulator dla wielu są synonimami).
Post by Jarosław Sokołowski
Potem rzuciło mnie pod Bramę Prochową. Po czesku "Prašná brána".
I tu odkrycie kolejne -- "bramę" też macie, tyle że przez "n" pisaną.
Jak nic, to pochodzi od czasownika "bránit", czyli "bronić" -- brána,
U nas brána to albo te drzwi (vrata), albo cały budynek, jak słusznie
zauważyłeś. (Oraz w sporcie bramka, którą broni brankář.)

Ludek
Jarosław Sokołowski
2014-04-25 10:34:04 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
Post by Jarosław Sokołowski
Zachęcony tamtą konsultacją postanowiłem poszlajać się trochę po
praskich bramach. Wy tam macie průchody, ale też i průjezdy, które
od siebie doskonale odróżniacie!
Nie tylko průjezd (gdzie można przejechać) i průchod (gdzie można
przejść), ale mamy nawet "průlez" - np. do dużych pojemników/zasobników
lub dla kota w drzwiach lub do czołgu.
Wiem, że průchod służy do poruszania się pieszych, a przez průjezd
można przeprawić się koleśnie, jednak patrząc na architekturę starych
miast, trudno te dwie rzeczy od razu odróżnić. Ciekawe, czy wraz
z ustawianiem nowych znaków drogowych průjezdy stają się průchodami
również w mowie.

Widzę też, że nasze języki mają podobne podejście do spraw związanych
z poruszaniem się. Porządny człowiek chodzi (panna Aniela, to wręcz
stąpa!). Natomiast kot czy inny czołgista może najwyżej łazić. Tak samo
nieszczęśnik, który musi odwiedzać różne dziwne miejsca. Nie omieszkam
zaznaczyć, że u nas specjalizacja poczyniła większe postępy -- mamy
"właz do kanału" i "wyłaz dachowy". Na południu mają do tego podejście
zgoła odmienne. W chorwackim są słowa "ulaz"/"izlaz", które ogólnie
oznaczają input/output. Izlaz może być z autostrady (dla samochodów),
ale równie dobrze z budynku czy autobusu.
Post by Ludek Vasta
A gdzie nie da się nawet wleźć, to tam przynajmniej przezieramy
"průzor(em)".
"Przezior" jest częścią składową imagineskopu, czyli przyboru
do powiększania wyobraźni -- składa się on z przezioru właśnie,
substancji okalającej oraz trzymadła. Natomiast dla Chorwata
"prozor", to po prostu okno.
Post by Ludek Vasta
Mamy też průplav (sztuczna droga wodna - np. Panamský průplav,
Suezský průplav), więc "przekop" (průkop) przez ląd, żeby móc
przez ten ląd przepłynąć.
Czech chowany jest na sucho, nawet bardziej niż przeciętny Polak.
U nas szczury lądowe mówią, gdy im się taka okoliczność trafi, że
"płynęli przez zatokę". Ale nie morski wilk. Marynarz powie, że
"szli przez Atlantyk na Gwadelupę".
Post by Ludek Vasta
Słowo "průliv" jest podobne, ale znaczy co innego - to naturalne
zwężenie drogi wodnej - Gibraltarský průliv.
Przelew, to my mamy w wannie. Wanna też jest pożytecznym urządzeniem,
ale gdzież jej tam do Gibraltaru!
Post by Ludek Vasta
Skoro to zwężenie, to mogłoby się wydawać, że to powinno nazywać się
úžina, ale úžina to tylko ta najwęższa część průlivu (Calaiská úžina).
No tak, cieśnina. Wiarę w przedrostki przywraca "przesmyk", który jest
jakby jej odwrotnością.
Post by Ludek Vasta
Post by Jarosław Sokołowski
Potem rzuciło mnie pod Bramę Prochową. Po czesku "Prašná brána".
I tu odkrycie kolejne -- "bramę" też macie, tyle że przez "n" pisaną.
Jak nic, to pochodzi od czasownika "bránit", czyli "bronić" -- brána,
U nas brána to albo te drzwi (vrata)
Też mówimy "brama garażowa" albo "wrota garażowe", co stało się wręcz
synonimami. Ale w ścisłym podejściu "brama" jest dziurą w murze, a wrota,
to ta decha, która ją zakrywa.
Post by Ludek Vasta
(Oraz w sporcie bramka, którą broni brankář.)
Tu nastąpił powrót do źródeł -- brankář znowu musi czegoś bronić. Ciekawe,
czy jest to całkiem nowe słowo, czy używane było w dawnej terminologii
wojskowej.

Jarek
--
Bramkarzu, młody bramkarzu,
Pobladłeś jak trup na cmentarzu,
Uważaj, bo pędzą wrogowie,
Już są na naszej niestety połowie!
Ludek Vasta
2014-04-25 10:56:37 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Wiem, że průchod służy do poruszania się pieszych, a przez průjezd
można przeprawić się koleśnie, jednak patrząc na architekturę starych
miast, trudno te dwie rzeczy od razu odróżnić.
Rzeczy może trudno odróżnić, ale czynność można łatwo odróżnić, więc
stąd też dwa różne znaki - jeden to znak drogowi, a drugi to znak BHP.

Loading Image...
Loading Image...
Post by Jarosław Sokołowski
No tak, cieśnina. Wiarę w przedrostki przywraca "przesmyk", który jest
jakby jej odwrotnością.
A na "przesmyk" mówimy "šíje": Karelská šíje.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Ludek Vasta
(Oraz w sporcie bramka, którą broni brankář.)
Tu nastąpił powrót do źródeł -- brankář znowu musi czegoś bronić. Ciekawe,
czy jest to całkiem nowe słowo, czy używane było w dawnej terminologii
wojskowej.
Skoro macie bramkę i bramkarza, to dokończcie transformację - niech
bramkarz bramkę broMi.

Ludek
Jarosław Sokołowski
2014-04-25 11:12:16 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
A na "przesmyk" mówimy "šíje": Karelská šíje.
Ładnie mówicie. My mamy Gęsią Szyję w Tatrach.
Post by Ludek Vasta
Skoro macie bramkę i bramkarza, to dokończcie transformację
- niech bramkarz bramkę broMi.
Stokrotne dzięki za nowe pomysły reformy językowej!

Jarek
--
-- Czy brom brała pani już dzisiaj?
-- Nie, panie doktorze, jeszcze nie brombrałam.
FEniks
2014-04-25 11:16:27 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
Skoro macie bramkę i bramkarza, to dokończcie transformację - niech
bramkarz bramkę broMi.
Moglibyśmy iść w drugą stronę, a wtedy broniłby branki.

Ewa
FEniks
2014-04-25 07:16:16 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Ludek Vasta
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu będziemy musieli skorzystać z konsultacji p. Ludka
Jarek zrozumiał dobrze, co pisałem.
Zachęcony tamtą konsultacją postanowiłem poszlajać się trochę po
praskich bramach. Wy tam macie průchody, ale też i průjezdy, które
od siebie doskonale odróżniacie!
Železnýmu už to bylo všechno jedno. Tak jak šli přes Poříč,
kolem Rozvařilů, Železný skočil do průjezdu a ztratil se mu
průchodem a zkazil kaučukovýmu dědkovi tu velikou radost,
až ho bude sázet do arestu.
Ten tekst zgubił nieco tłumacza, choć to dobry tłumacz. Przełożył
Żeleznemu już było wszystko jedno. Więc gdy szli przez Porzecze
koło piwiarni Rozvarzilów, Żelezny skoczył w bramę, znikł jak
kamfora i popsuł dziadydze uciechę osadzenia go w areszcie.
Tłumacz widocznie miał w tej sprawie odczucia podobne do moich.
Post by Jarosław Sokołowski
Potem rzuciło mnie pod Bramę Prochową. Po czesku "Prašná brána".
I tu odkrycie kolejne -- "bramę" też macie, tyle że przez "n" pisaną.
Jak nic, to pochodzi od czasownika "bránit", czyli "bronić" -- brána,
to okazała budowla wkomponowana gdzieś w mury obronne, a nie jakiś
byle průchod, průjezd, czy inna dziura w kamienicy. Nasza brama jest
albo zaimportowana kiedyś z czeskiego, albo powstała w polszczyźnie
w sposób analogiczny.
Wystarczyło udać się do Krakowa, tam też są bramy w tym znaczeniu.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Brama_Floria%C5%84ska_w_Krakowie
Post by Jarosław Sokołowski
Współcześnie słowo to zostało zdegradowane
i może służyć nazwaniu byle bramy garażowej.
Słowa mają tę cechę wspólną z pieniędzmi, że się dewaluują.

Ewa
FEniks
2014-04-25 07:08:06 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu będziemy musieli skorzystać z konsultacji p. Ludka, albo udać
się na badania terenowe do Pragi. Wstępnie zakładam, że tam właściwym
miejscem dla tych czynności jest průchod, a nie jakaś "brama".
Post by FEniks
I o to właśnie mi chodziło.
Mnie znowu chodziło o specjalizację językową, której się czepiłem jak
pijany płotu. W Pradze mają průchody na podwórka i między ulicami,
w Wilnie taką rolę spełniaja bramy, a w języku wrocławskim -- być może
-- są wyspecjalizowane przejścia międzyuliczne oraz bramy podwórzowe.
No i mnie też chodziło o specjalizację językową. My też ją mamy w tych
kwestiach, w moim odczuciu, ale oczywiście innego rodzaju niż Czesi. Nie
mamy dwóch rodzajów przejść wprawdzie, ale mamy bramę i przejście. Każda
brama jest oczywiście jakimś przejściem, ale nie każde przejście
nazwałabym bramą (np. Ostrej Bramy bym tak z własnej woli nie nazwała).
I w sumie do tego tylko sprowadzała się moja uwaga do Ludka na samym
początku, którą to uwagę Pan zakwestionował i zrobił się z tego czeski film.

Ewa
FEniks
2014-04-25 07:41:13 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu będziemy musieli skorzystać z konsultacji p. Ludka, albo udać
się na badania terenowe do Pragi. Wstępnie zakładam, że tam właściwym
miejscem dla tych czynności jest průchod, a nie jakaś "brama".
Post by FEniks
I o to właśnie mi chodziło.
Mnie znowu chodziło o specjalizację językową, której się czepiłem jak
pijany płotu. W Pradze mają průchody na podwórka i między ulicami,
w Wilnie taką rolę spełniaja bramy, a w języku wrocławskim -- być może
-- są wyspecjalizowane przejścia międzyuliczne oraz bramy podwórzowe.
No i mnie też chodziło o specjalizację językową. My też ją mamy w tych
kwestiach, w moim odczuciu, ale oczywiście innego rodzaju niż Czesi.
Nie mamy dwóch rodzajów przejść wprawdzie, ale mamy bramę i przejście.
Każda brama jest oczywiście jakimś przejściem, ale nie każde przejście
nazwałabym bramą (np. Ostrej Bramy bym tak z własnej woli nie
nazwała). I w sumie do tego tylko sprowadzała się moja uwaga do Ludka
na samym początku, którą to uwagę Pan zakwestionował i zrobił się z
tego czeski film.
Po chwili zastanowienia nad różnicami pomiędzy bramą a przejściem
stwierdzam, że bramą nazywamy takie przejście, które ma na celu - jak
Pan słusznie zauważył - obronę przed ewentualnym wtargnięciem. Czyli
coś, co można otworzyć, ale w razie czego też zamknąć. I w tym sensie
historycznie tak było z Ostrą Bramą, z Bramą Floriańską, i z Bramą
Prochową pewnie też. I tutaj jak najbardziej brama garażowa też się
mieści, o zgrozo!
Natomiast przejście nie pełni takiej funkcji, a wręcz odwrotnie - nawet
skraca drogę - jak w przypadku Przejścia Garncarskiego we Wrocławiu.

Ewa
Ludek Vasta
2014-04-25 09:02:17 UTC
Permalink
Post by FEniks
Po chwili zastanowienia nad różnicami pomiędzy bramą a przejściem
stwierdzam, że bramą nazywamy takie przejście, które ma na celu - jak
Pan słusznie zauważył - obronę przed ewentualnym wtargnięciem.
W powyższej sytuacji czeskim brána tylko te drzwi/wrota, a ów korytarz
pod budynkiem (mieszkalnym, biurowym) to już "průjezd/průchod".

A takie bardzo długie przejścia, które łącza kilka budynków i gdzie
bywają też sklepy, to nazywamy z chyba francuska "pasáž". Oto lista
praskich pasażów:
http://cs.wikipedia.org/wiki/Seznam_pra%C5%BEsk%C3%BDch_pas%C3%A1%C5%BE%C3%AD

Tu widać sporo pasażów w okolicy praskiego placu Wacława - są zaznaczone
kropkami: http://mapy.cz/s/9JDJ

Ludek
FEniks
2014-04-25 10:44:33 UTC
Permalink
Post by Ludek Vasta
Post by FEniks
Po chwili zastanowienia nad różnicami pomiędzy bramą a przejściem
stwierdzam, że bramą nazywamy takie przejście, które ma na celu - jak
Pan słusznie zauważył - obronę przed ewentualnym wtargnięciem.
W powyższej sytuacji czeskim brána tylko te drzwi/wrota, a ów korytarz
pod budynkiem (mieszkalnym, biurowym) to już "průjezd/průchod".
A takie bardzo długie przejścia, które łącza kilka budynków i gdzie
bywają też sklepy, to nazywamy z chyba francuska "pasáž". Oto lista
http://cs.wikipedia.org/wiki/Seznam_pra%C5%BEsk%C3%BDch_pas%C3%A1%C5%BE%C3%AD
Pasaże też mamy, także w tym znaczeniu jako długie przejścia między
budynkami, handlowe albo rozrywkowe, np. Pasaż Pod Błękitnym Słońcem
http://dolny-slask.org.pl/3516272,foto.html
Pasaż Niepolda
http://www.przewodnik.e-wyjazd.pl/miejsce/pasaz-niepolda-wroclaw,R7DZ.html
(który wg mnie jest raczej podwórkiem)
czy nawet Pasaż Grunwaldzki
http://www.thecity.com.pl/Obiekty-handlowe/Wiadomosci/Echo-Investment-rozbuduje-Pasaz-Grunwaldzki

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-25 11:29:42 UTC
Permalink
Ten wpis może być nieodpowiedni. Kliknij, aby go wyświetlić.
Jarosław Sokołowski
2014-04-25 10:42:55 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Mnie znowu chodziło o specjalizację językową, której się czepiłem jak
pijany płotu. W Pradze mają průchody na podwórka i między ulicami,
w Wilnie taką rolę spełniaja bramy, a w języku wrocławskim -- być może
-- są wyspecjalizowane przejścia międzyuliczne oraz bramy podwórzowe.
No i mnie też chodziło o specjalizację językową. My też ją mamy w tych
kwestiach, w moim odczuciu, ale oczywiście innego rodzaju niż Czesi.
Nie mamy dwóch rodzajów przejść wprawdzie, ale mamy bramę i przejście.
Każda brama jest oczywiście jakimś przejściem, ale nie każde przejście
nazwałabym bramą (np. Ostrej Bramy bym tak z własnej woli nie nazwała).
I w sumie do tego tylko sprowadzała się moja uwaga do Ludka na samym
początku, którą to uwagę Pan zakwestionował i zrobił się z tego czeski film.
Raczej "czeski błąd". I tym razem to Pani nam wszystko poodwracała.
W słowniku miejskim "brama", to bardzo pojemne pojęcie. Kamienice
w pierzei ulicy mają bramy. Zgadzają się z tym wszyscy, od miłośników
taniego wina po architektów i konserwatorów zabytków. Na bycie
"przejściem" taka brama musi sobie specjalnie zasłużyć. A żeby być
"Przejściem", Garnarskim na przykład, to jeszcze bardziej.

Wiem, ze gotowa Pani bronić swego (przede mną zwłaszcza), jak ksiądz
Kordecki murów Częstochowy. Wileńska Ostra Brama jest takim samym
typem budowli jak Floriańska w Krakowie, czy Prochowa w Pradze.
To też element forteczny.

Skoro padły określenia "czeski film" i "czeski błąd", godzi się też
powiedzieć coś o bramach w ujęciu frazeologicznym. Gdy dzisiaj słyszymy,
że ktoś "stanął u bram raju", albo coś "stało się bramą do wolności",
wyobrażamy sobie, że ten raj i wolność, to już na wyciągnięcie ręki.
Tymczasem, gdyby brać pod uwagę uwarunkowania historyczno-językowe,
ten ktoś powinien się spodziewać, że zaraz z góry poleją go roztopioną
smołą i posypią pierzem.

Jarek
--
Proboszcz, lokaj, hajducy czterej, ludzie śmiali;
Więc za strzelby, do okien; aż tu tłum Moskali
Krzycząc: ura! od bramy wali po tarasie;
My im ze strzelb dziesięciu palnęli: "a zasie!"
FEniks
2014-04-25 10:52:21 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Mnie znowu chodziło o specjalizację językową, której się czepiłem jak
pijany płotu. W Pradze mają průchody na podwórka i między ulicami,
w Wilnie taką rolę spełniaja bramy, a w języku wrocławskim -- być może
-- są wyspecjalizowane przejścia międzyuliczne oraz bramy podwórzowe.
No i mnie też chodziło o specjalizację językową. My też ją mamy w tych
kwestiach, w moim odczuciu, ale oczywiście innego rodzaju niż Czesi.
Nie mamy dwóch rodzajów przejść wprawdzie, ale mamy bramę i przejście.
Każda brama jest oczywiście jakimś przejściem, ale nie każde przejście
nazwałabym bramą (np. Ostrej Bramy bym tak z własnej woli nie nazwała).
I w sumie do tego tylko sprowadzała się moja uwaga do Ludka na samym
początku, którą to uwagę Pan zakwestionował i zrobił się z tego czeski film.
Raczej "czeski błąd". I tym razem to Pani nam wszystko poodwracała.
W słowniku miejskim "brama", to bardzo pojemne pojęcie. Kamienice
w pierzei ulicy mają bramy. Zgadzają się z tym wszyscy, od miłośników
taniego wina po architektów i konserwatorów zabytków. Na bycie
"przejściem" taka brama musi sobie specjalnie zasłużyć. A żeby być
"Przejściem", Garnarskim na przykład, to jeszcze bardziej.
Chodzi o to właśnie, że nie mam pewności, czy Przejście Garncarskie
spełniało kiedykolwiek funkcję bramy. Sprawdzę to.
Post by Jarosław Sokołowski
Wiem, ze gotowa Pani bronić swego (przede mną zwłaszcza), jak ksiądz
Kordecki murów Częstochowy. Wileńska Ostra Brama jest takim samym
typem budowli jak Floriańska w Krakowie, czy Prochowa w Pradze.
To też element forteczny.
Absolutnie! Przyznałam wręcz Panu rację, że Ostrej Bramie ta nazwa się
jak najbardziej należy ze względu na historyczną funkcję.
Post by Jarosław Sokołowski
Skoro padły określenia "czeski film" i "czeski błąd", godzi się też
powiedzieć coś o bramach w ujęciu frazeologicznym. Gdy dzisiaj słyszymy,
że ktoś "stanął u bram raju", albo coś "stało się bramą do wolności",
wyobrażamy sobie, że ten raj i wolność, to już na wyciągnięcie ręki.
O tym samym pomyślałam. A może brama to coś, co należy zdobywać? Także
"siłom i godnościom osobistom"?

W dodatku proszę zwrócić uwagę, że brama do raju występuje w liczbie
mnogiej.

Ewa
FEniks
2014-04-25 11:13:11 UTC
Permalink
Post by FEniks
Chodzi o to właśnie, że nie mam pewności, czy Przejście Garncarskie
spełniało kiedykolwiek funkcję bramy. Sprawdzę to.
Te przejścia były szeregami kupieckich kramów, czyli tym, co dzisiaj
zwiemy z francuska pasażami. Z bramami nie miało to nic wspólnego zatem.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-25 11:48:32 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Wiem, ze gotowa Pani bronić swego (przede mną zwłaszcza), jak ksiądz
Kordecki murów Częstochowy. Wileńska Ostra Brama jest takim samym
typem budowli jak Floriańska w Krakowie, czy Prochowa w Pradze.
To też element forteczny.
Absolutnie! Przyznałam wręcz Panu rację, że Ostrej Bramie ta nazwa
się jak najbardziej należy ze względu na historyczną funkcję.
Dobra dobra, wycofała się Pani na tyły, by podłożyć troche drew pod
kociołek z warzącą się smołą. Już ja wole uważać.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Skoro padły określenia "czeski film" i "czeski błąd", godzi się też
powiedzieć coś o bramach w ujęciu frazeologicznym. Gdy dzisiaj słyszymy,
że ktoś "stanął u bram raju", albo coś "stało się bramą do wolności",
wyobrażamy sobie, że ten raj i wolność, to już na wyciągnięcie ręki.
O tym samym pomyślałam. A może brama to coś, co należy zdobywać?
Także "siłom i godnościom osobistom"?
Jeśli ktoś broni, to należy zdobywać! Imperatyw taki.
Post by FEniks
W dodatku proszę zwrócić uwagę, że brama do raju występuje w liczbie
mnogiej.
Są też bramy piekieł. Tu nie mam jasności, czy każda z bram wiedzie
do innego piekła i czy można sobie wybrać to najbardziej odpowiednie.

Jarek
--
To moja droga z piekła do piekła
W dół na złamanie karku gnam!
Nikt mnie nie trzyma, nikt nie prześwietla
Nie zrywa mostów, nie stawia bram!
FEniks
2014-04-25 17:58:48 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Jeśli ktoś broni, to należy zdobywać! Imperatyw taki.
Tylko KTO broni raju?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
W dodatku proszę zwrócić uwagę, że brama do raju występuje w liczbie
mnogiej.
Są też bramy piekieł. Tu nie mam jasności, czy każda z bram wiedzie
do innego piekła i czy można sobie wybrać to najbardziej odpowiednie.
Hm, a czy nie lepiej wrota piekieł? Wrota brzmią bardziej złowrogo.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-04-25 18:48:38 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Jeśli ktoś broni, to należy zdobywać! Imperatyw taki.
Tylko KTO broni raju?
No i kto tu takie pytania zadaje?

Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich
żyjących. Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie
ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg rzekł: Oto człowiek
stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie
przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go
i żyć na wieki. Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby
uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka,
Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza,
aby strzec drogi do drzewa życia. [Rdz. 3,20-24]
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Są też bramy piekieł. Tu nie mam jasności, czy każda z bram wiedzie
do innego piekła i czy można sobie wybrać to najbardziej odpowiednie.
Hm, a czy nie lepiej wrota piekieł? Wrota brzmią bardziej złowrogo.
Przede wszystkim brzmią bardziej tajemniczo. Z wrotami jak z drzwiami,
albo ze spodniami -- nigdy nie wiadomo ile ich jest.

Jarek
--
Jak to się stało nie wiem sam, dość, że przebywszy długą drogę
Dostałem się do raju bram i ktoś mi wskazał Pana Boga.
I wtedy westchnął dobry Bóg, rząd długi grzechów mych sumując:
"Żebym kiedyś mógł robić to, na co naprawdę zasługuję!"
FEniks
2014-04-25 20:06:26 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Jeśli ktoś broni, to należy zdobywać! Imperatyw taki.
Tylko KTO broni raju?
No i kto tu takie pytania zadaje?
Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich
żyjących. Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie
ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg rzekł: Oto człowiek
stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie
przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go
i żyć na wieki. Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby
uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka,
Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza,
aby strzec drogi do drzewa życia. [Rdz. 3,20-24]
Ha! Czyli _drogi_ strzegą cherubowie, a więc przejścia! ;)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Są też bramy piekieł. Tu nie mam jasności, czy każda z bram wiedzie
do innego piekła i czy można sobie wybrać to najbardziej odpowiednie.
Hm, a czy nie lepiej wrota piekieł? Wrota brzmią bardziej złowrogo.
Przede wszystkim brzmią bardziej tajemniczo. Z wrotami jak z drzwiami,
albo ze spodniami -- nigdy nie wiadomo ile ich jest.
Na przykład u Polańskiego było ich przynajmniej dziewięć.

Ewa
FEniks
2014-04-25 20:10:08 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Przede wszystkim brzmią bardziej tajemniczo. Z wrotami jak z drzwiami,
albo ze spodniami -- nigdy nie wiadomo ile ich jest.
Na przykład u Polańskiego było ich przynajmniej dziewięć.
O przepraszam! Dziewięcioro. Rzeczywiście kłopot.

Ewa
--
U drzwi Twoich stoję, Panie...
Jarosław Sokołowski
2014-04-25 21:05:06 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tylko KTO broni raju?
No i kto tu takie pytania zadaje?
Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich
żyjących. Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie
ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg rzekł: Oto człowiek
stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie
przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go
i żyć na wieki. Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby
uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka,
Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza,
aby strzec drogi do drzewa życia. [Rdz. 3,20-24]
Ha! Czyli _drogi_ strzegą cherubowie, a więc przejścia! ;)
A Panią wciąż do tych drzew ciągnie. Żeby znowu co złego z tego nie
było. Trzeba było od razu sobie więcej narwać -- i zamrozić, albo co.

Jarek
--
Śni mi się przeszkód wszystkich treść,
i źródło gdzieś zgubione w chmurach,
i wielka zalesiona góra,
i strumień -- stróż ukrytych przejść.
joseph
2014-04-26 07:15:34 UTC
Permalink
chcialbym sie upewnic czy ta ta bliczka na pewno wisi na przystanku? co
znaczy ze cos albo ktos ztrzymuje sie podwojnie? czy to odnosi sie tylko do
srodkow transportu komunikacji miejskiej
Post by tixe
Przystanek podwójny, drugi pociąg nie zatrzymuje się podwójnie.
Dlaczego ktoś nazwał tramwaj pociągiem? To chyba nie jest zbyt poprawne.
Trafniej byłoby napisać drugi tramwaj, lub pojazd, gdyż na tym przystanku
zatrzymują się również autobusy.
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...