Discussion:
Jesienią
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
FEniks
2014-10-21 15:05:43 UTC
Permalink
Usłyszałam dzisiaj w radiu, że coś odbywa się "tą jesienią." Hm, trochę
mnie to zaskoczyło. "Jesienią" - w narzędniku owszem, ale bez
konkretyzującego zaimka. Z zaimkiem, przymiotnikiem lub innym
określeniem uszczegóławiającym użyjemy dopełniacza: tej jesieni, tamtej
jesieni, zeszłej jesieni. Chociaż z kolei powiemy: późną jesienią.
Jak to w końcu jest?

Ewa
--
Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty - październik.
bbjk
2014-10-21 15:47:29 UTC
Permalink
Post by FEniks
Usłyszałam dzisiaj w radiu, że coś odbywa się "tą jesienią." Hm, trochę
mnie to zaskoczyło. "Jesienią" - w narzędniku owszem, ale bez
konkretyzującego zaimka. Z zaimkiem, przymiotnikiem lub innym
określeniem uszczegóławiającym użyjemy dopełniacza: tej jesieni, tamtej
jesieni, zeszłej jesieni. Chociaż z kolei powiemy: późną jesienią.
Jak to w końcu jest?
Jesienią, jesienią sady się rumienią,
czerwone jabłuszka pomiędzy zielenią.

Ale czy tą jesienią się rumienią?
Czy tamtą? Nie, tamtą nie, raczej tamtej jesieni. I tej też, nawet tej
jesieni jabłuszka stały się słynne.
Czyli podobnie to widzę, jak Ty.
--
Bjk
Jarosław Sokołowski
2014-10-21 18:27:28 UTC
Permalink
Post by bbjk
Jesienią, jesienią sady się rumienią,
czerwone jabłuszka pomiędzy zielenią.
Ale czy tą jesienią się rumienią?
Czy tamtą? Nie, tamtą nie, raczej tamtej jesieni.
I tej też, nawet tej jesieni jabłuszka stały się słynne.
Czyli podobnie to widzę, jak Ty.
Tu jednak warto zauważyć, że sady mogą rumienić się jesienią, jak
i mogą pachnieć wiosną. A wszystko to w ten sam sposób, co wtedy,
gdy skrzą się kropelkami rannej rosy. Z poetami tak jest, że nigdy
do końca nie wiadomo, o co im chodzi.

Jarek
--
Pies nam trochę się zestarzał | Raz powiedział napotkany
już ma siwy pysk i uszy | na przystanku pekaesu
-- "Czy on z dzikiem skrzyżowany | człowiek który dotąd nie wie
czy go panie mróz oprószył?" | że przez chwilę był poetą
bbjk
2014-10-21 18:31:59 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Tu jednak warto zauważyć, że sady mogą rumienić się jesienią, jak
i mogą pachnieć wiosną. A wszystko to w ten sam sposób, co wtedy,
gdy skrzą się kropelkami rannej rosy. Z poetami tak jest, że nigdy
do końca nie wiadomo, o co im chodzi.
A tymczasem

--
B.
Jarosław Sokołowski
2014-10-21 18:40:29 UTC
Permalink
Post by bbjk
Z poetami tak jest, że nigdy do końca nie wiadomo, o co im chodzi.
A tymczasem http://youtu.be/14hMpbIqCk0
No cóż, mogło być gorzej, mogło mgnąć wiosną. I to nie raz.

Jarek
--
Stirlitz karmił niemieckie dzieci ukradkiem.
Od ukradka dzieci puchły i umierały.
FEniks
2014-10-22 20:02:25 UTC
Permalink
Post by bbjk
A tymczasem http://youtu.be/14hMpbIqCk0
Cudne!

Ewa
bbjk
2014-10-23 04:42:30 UTC
Permalink
Post by FEniks
Cudne!
Jaskrowate.
Mam sentyment do Wiedźmina książkowego (więc pierwsze skojarzenie z
Twoją "jesienią" było właśnie takie, a nie sadów rumianych) i do tzw.
Zamacha śpiewającego, z dawnych lat.
Film był koszmarkowaty.
--
B.
FEniks
2014-10-23 17:07:29 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by FEniks
Cudne!
Jaskrowate.
Mam sentyment do Wiedźmina książkowego (więc pierwsze skojarzenie z
Twoją "jesienią" było właśnie takie, a nie sadów rumianych) i do tzw.
Zamacha śpiewającego, z dawnych lat.
Film był koszmarkowaty.
Filmu nie widziałam, książki nie czytałam, bo jakoś w ogóle nie ciągnie
mnie w klimaty fantasy.
Natomiast ten tekst Ciechowskiego urzekł mnie bardzo. "Brylanty na
końcach twych rzęs"... aż mam ochotę je pogubić. ;)

Ewa
bbjk
2014-10-23 17:17:16 UTC
Permalink
Post by FEniks
Filmu nie widziałam, książki nie czytałam, bo jakoś w ogóle nie ciągnie
mnie w klimaty fantasy.
Mnie też średnio, ale tam milion podtekstów jest i to nie jest typowe
fantasy. A sentyment mam dlatego też, że lista dyskusyjna na temat
Sapkowskiego w latach 90 XX w. była moim pierwszym doświadczeniem
internetowych bojów ;)
Post by FEniks
Natomiast ten tekst Ciechowskiego urzekł mnie bardzo. "Brylanty na
końcach twych rzęs"... aż mam ochotę je pogubić. ;)
Tekst wiedźmiński jest Sapkowskiego, konkretnie z "Miecza
przeznaczenia", a GC napisał muzykę.
--
B.
FEniks
2014-10-23 18:52:30 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by FEniks
Natomiast ten tekst Ciechowskiego urzekł mnie bardzo. "Brylanty na
końcach twych rzęs"... aż mam ochotę je pogubić. ;)
Tekst wiedźmiński jest Sapkowskiego, konkretnie z "Miecza
przeznaczenia", a GC napisał muzykę.
A, to przepraszam, na "tekstowie" przypisali Ciechowskiemu też słowa.
To może się jednak spróbuję przekonać do tego książkowego "Wiedźmina".

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-21 18:24:15 UTC
Permalink
Post by FEniks
Usłyszałam dzisiaj w radiu, że coś odbywa się "tą jesienią." Hm,
trochę mnie to zaskoczyło. "Jesienią" - w narzędniku owszem, ale
bez konkretyzującego zaimka. Z zaimkiem, przymiotnikiem lub innym
określeniem uszczegóławiającym użyjemy dopełniacza: tej jesieni,
tamtej jesieni, zeszłej jesieni. Chociaż z kolei powiemy: późną
jesienią.
Jak to w końcu jest?
Tak właśnie jest, co do tego nie mam wątpliwości. Ale dlaczego tak
jest -- o odpowiedź na to pytanie już trudniej. Całymi tygodniami,
miesiącami -- bywa, że coś tak trwa. Czy może coś zdarzyć się jednym
miesiącem? Czasem może. A czy w ten sam sposób może wiosną lub
jesienią? Nawet musi -- dwie jesienie nigdy po sobie nie występują.

Tej jesieni, owej wiosny, tamtego roku -- te dopełniaczowe określenia
sprawiają wrażenie mniej konkretnych i mnniej prezyzyjnych.
Uszczegółowienie uszczegóławia, ale tylko z dokładnością do całej
wskazanej pory. Za to te określenia są bardziej "punktowe". "Tego
lata pływałem żaglówką" -- raz pływałem, i starczy, by tak powiedzieć.
Ale nic nie wiadomo kiedy dokładnie pływanie miało miejsce, widać
nie jest to istotne. "Zimą jeździł na nartach" -- o, tu już mam
podejrzenie graniczące z pewnością, że nie tylko raz przypiął deski.

Czemu "tą jesienią" nam się nie podoba? Może ten zaimek zbytnio razi
swoim konkretem? Jesienią chodzi się w jesionce -- co roku, po co
więc wskazywać, że tą też. "Późną jesienią" nie ma w sobie konkretu.
Późną jesienią zmienię opony -- ale przecież nie wiem dokładnie kiedy.

Jarek
--
Rodzony majem czy sierpniem, wędrowiec czy obraz jest
i co ważniejsze i dla kogo gdy spogląda wstecz.
A może pokazuje drogę, tę, co zawsze zna, stąd
komuś, kto zza rogu wprowadza go w błąd
FEniks
2014-10-21 20:22:51 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Tej jesieni, owej wiosny, tamtego roku -- te dopełniaczowe określenia
sprawiają wrażenie mniej konkretnych i mnniej prezyzyjnych.
Uszczegółowienie uszczegóławia, ale tylko z dokładnością do całej
wskazanej pory.
Trudno by było o większą dokładność, bo to przecież określenie całej
pory roku, trwającej około trzech miesięcy. W samym narzędniku wyrażamy
jakieś prawdy ogólne, typu "jesienią jabłka się czerwienią" (dzięki,
Basiu), natomiast kiedy chcemy powiedzieć, że coś zdarzy się w tym roku
jesienią, to powiemy: tej jesieni, więc według mnie właśnie dopełniacz
pozwala wyrazić się bardziej precyzyjnie.
Post by Jarosław Sokołowski
Za to te określenia są bardziej "punktowe". "Tego lata pływałem
żaglówką" -- raz pływałem, i starczy, by tak powiedzieć. Ale nic nie
wiadomo kiedy dokładnie pływanie miało miejsce, widać nie jest to
istotne. "Zimą jeździł na nartach" -- o, tu już mam podejrzenie
graniczące z pewnością, że nie tylko raz przypiął deski.
Hm, nie jestem pewna takiego rozgraniczenia w odbiorze tych wyrażeń.
Mogę powiedzieć "Tego lata byłam na Mazurach i żeglowałam" i wcale nie
rozumiem przez to, że pływałam tylko raz.

Ewa
--
Rzeczywiście tak jak księżyc,
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony


Jarosław Sokołowski
2014-10-21 21:12:22 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Tej jesieni, owej wiosny, tamtego roku -- te dopełniaczowe
określenia sprawiają wrażenie mniej konkretnych i mnniej
prezyzyjnych. Uszczegółowienie uszczegóławia, ale tylko
z dokładnością do całej wskazanej pory.
Trudno by było o większą dokładność, bo to przecież określenie
całej pory roku, trwającej około trzech miesięcy.
Ależ można sformułować zdanie o dużej dokładności -- "jesienią dnia
ubywa, a noce są dłuższe od dni". Ten opis odpowiada dokładnie całej
porze roku.
Post by FEniks
W samym narzędniku wyrażamy jakieś prawdy ogólne, typu "jesienią
jabłka się czerwienią" (dzięki, Basiu),
To jest zdanie bardzo podobne w typie do poprzedniego, tyle że nie
opisuje jesieni astronomicznej, lecz jesień sadowniczą. Ale mnie
nie brakuje w nim dokładności ni precyzji.
Post by FEniks
natomiast kiedy chcemy powiedzieć, że coś zdarzy się w tym roku
jesienią, to powiemy: tej jesieni, więc według mnie właśnie
dopełniacz pozwala wyrazić się bardziej precyzyjnie.
No i masz babo placek! Gdy się będę kiedyś z Panią umawiał, to muszę
pamiętać o tym, że mamy odmienne podejście do precyzji. Umówimy się
gdzieś "tej jesieni" i będę tam czekał przy kawie miesiąc albo dwa.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Za to te określenia są bardziej "punktowe". "Tego lata pływałem
żaglówką" -- raz pływałem, i starczy, by tak powiedzieć. Ale nic nie
wiadomo kiedy dokładnie pływanie miało miejsce, widać nie jest to
istotne. "Zimą jeździł na nartach" -- o, tu już mam podejrzenie
graniczące z pewnością, że nie tylko raz przypiął deski.
Hm, nie jestem pewna takiego rozgraniczenia w odbiorze tych wyrażeń.
Mogę powiedzieć "Tego lata byłam na Mazurach i żeglowałam" i wcale
nie rozumiem przez to, że pływałam tylko raz.
"Tego lata byłam na Mazurach" -- nie pozostawia to u mnie wątpliwości,
że wyjazd był jeden, krótszy badź dłuższy, połączony z mniej lub bardziej
intensywnym uprawianiem żeglarstwa. "Latem jechała na mazury i pływała
łódką, a zimą wracała do swojego domu i pisała powieść z życia chłopów"
-- to zdanie pasuje do kontekstu, w którym ktoś tak sobie podróżuje
międy jednym a drugim, raz do roku, może już ileś lat z rzędu (powieści
bywają długie). Do opisu takich sytuacji narzędnik jest właściwym
narzędziem, miejscownik nadaje się słabo.

Jarek
--
-- A więc po wojnie o szóstej wieczorem! -- wołał z oddali Vodiczka.
-- Przyjdź lepiej o pół do siódmej, bo mogę się czasem spóźnić! --
doradzał Szwejk.
FEniks
2014-10-22 19:51:09 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Tej jesieni, owej wiosny, tamtego roku -- te dopełniaczowe
określenia sprawiają wrażenie mniej konkretnych i mnniej
prezyzyjnych. Uszczegółowienie uszczegóławia, ale tylko
z dokładnością do całej wskazanej pory.
Trudno by było o większą dokładność, bo to przecież określenie
całej pory roku, trwającej około trzech miesięcy.
Ależ można sformułować zdanie o dużej dokładności -- "jesienią dnia
ubywa, a noce są dłuższe od dni". Ten opis odpowiada dokładnie całej
porze roku.
Post by FEniks
W samym narzędniku wyrażamy jakieś prawdy ogólne, typu "jesienią
jabłka się czerwienią" (dzięki, Basiu),
To jest zdanie bardzo podobne w typie do poprzedniego, tyle że nie
opisuje jesieni astronomicznej, lecz jesień sadowniczą. Ale mnie
nie brakuje w nim dokładności ni precyzji.
Post by FEniks
natomiast kiedy chcemy powiedzieć, że coś zdarzy się w tym roku
jesienią, to powiemy: tej jesieni, więc według mnie właśnie
dopełniacz pozwala wyrazić się bardziej precyzyjnie.
No i masz babo placek! Gdy się będę kiedyś z Panią umawiał, to muszę
pamiętać o tym, że mamy odmienne podejście do precyzji. Umówimy się
gdzieś "tej jesieni" i będę tam czekał przy kawie miesiąc albo dwa.
Ano właśnie! Jeśli się umówimy "tej jesieni", to będzie co najwyżej trzy
miesiące czekania, a nawet już dwa. Jeśli natomiast umówimy się na kawę
_jesienią_, to można by czekać lat 30, a nawet dłużej. I o tę precyzję
mi cały czas chodziło. W _samym_ narzędniku nie możemy sprecyzować, o
którą jesień nam chodzi.
Post by Jarosław Sokołowski
"Tego lata byłam na Mazurach" -- nie pozostawia to u mnie wątpliwości,
że wyjazd był jeden, krótszy badź dłuższy, połączony z mniej lub
bardziej intensywnym uprawianiem żeglarstwa. "Latem jechała na mazury
i pływała łódką, a zimą wracała do swojego domu i pisała powieść z
życia chłopów" -- to zdanie pasuje do kontekstu, w którym ktoś tak
sobie podróżuje międy jednym a drugim, raz do roku, może już ileś lat
z rzędu (powieści bywają długie). Do opisu takich sytuacji narzędnik
jest właściwym narzędziem
Oczywiście, tutaj pełna zgoda. Ale znowu w tym narzędniku nie możemy
dookreślić czasu. Żeby to zrobić, musimy użyć dopełniacza.
Post by Jarosław Sokołowski
, miejscownik nadaje się słabo.
A miejscownik to jeszcze inna para kaloszy (dzisiaj bardzo byłyby
przydatne). Mówimy: w lecie, w zimie, ale: _na_ jesieni. Wiosny w
miejscowniku chyba nie używamy. Ciekawe, może dlatego że nie daje się w
miejscu zatrzymać...

Ewa
--
Za naszym oknem pada deszcz
Na piecu skrzypce stroi świerszcz
Dziewczyny płaczą, bo skończyło się już lato
I tylko słychać gdzieś
Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie
Jarosław Sokołowski
2014-10-22 22:36:40 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
natomiast kiedy chcemy powiedzieć, że coś zdarzy się w tym roku
jesienią, to powiemy: tej jesieni, więc według mnie właśnie
dopełniacz pozwala wyrazić się bardziej precyzyjnie.
No i masz babo placek! Gdy się będę kiedyś z Panią umawiał, to muszę
pamiętać o tym, że mamy odmienne podejście do precyzji. Umówimy się
gdzieś "tej jesieni" i będę tam czekał przy kawie miesiąc albo dwa.
Ano właśnie! Jeśli się umówimy "tej jesieni", to będzie co najwyżej
trzy miesiące czekania, a nawet już dwa. Jeśli natomiast umówimy
się na kawę _jesienią_, to można by czekać lat 30, a nawet dłużej.
Tak, 'umawianie się jesienią' ma przeważnie całkiem inne znaczenie.
"Na tę robote umawialiśmy się jesienią" -- a tu już słonko grzeje
mocno, skowronki świergolą jak najęte, wiosna pełną gębą, krety ryć
zaczynają, borsuki rozbudzone ganiają po lesie, a na budowie nawet
łopata w ziemię nie wbita.
Post by FEniks
I o tę precyzję mi cały czas chodziło. W _samym_ narzędniku nie
możemy sprecyzować, o którą jesień nam chodzi.
Moje najczarniejsze wizje na temat Pani punktualności zdają się
potwierdzać. Pani by chciała *sprecyzować*, o którą jesień chodzi.
Proszę mi wierzyć, w kawiarnianych okolicznościach ludzie często
oczekują nieco większej dokładności.

Z tym umawianiem się, to w ogóle delikatna sprawa. Można "umawiać
się w", a także "umawiać się na". Wcale jednak nie jest tak, że jedno
znaczy to, a drugie śmo. "Umówiliśmy się w sobotę" może znaczyć albo
to, że umowa została w tym dniu zawarta, albo też że ma być wtedy
wykonana. Przeto bezpieczniej umawiać się na sobotę. Niespodziewany
obrót sytuacji następuje, gdy umawiamy się na kawę -- wtedy jest to
już znów "w sobotę na kawę".
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
"Tego lata byłam na Mazurach" -- nie pozostawia to u mnie wątpliwości,
że wyjazd był jeden, krótszy badź dłuższy, połączony z mniej lub
bardziej intensywnym uprawianiem żeglarstwa. "Latem jechała na mazury
i pływała łódką, a zimą wracała do swojego domu i pisała powieść z
życia chłopów" -- to zdanie pasuje do kontekstu, w którym ktoś tak
sobie podróżuje międy jednym a drugim, raz do roku, może już ileś lat
z rzędu (powieści bywają długie). Do opisu takich sytuacji narzędnik
jest właściwym narzędziem
Oczywiście, tutaj pełna zgoda. Ale znowu w tym narzędniku nie możemy
dookreślić czasu. Żeby to zrobić, musimy użyć dopełniacza.
Przecież czas został określony bardzo dokładnie -- chodzi o *całe*
lato i *całą* zimę. Zakłada się przy tym, że o ile istnieje jesień
astronomiczna i jesień sadownicza, tak rok pisarsko-żeglarski ma
tylko dwie pory.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
, miejscownik nadaje się słabo.
A miejscownik to jeszcze inna para kaloszy (dzisiaj bardzo byłyby
przydatne). Mówimy: w lecie, w zimie, ale: _na_ jesieni. Wiosny w
miejscowniku chyba nie używamy. Ciekawe, może dlatego że nie daje
się w miejscu zatrzymać...
O cicha, mglista, o smutna jesieni!
Już w duszę czar twój dziwny, senny spływa,
przychodzą chmary zapomnianych cieni,
tęsknota wiedzie je smutna i tkliwa

Kazimierz Przerwa-Tetmajer zatytułował to "W jesieni". Więc "ale" nie
było całkiem uzasadnione -- spotyka się też "w jesieni". U mnie w domu
mówiło się właśnie "w jesieni" -- pamiętam nawet, że jak poszedłem
do szkoły, to mi to "na jesieni" trochę zgrzytało. Jest w tym jakaś
konsekwencja, bo mówimy "na wiosnę" -- i w związku z tym "na" jest od
razu inny przypadek.

Jarek
--
Urodziłem się... Urodziłem się w Małkinii... w 1937 roku... w lipcu...
znaczy... w, w połowie lipca. Właściwie w drugiej połowie lipca własciwie.
Y... Dokładnie... 17 lipca... No... to tyle może o sobie... na początek...
Czy są jakieś pytania?
bbjk
2014-10-23 05:05:41 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
I o tę precyzję mi cały czas chodziło. W _samym_ narzędniku nie
możemy sprecyzować, o którą jesień nam chodzi.
Moje najczarniejsze wizje na temat Pani punktualności zdają się
potwierdzać. Pani by chciała *sprecyzować*, o którą jesień chodzi.
Proszę mi wierzyć, w kawiarnianych okolicznościach ludzie często
oczekują nieco większej dokładności.
Ja tam wolę umawiać się na dziewiątą, niż na jesień.
Chyba, że rzecz potraktuje się metaforycznie.
Post by Jarosław Sokołowski
Z tym umawianiem się, to w ogóle delikatna sprawa. Można "umawiać
się w", a także "umawiać się na". Wcale jednak nie jest tak, że jedno
znaczy to, a drugie śmo. "Umówiliśmy się w sobotę" może znaczyć albo
to, że umowa została w tym dniu zawarta, albo też że ma być wtedy
wykonana. Przeto bezpieczniej umawiać się na sobotę. Niespodziewany
obrót sytuacji następuje, gdy umawiamy się na kawę -- wtedy jest to
już znów "w sobotę na kawę".
Pewnie, można umówić się na oglądanie kolekcji znaczków, albo darcie
pierza, co też niekoniecznie musi być jednoznaczne.
Post by Jarosław Sokołowski
Kazimierz Przerwa-Tetmajer zatytułował to "W jesieni". Więc "ale" nie
było całkiem uzasadnione -- spotyka się też "w jesieni". U mnie w domu
mówiło się właśnie "w jesieni" -- pamiętam nawet, że jak poszedłem
do szkoły, to mi to "na jesieni" trochę zgrzytało. Jest w tym jakaś
konsekwencja, bo mówimy "na wiosnę" -- i w związku z tym "na" jest od
razu inny przypadek.
Oj, "na jesieni" i mnie zgrzytało, a nawet jeszcze dziś nieco mi trąci
archaicznością, czy może jakąś delikatną ludowością? Choć wiem, że jest
używane i raczej poprawne. Z nawiosną mam nieco inne wrażenie. "Na
wiosnę" odbieram jako zapowiedź czegoś, co zdarzy się w przyszłości, po
zimie.
A to, co już było, to działo się wiosną.
Zdaję sobie sprawę, że to odbiór osobniczy.
--
B.

Jarosław Sokołowski
2014-10-23 10:25:49 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
I o tę precyzję mi cały czas chodziło. W _samym_ narzędniku nie
możemy sprecyzować, o którą jesień nam chodzi.
Moje najczarniejsze wizje na temat Pani punktualności zdają się
potwierdzać. Pani by chciała *sprecyzować*, o którą jesień chodzi.
Proszę mi wierzyć, w kawiarnianych okolicznościach ludzie często
oczekują nieco większej dokładności.
Ja tam wolę umawiać się na dziewiątą, niż na jesień.
Chyba, że rzecz potraktuje się metaforycznie.
W tym przypadku również najlepiej umawiać się na mur beton.
Post by bbjk
Pewnie, można umówić się na oglądanie kolekcji znaczków, albo darcie
pierza, co też niekoniecznie musi być jednoznaczne.
W takich przypadkach odstąpienie od warunków umowy odbierane jest
jednoznacznie pozytywnie.
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
Kazimierz Przerwa-Tetmajer zatytułował to "W jesieni". Więc "ale" nie
było całkiem uzasadnione -- spotyka się też "w jesieni". U mnie w domu
mówiło się właśnie "w jesieni" -- pamiętam nawet, że jak poszedłem
do szkoły, to mi to "na jesieni" trochę zgrzytało. Jest w tym jakaś
konsekwencja, bo mówimy "na wiosnę" -- i w związku z tym "na" jest od
razu inny przypadek.
Oj, "na jesieni" i mnie zgrzytało, a nawet jeszcze dziś nieco mi trąci
archaicznością, czy może jakąś delikatną ludowością? Choć wiem, że jest
używane i raczej poprawne.
Mnie nie archaicznością trąciło, lecz nowością. By nie rzec "nowomową".
A przynajmniej regionalizmem, warszawskim może. Teraz można nawet
przyjąć, że to "w jesieni" u Tetmajera (czy u nas) jest archaiczne.
Post by bbjk
Z nawiosną mam nieco inne wrażenie. "Na wiosnę" odbieram jako zapowiedź
czegoś, co zdarzy się w przyszłości, po zimie. A to, co już było, to
działo się wiosną. Zdaję sobie sprawę, że to odbiór osobniczy.
Interesujące spostrzeżenie. Chyba też tak mam. Może ma to związek
z konstruckcją "cieszyć się na coś" (co nastąpi) zestawioną z "cieszyć
się czymś" (co jest).

Ja z kolei zauważyłem, że narzędnik używany jest w przypadku pór,
części czegoś, a dopełniacz odnosi się do całości. Mamy więc "wiosną",
"jesienią", a także "rankiem", "wieczorem" albo "późną porą". Za to
coś zdarzyło się któregoś dnia, któregoś roku lub którejś niedzieli.

Jarek
--
W żizni oczien czasto tak słuczajetsja,
Po wiesnie, kagda rastajet snieg,
Na puti, na żizniennom wstrieczajestsja,
S czieławiekam czieławiek.
bbjk
2014-10-23 10:56:31 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
W tym przypadku również najlepiej umawiać się na mur beton.
Nie, nie.
Jak się już umawiać, to wiadomo, że na pewno.
O oczywistościach się nie gada.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by bbjk
Pewnie, można umówić się na oglądanie kolekcji znaczków, albo darcie
pierza, co też niekoniecznie musi być jednoznaczne.
W takich przypadkach odstąpienie od warunków umowy odbierane jest
jednoznacznie pozytywnie.
To zależy od zrozumienia umowy i przeczytania nawet tego, co gdzieś tam
maleńkimi literkami było.
Post by Jarosław Sokołowski
Mnie nie archaicznością trąciło, lecz nowością. By nie rzec "nowomową".
A przynajmniej regionalizmem, warszawskim może. Teraz można nawet
przyjąć, że to "w jesieni" u Tetmajera (czy u nas) jest archaiczne.
Mnie "na jesieni" kojarzy się z reymontowskimi Lipcami, więc i
archaicznie, i ludowo.
Zaś na dokończenie młynarzowa i Wachnikowa zaczęły zbierać na
czepiec. Pierwszy wójt rzucił złoty pieniądz na talerz, a za nim, kiej
ten grad brzękliwy, posypały się srebrne ruble i jako te listeczki na
jesieni, papierki leciały.
[...]
-W dobry czas, będzie mleko na całą zimę.
- Hale, Witek, dałeś pić źrebięciu?
- Samam nosiła, ale nawet i po palcu pić nie chciał, baraszkuje ino, a
do klaczy się tak wydziera, że przeprowadziłam do większej gródki.
Chłopcy wyszli, ale Jasio jeszcze z opłotków się odwracał za Jagną, bo
też jakby jeszcze urodniejszą była niźli na jesieni przed weselem.
--
B.

Jarosław Sokołowski
2014-10-23 11:44:05 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
W tym przypadku również najlepiej umawiać się na mur beton.
Nie, nie.
Jak się już umawiać, to wiadomo, że na pewno.
O oczywistościach się nie gada.
W takim razie trzeba umawiać się na piśmie.
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
Post by bbjk
Pewnie, można umówić się na oglądanie kolekcji znaczków, albo
darcie pierza, co też niekoniecznie musi być jednoznaczne.
W takich przypadkach odstąpienie od warunków umowy odbierane
jest jednoznacznie pozytywnie.
To zależy od zrozumienia umowy i przeczytania nawet tego, co gdzieś
tam maleńkimi literkami było.
W tej sytuacj należy dbać o to, jak treść umowy wypowiedzieć.
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
Mnie nie archaicznością trąciło, lecz nowością. By nie rzec "nowomową".
A przynajmniej regionalizmem, warszawskim może. Teraz można nawet
przyjąć, że to "w jesieni" u Tetmajera (czy u nas) jest archaiczne.
Mnie "na jesieni" kojarzy się z reymontowskimi Lipcami, więc i
archaicznie, i ludowo.
Czyli że rusycyzm to być może. Lipce (jesienne), jak i Warszawa, mogły
ulec wpływowi ze wschodu, a Galicja -- nie.

Jarek
--
Gdy dzień panu robić mają,
Częstokroć odpoczywają,
A robią silne obłudnie:
Jedwo wynidą pod południe
bbjk
2014-10-23 12:27:26 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
W tej sytuacj należy dbać o to, jak treść umowy wypowiedzieć.
Wypowiadanie umowy zwykle nie jest przyjemne.
Więc może załatwić sprawę po angielsku?
Post by Jarosław Sokołowski
Czyli że rusycyzm to być może. Lipce (jesienne), jak i Warszawa, mogły
ulec wpływowi ze wschodu, a Galicja -- nie.
Może i rusycyzm, tak, jak na stołówce, na mieszkaniu - i jeśli słyszę
czasem takie kwiecie, to w wykonaniu mieszkańców dawnej kongresówki.
U Reymonta częsty zwrot:
 — Bo tyle teraz kręci się po wsiach różnych ludzi, co to i po polsku
mówią, i przed kościołami się żegnają, i polską wiarę chwalą, a potem to
namawiają do podpisów za odłączeniem. U nas we wsi był taki jeden,
jeszcze na jesieni...
(Z ziemi chełmskiej wrażenia i notatki 1916).
--
B.
Jarosław Sokołowski
2014-10-23 12:41:32 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
W tej sytuacj należy dbać o to, jak treść umowy wypowiedzieć.
Wypowiadanie umowy zwykle nie jest przyjemne.
Więc może załatwić sprawę po angielsku?
Jest to jakieś wyjście.
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
Czyli że rusycyzm to być może. Lipce (jesienne), jak i Warszawa,
mogły ulec wpływowi ze wschodu, a Galicja -- nie.
Może i rusycyzm, tak, jak na stołówce, na mieszkaniu - i jeśli słyszę
czasem takie kwiecie, to w wykonaniu mieszkańców dawnej kongresówki.
Trzeba uważać z automatyczną klasyfikacją rusycyzmów. Mówimy też
"na sali", co ktoś może z rozpędu zaklasyfikować do rusycyzmów.
Ale po rosyjsku jest "w zalje".

Jarek
--
Stało się to dzisiaj rano
Wstałam i nie mówiąc nic
Po angielsku wyszłam za mąż
Kartkę ci włożyłam w drzwi
FEniks
2014-10-23 17:04:17 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Trzeba uważać z automatyczną klasyfikacją rusycyzmów. Mówimy też
"na sali", co ktoś może z rozpędu zaklasyfikować do rusycyzmów.
Na basenie, na arenie, na ulicy, na lotnisku. Chyba wszystko, co wielkie
i przestrzenne jest z "na".
Chociaż "w auli".

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-23 23:28:23 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Trzeba uważać z automatyczną klasyfikacją rusycyzmów. Mówimy też
"na sali", co ktoś może z rozpędu zaklasyfikować do rusycyzmów.
Na basenie, na arenie, na ulicy, na lotnisku. Chyba wszystko,
co wielkie i przestrzenne jest z "na".
Z halą jest inaczej. Jeśli chodzi o halę przestrzenną (3D), to jest
"w hali". Fabrycznej, dworcowej. "Na hali" odnosi się do hal płaskich
lub tylko lekko wypukłych -- dwuwymiarowych.

Jarek
--
Na hali, na hali
Na hali zielonej
Pasą się owieczki
Jeszcze nie dojone
bbjk
2014-10-24 07:34:26 UTC
Permalink
Post by FEniks
Na basenie, na arenie, na ulicy, na lotnisku. Chyba wszystko, co wielkie
i przestrzenne jest z "na".
Chociaż "w auli".
Z tych wkurzających mnie "na", to jeszcze często słyszę od przypadkowych
ludzi "na internecie".
Jest wielki i przestrzenny.
--
B.
FEniks
2014-10-24 09:51:45 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by FEniks
Na basenie, na arenie, na ulicy, na lotnisku. Chyba wszystko, co wielkie
i przestrzenne jest z "na".
Chociaż "w auli".
Z tych wkurzających mnie "na", to jeszcze często słyszę od
przypadkowych ludzi "na internecie".
Jest wielki i przestrzenny.
Z internetem to musimy poczekać, co się na dobre zadomowi. Ja mówię "w",
ale rzeczywiście "na" jest często spotykane.

Ewa
FEniks
2014-10-23 17:02:43 UTC
Permalink
Post by bbjk
Może i rusycyzm, tak, jak na stołówce, na mieszkaniu
U nas powszechne jest "na ogródku". "Na mieszkaniu" jeszcze nie
spotkałam. Ale "na chacie" - wśród młodzieży - i owszem.

Ewa
bbjk
2014-10-23 17:08:47 UTC
Permalink
Post by FEniks
U nas powszechne jest "na ogródku". "Na mieszkaniu" jeszcze nie
spotkałam. Ale "na chacie" - wśród młodzieży - i owszem.
"Na mieszkaniu" słyszałam w jakimś reportażu o wojujących sąsiadach. NA
ogródku też czasem słychać. Nie cierpię tego "na". Chyba, że siedzimy na
dachu przy kominie.
Umówić się można także na stare lata.
--
B.
Jarosław Sokołowski
2014-10-23 23:37:20 UTC
Permalink
Chyba, że siedzimy na dachu przy kominie.
Umówić się można także na stare lata.
Wtedy trzeba zejść. Albo lepiej nie.

Jarek
--
Ale cóż, oni żyli najdłużej.
Mieli swoje staruszkowie zasady
I wiedzieli, że prędzej czy później
Jesień przyjdzie. Nie ma na to rady.
bbjk
2014-10-24 04:36:17 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Wtedy trzeba zejść. Albo lepiej nie.
Albo wznieść się na wyższy poziom.
Zależy od podejścia.
--
B.
FEniks
2014-10-23 17:00:30 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
W tym przypadku również najlepiej umawiać się na mur beton.
Nie, nie.
Jak się już umawiać, to wiadomo, że na pewno.
O oczywistościach się nie gada.
W takim razie trzeba umawiać się na piśmie.
Najczęściej jednak takie sprawy jak kawa umawia się na gębę.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-23 23:26:28 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
W tym przypadku również najlepiej umawiać się na mur beton.
Nie, nie.
Jak się już umawiać, to wiadomo, że na pewno.
O oczywistościach się nie gada.
W takim razie trzeba umawiać się na piśmie.
Najczęściej jednak takie sprawy jak kawa umawia się na gębę.
Ale trzeba prosto, kawę na ławę.

Jarek
--
Siedzę w Mławie przy czarnej kawie
i dobrze się bawię, a jakże.
Siedzę w Łomży, deszcz mnie tu omżył
i w smutku pogrążył, bo wszakże...
FEniks
2014-10-23 16:58:29 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Ja z kolei zauważyłem, że narzędnik używany jest w przypadku pór,
części czegoś, a dopełniacz odnosi się do całości. Mamy więc "wiosną",
"jesienią", a także "rankiem", "wieczorem" albo "późną porą".
No tak, "wczesnym rankiem" też! I mamy tu określenie z narzędnikiem. Co
by burzyło moją teorię albo tylko ją potwierdzało, jako ten wyjątek.
Post by Jarosław Sokołowski
Za to coś zdarzyło się któregoś dnia, któregoś roku lub którejś niedzieli.
A nawet bardziej precyzyjnie - "urodziłem się siedemnastego lipca"!

Ewa
FEniks
2014-10-23 16:54:32 UTC
Permalink
Post by bbjk
Oj, "na jesieni" i mnie zgrzytało, a nawet jeszcze dziś nieco mi trąci
archaicznością, czy może jakąś delikatną ludowością? Choć wiem, że
jest używane i raczej poprawne. Z nawiosną mam nieco inne wrażenie.
"Na wiosnę" odbieram jako zapowiedź czegoś, co zdarzy się w
przyszłości, po zimie.
A to, co już było, to działo się wiosną.
Zdaję sobie sprawę, że to odbiór osobniczy.
Nie, to chyba powszechny odbiór i użycie. Zapowiedź przyszłości, cel
albo przeznaczenie - tak właśnie działa przyimek "na" z biernikiem.
Idziemy na kawę, na obiad, płaszcz jest na jesień, buty na wiosnę, do
kina idzie się na film (chyba że tylko do kina) itd. itd.

Ewa
FEniks
2014-10-23 16:50:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Moje najczarniejsze wizje na temat Pani punktualności zdają się
potwierdzać.
Oczywiście, oczywiście! Zaraz przez moje językowe wątpliwości okaże się,
że jestem spóźnialska, krnąbrna i zła.
Post by Jarosław Sokołowski
Pani by chciała *sprecyzować*, o którą jesień chodzi. Proszę mi
wierzyć, w kawiarnianych okolicznościach ludzie często oczekują nieco
większej dokładności.
Jasnym jest, że ta precyzja z mojej strony była trochę umowna lub nawet
nadużyta. Jednak zgodziliśmy się chyba co do tego, że z dodatkowym
określeniem, a tym bardziej z zaimkiem wskazującym, narzędnika już nie
stosujemy, zaczęło się przecież od "tą jesienią". Dla mnie każde
określenie (skąd bierze się nawet sama jego nazwa) jest doprecyzowaniem,
odgraniczeniem czegoś - poprzez nadanie cech - z jakiejś nieokreślonej
ogólności. W szczególności czyni to zaimek wskazujący, bo trudno o
większą precyzję niż wskazanie, choćby palcem.
Post by Jarosław Sokołowski
Z tym umawianiem się, to w ogóle delikatna sprawa. Można "umawiać się
w", a także "umawiać się na". Wcale jednak nie jest tak, że jedno
znaczy to, a drugie śmo. "Umówiliśmy się w sobotę" może znaczyć albo
to, że umowa została w tym dniu zawarta, albo też że ma być wtedy
wykonana. Przeto bezpieczniej umawiać się na sobotę. Niespodziewany
obrót sytuacji następuje, gdy umawiamy się na kawę -- wtedy jest to
już znów "w sobotę na kawę".
Tak, to zwykle jest problematyczne i trzeba uważać na kontekst.
Post by Jarosław Sokołowski
Przecież czas został określony bardzo dokładnie -- chodzi o *całe*
lato i *całą* zimę. Zakłada się przy tym, że o ile istnieje jesień
astronomiczna i jesień sadownicza, tak rok pisarsko-żeglarski ma
tylko dwie pory.
Całą, ale nie wiadomo _którą_.
Post by Jarosław Sokołowski
Kazimierz Przerwa-Tetmajer zatytułował to "W jesieni". Więc "ale" nie
było całkiem uzasadnione -- spotyka się też "w jesieni". U mnie w domu
mówiło się właśnie "w jesieni" -- pamiętam nawet, że jak poszedłem do
szkoły, to mi to "na jesieni" trochę zgrzytało. Jest w tym jakaś
konsekwencja, bo mówimy "na wiosnę" -- i w związku z tym "na" jest od
razu inny przypadek.
U mnie w domu mówiło się po prostu "jesienią", bez przyimków. Kurtka
albo buty mogły być "na jesień".
Natomiast jeśli spotkałam się z użyciem przyimkowym na określenie czasu
nie przeznaczenia, to właśnie "na jesieni", ale też było to dla mnie
dość nietypowe. "W jesieni" - nie pamiętam, ale bardziej kojarzy mi się
metaforycznie, np. w jesieni życia - to tak.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-23 19:15:03 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Moje najczarniejsze wizje na temat Pani punktualności zdają
się potwierdzać.
Oczywiście, oczywiście! Zaraz przez moje językowe wątpliwości
okaże się, że jestem spóźnialska, krnąbrna i zła.
Ja przeciez nie o wątpliwościach, tylko o rzeczach słowem opisanych.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Pani by chciała *sprecyzować*, o którą jesień chodzi. Proszę mi
wierzyć, w kawiarnianych okolicznościach ludzie często oczekują
nieco większej dokładności.
Jasnym jest, że ta precyzja z mojej strony była trochę umowna
lub nawet nadużyta. Jednak zgodziliśmy się chyba co do tego, że
z dodatkowym określeniem, a tym bardziej z zaimkiem wskazującym,
narzędnika już nie stosujemy, zaczęło się przecież od "tą jesienią".
Dla mnie każde określenie (skąd bierze się nawet sama jego nazwa)
jest doprecyzowaniem, odgraniczeniem czegoś - poprzez nadanie cech
- z jakiejś nieokreślonej ogólności. W szczególności czyni to zaimek
wskazujący, bo trudno o większą precyzję niż wskazanie, choćby palcem.
Palcem, to można wskazywać na tureckim bazarze. Język zaś jest po to,
by uciekanie się do takich metod było zbędne. Zaimek wskazujący nadaje
się do tej funkcji nie tak dobrze, jak można się spodziewać po nazwie.
"Czerwony jak strączek papryki, połyskiliwy, wielkości turkucia" -- to
może dość precyzyjnie opisywać i wyróżniać przedmiot, jeden z wielu w
zasięgu wzroku. Powiedzenie "ten", jest rozpaczliwym wołaniem, słowo
staje się zapchajdziurą w zdaniu. Podobnie czasownik "wytentegować" --
należy do grupy nieokreślonych, uniwersalnych jak szwajcarski scyzoryk.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Przecież czas został określony bardzo dokładnie -- chodzi o *całe*
lato i *całą* zimę. Zakłada się przy tym, że o ile istnieje jesień
astronomiczna i jesień sadownicza, tak rok pisarsko-żeglarski ma
tylko dwie pory.
Całą, ale nie wiadomo _którą_.
Wiadomo -- był to opis procesu ciągłego, charakterystyka czyjegoś
trybu życia. Więc nie ma co pytac którą -- rzecz dotyczy, wszystkich
zim i każdego lata.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Kazimierz Przerwa-Tetmajer zatytułował to "W jesieni". Więc "ale" nie
było całkiem uzasadnione -- spotyka się też "w jesieni". U mnie w domu
mówiło się właśnie "w jesieni" -- pamiętam nawet, że jak poszedłem do
szkoły, to mi to "na jesieni" trochę zgrzytało. Jest w tym jakaś
konsekwencja, bo mówimy "na wiosnę" -- i w związku z tym "na" jest od
razu inny przypadek.
U mnie w domu mówiło się po prostu "jesienią", bez przyimków.
Zawsze tak samo, tylko w tej jednej formie? Nigdy "na" lub "w jesieni"?
Post by FEniks
Kurtka albo buty mogły być "na jesień".
Mogły i mogą. Ale przede wszystkim buty bywają zimowe. Jesienne pewnie też.
Post by FEniks
Natomiast jeśli spotkałam się z użyciem przyimkowym na określenie czasu
nie przeznaczenia, to właśnie "na jesieni", ale też było to dla mnie
dość nietypowe. "W jesieni" - nie pamiętam, ale bardziej kojarzy mi się
metaforycznie, np. w jesieni życia - to tak.
Mam wrażenie, że "w jesieni" wciąż słyszę podobnie często jak "na jesieni".
Zwrócę na to pilniejszą uwagę, może nawet policzę jedno i drugie.

Jarek
--
Żermena jest dziewczyną złą,
Żermena w oczy łże jak pies,
Gdzież z panną porównywać ją?
Przewrotna jest -- i ruda jest!
To święte słowa, ja ją znam -- tę zołzę...
Cukierki dla panienki mam!
FEniks
2014-10-23 19:46:24 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Palcem, to można wskazywać na tureckim bazarze. Język zaś jest po to,
by uciekanie się do takich metod było zbędne. Zaimek wskazujący nadaje
się do tej funkcji nie tak dobrze, jak można się spodziewać po nazwie.
"Czerwony jak strączek papryki, połyskiliwy, wielkości turkucia" -- to
może dość precyzyjnie opisywać i wyróżniać przedmiot, jeden z wielu w
zasięgu wzroku. Powiedzenie "ten", jest rozpaczliwym wołaniem, słowo
staje się zapchajdziurą w zdaniu. Podobnie czasownik "wytentegować" --
należy do grupy nieokreślonych, uniwersalnych jak szwajcarski scyzoryk.
Oj, w wyrażeniu "tej jesieni" nie jest żadną zapchajdziurą, a słówkiem
jak najbardziej pożądanym i w dodatku wiele mówiącym.
Post by Jarosław Sokołowski
Wiadomo -- był to opis procesu ciągłego, charakterystyka czyjegoś
trybu życia. Więc nie ma co pytac którą -- rzecz dotyczy, wszystkich
zim i każdego lata.
Może w tym konkretnym przykładzie tak było, ale wcale być nie musi.
"Zimą jeżdżę na nartach" nie musi oznaczać, że robię to każdej zimy, a
tym bardziej każdego dnia każdej zimy (o proszę! - znów musiałam użyć
dopełniacza). Jest jednak duże prawdopodobieństwo spotkać mnie na stoku.
Post by Jarosław Sokołowski
Zawsze tak samo, tylko w tej jednej formie? Nigdy "na" lub "w jesieni"?
Hm, pewnie w stu procentach razy nie, ale nie pamiętam dokładnie, którą
z form się jeszcze stosowało. Sama najczęściej i odruchowo używam po
prostu "jesienią", więc wnioskuję, że raczej wyniosłam to z domu.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Kurtka albo buty mogły być "na jesień".
Mogły i mogą. Ale przede wszystkim buty bywają zimowe. Jesienne pewnie też.
A kto by tam jesienią bez butów chodził! Ostatnimi czasy (narzędnik,
znowu z dodatkiem) przydatne najbardziej są gumiaki.
Post by Jarosław Sokołowski
Mam wrażenie, że "w jesieni" wciąż słyszę podobnie często jak "na jesieni".
Zwrócę na to pilniejszą uwagę, może nawet policzę jedno i drugie.
Też zwrócę. Poczynimy zatem badania.

Ewa
FEniks
2014-10-23 21:14:19 UTC
Permalink
Post by FEniks
Też zwrócę. Poczynimy zatem badania.
Hm, zajrzałam do słownika. Pod hasłem "jesień" podają następujące
związki frazeologiczne: na jesieni, jesienią, w porze jesiennej, w
czasie jesieni.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-23 21:34:05 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Palcem, to można wskazywać na tureckim bazarze. Język zaś jest po to,
by uciekanie się do takich metod było zbędne. Zaimek wskazujący nadaje
się do tej funkcji nie tak dobrze, jak można się spodziewać po nazwie.
"Czerwony jak strączek papryki, połyskiliwy, wielkości turkucia" -- to
może dość precyzyjnie opisywać i wyróżniać przedmiot, jeden z wielu w
zasięgu wzroku. Powiedzenie "ten", jest rozpaczliwym wołaniem, słowo
staje się zapchajdziurą w zdaniu. Podobnie czasownik "wytentegować" --
należy do grupy nieokreślonych, uniwersalnych jak szwajcarski scyzoryk.
Oj, w wyrażeniu "tej jesieni" nie jest żadną zapchajdziurą, a słówkiem
jak najbardziej pożądanym i w dodatku wiele mówiącym.
Akurat w wyrażeniu "tej jesieni" jest jak najbardziej. Co oczywiście
nie stoi w sprzeczności z byciem pożądanym -- bez zaimka to nie brzmi.
Mówić też zaimek wiele nie mówi -- "tej jesieni będę sadził żywopłot"
i "jesienią będę sadził żywopłot" znaczy tyleż samo. W jednym i w drugim
przypadku chodzi o najbliższą jesień w przyszłości.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Wiadomo -- był to opis procesu ciągłego, charakterystyka czyjegoś
trybu życia. Więc nie ma co pytac którą -- rzecz dotyczy, wszystkich
zim i każdego lata.
Może w tym konkretnym przykładzie tak było, ale wcale być nie musi.
"Zimą jeżdżę na nartach" nie musi oznaczać, że robię to każdej zimy,
Co w takim razie mówi? Bo ja to właśnie tak rozumiem. Co innego, gdyby
było "na nartach jeżdżę zimą" -- dobra odpowiedź na propozycję zjechania
na deskach ze schodów przy fontannie.
Post by FEniks
a tym bardziej każdego dnia każdej zimy (o proszę! - znów musiałam użyć
dopełniacza). Jest jednak duże prawdopodobieństwo spotkać mnie na stoku.
Chyba dla kogoś, kto będzie tam na Panią czatował trzy miesiące. Czyli
w praktyce niewielkie, to prawdopodobieństwo. Za to pewność, że ze
sportów zimowych, to akurat narty. A nie snowboard na przykład, albo
szachy.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Kurtka albo buty mogły być "na jesień".
Mogły i mogą. Ale przede wszystkim buty bywają zimowe.
Jesienne pewnie też.
A kto by tam jesienią bez butów chodził!
Jak to kto?! Szewc.
Post by FEniks
Ostatnimi czasy (narzędnik, znowu z dodatkiem) przydatne najbardziej
są gumiaki.
U mnie dzisiaj prawie nie padało.

Jarek
--
Od tygodnia leje w tym mieście,
ścieka wilgoć po sercu i palcie,
z autobusu spłakanego deszczem
liczę gwiazdy na mokrym asfalcie.
FEniks
2014-10-24 09:47:59 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Mówić też zaimek wiele nie mówi -- "tej jesieni będę sadził żywopłot"
i "jesienią będę sadził żywopłot" znaczy tyleż samo. W jednym i w
drugim przypadku chodzi o najbliższą jesień w przyszłości.
W tym punkcie właśnie się rozmijamy. W moim odczuciu "jesienią" jest
wyrażeniem znacznie szerszym niż "tej jesieni", i w sumie tylko o to
rozróżnienie mi chodzi. Wprawdzie w zaproponowanym przez Pana
przykładzie to prawie to samo, ale jeśli ktoś się uprze, to z sadzenia
żywopłotu jesienią w tym roku wyprzeć się może.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Może w tym konkretnym przykładzie tak było, ale wcale być nie musi.
"Zimą jeżdżę na nartach" nie musi oznaczać, że robię to każdej zimy,
Co w takim razie mówi? Bo ja to właśnie tak rozumiem. Co innego, gdyby
było "na nartach jeżdżę zimą" -- dobra odpowiedź na propozycję zjechania
na deskach ze schodów przy fontannie.
Tu z kolei ja nie widzę różnicy. Na nartach jeżdżę zimą, a na rowerze
latem, przecież to oczywiste.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ostatnimi czasy (narzędnik, znowu z dodatkiem) przydatne najbardziej
są gumiaki.
U mnie dzisiaj prawie nie padało.
To co to za jesień?!

Ewa
bbjk
2014-10-24 11:21:08 UTC
Permalink
Post by FEniks
W tym punkcie właśnie się rozmijamy. W moim odczuciu "jesienią" jest
wyrażeniem znacznie szerszym niż "tej jesieni", i w sumie tylko o to
rozróżnienie mi chodzi. Wprawdzie w zaproponowanym przez Pana
przykładzie to prawie to samo, ale jeśli ktoś się uprze, to z sadzenia
żywopłotu jesienią w tym roku wyprzeć się może.
Jeszcze dochodzi kontekst.
Jeśli powiem: jesienią sadzę żywopłot, może znaczyć, ze mam takie hobby
i tak robię każdej jesieni, a gdy: będę jesienią sadziła żywopłot, to
już raczej chodzi tylko o najbliższą. Przynajmniej wg mojego ucha.

Jesienią mam doła.
(He, he niektórzy hiperpuryści powiedzą: mam dół. O ile miewają).
Czy to znaczy, że tylko tej jesieni, czy taka moja uroda, że każda
jesień działa depresyjnie?
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ostatnimi czasy (narzędnik, znowu z dodatkiem) przydatne najbardziej
są gumiaki.
U mnie dzisiaj prawie nie padało.
To co to za jesień?!

--
B.
Jarosław Sokołowski
2014-10-24 11:52:49 UTC
Permalink
Post by bbjk
Wprawdzie w zaproponowanym przez Pana przykładzie to prawie to samo,
ale jeśli ktoś się uprze, to z sadzenia żywopłotu jesienią w tym roku
wyprzeć się może.
Jeszcze dochodzi kontekst.
Jeśli powiem: jesienią sadzę żywopłot, może znaczyć, ze mam takie hobby
i tak robię każdej jesieni, a gdy: będę jesienią sadziła żywopłot, to
już raczej chodzi tylko o najbliższą. Przynajmniej wg mojego ucha.
Jesienią mam doła.
Trzeba do tego doła ponawkładać różnych patyków przytarganych ze sklepu
ogrodnniczego. I wszystkim wokół opowiadać, że ten żywopłot, to się już
w środku lata planowało.

Jarek
--
Trwa w okolicy popłoch
I zamieszanie spore:
Tatko strzyże żywopłot
Ogromnym sekatorem.
bbjk
2014-10-24 11:56:07 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by bbjk
Jesienią mam doła.
Trzeba do tego doła ponawkładać różnych patyków przytarganych ze sklepu
ogrodnniczego. I wszystkim wokół opowiadać, że ten żywopłot, to się już
w środku lata planowało.
No właśnie, tutaj przydaje się rozróżnienie przypadków.
Mogę mieć doła i mogę równocześnie mieć dół. Co to go np. pod kimś
wykopałam i zaraz sama wpadnę.
--
B.
Jarosław Sokołowski
2014-10-24 12:09:04 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
Post by bbjk
Jesienią mam doła.
Trzeba do tego doła ponawkładać różnych patyków przytarganych ze sklepu
ogrodnniczego. I wszystkim wokół opowiadać, że ten żywopłot, to się już
w środku lata planowało.
No właśnie, tutaj przydaje się rozróżnienie przypadków.
Mogę mieć doła i mogę równocześnie mieć dół. Co to go np. pod kimś
wykopałam i zaraz sama wpadnę.
"Szkoda żeby się zmarnował" -- taką wersję najlepiej wtedy tym na górze
przedstawić.

Jarek
--
Szefie, jaka piękna katastrofa!
Jarosław Sokołowski
2014-10-24 11:55:14 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Może w tym konkretnym przykładzie tak było, ale wcale być nie musi.
"Zimą jeżdżę na nartach" nie musi oznaczać, że robię to każdej zimy,
Co w takim razie mówi? Bo ja to właśnie tak rozumiem. Co innego, gdyby
było "na nartach jeżdżę zimą" -- dobra odpowiedź na propozycję zjechania
na deskach ze schodów przy fontannie.
Tu z kolei ja nie widzę różnicy. Na nartach jeżdżę zimą, a na rowerze
latem, przecież to oczywiste.
Ta konstrukcja, z takim rozłożeniem akcentów, ma na celu właśnie wskazanie
oczywistej oczywistości.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ostatnimi czasy (narzędnik, znowu z dodatkiem) przydatne najbardziej
są gumiaki.
U mnie dzisiaj prawie nie padało.
To co to za jesień?!
Sucha. W tej chwili na niebie nie ma żadnej chmury. Tylko zimno jest.

Jarek
--
Dzień jasny, chociaż mroźny, słońce świeci z góry,
Niebo błękitne, żadnej nie ma na nim chmury.
Dumnie wisi nad portalem jakiejś bramy
Napis biało-czerwony: "Serdecznie witamy!"
FEniks
2014-10-24 12:33:14 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
To co to za jesień?!
Sucha. W tej chwili na niebie nie ma żadnej chmury. Tylko zimno jest.
U mnie też już się przetarło, ale chmury są, choć niegroźne chyba.

Ewa
Eneuel Leszek Ciszewski
2014-10-23 23:16:04 UTC
Permalink
Post by FEniks
dopełniacza). Jest jednak duże prawdopodobieństwo spotkać mnie na stoku.
IMO:

Jest jednak duże prawdopodobieństwo spotkania kogoś na stoku.

To prawdopodobieństwo czego? -- ,,prawdopodobieństwo zdarzenia'',
nie zaś -- ,,prawdopodobieństwo zdarzyć. Widać to wyraźniej
w ,,prawdopodobieństwie zdarzenia się''. Raczej nikt nie napisze

jest jednak duże prawdopodobieństwo zdarzyć się
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
bbjk
2014-10-24 04:42:28 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Palcem, to można wskazywać na tureckim bazarze.
Na tureckim bazarze to i po polsku spokojnie można.
A i z tego, co wiem, Ewa języki zna, więc nie musi się uciekać do
palica. Chyba, ze pogrozić Turkowi, który zbyt długie wygłasza kazanie.

Język zaś jest po to,
Post by Jarosław Sokołowski
by uciekanie się do takich metod było zbędne. Zaimek wskazujący nadaje
się do tej funkcji nie tak dobrze, jak można się spodziewać po nazwie.
"Czerwony jak strączek papryki, połyskiliwy, wielkości turkucia" -- to
może dość precyzyjnie opisywać i wyróżniać przedmiot, jeden z wielu w
zasięgu wzroku. Powiedzenie "ten", jest rozpaczliwym wołaniem, słowo
staje się zapchajdziurą w zdaniu. Podobnie czasownik "wytentegować" --
należy do grupy nieokreślonych, uniwersalnych jak szwajcarski scyzoryk.
Czasem zdarza się, że zabraknie języka w gębie i to niekoniecznie na
bazarze, ani w Turcji. No, może nie Wam. Ale mnie tak i wtedy pozostaje
bezradne: ooo...
--
B.
FEniks
2014-10-24 09:50:06 UTC
Permalink
Post by bbjk
Post by Jarosław Sokołowski
Palcem, to można wskazywać na tureckim bazarze.
Na tureckim bazarze to i po polsku spokojnie można.
A i z tego, co wiem, Ewa języki zna, więc nie musi się uciekać do
palica. Chyba, ze pogrozić Turkowi, który zbyt długie wygłasza kazanie.
Nie no, tureckiego nie znam, więc paluch jak najbardziej wskazany. A i
na innych bazarach mogłoby mi się pomylić jabłko z bakłażanem.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-24 12:00:36 UTC
Permalink
Post by FEniks
Nie no, tureckiego nie znam, więc paluch jak najbardziej wskazany.
Wskazujący. Tak on się nazywa.

Jarek
--
Partia -- to ręka milionopalca,
w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta.
FEniks
2014-10-24 12:35:04 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nie no, tureckiego nie znam, więc paluch jak najbardziej wskazany.
Wskazujący. Tak on się nazywa.
W dodatku savoir vivre' em skazany na potępienie.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-24 12:38:00 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nie no, tureckiego nie znam, więc paluch jak najbardziej wskazany.
Wskazujący. Tak on się nazywa.
W dodatku savoir vivre' em skazany na potępienie.
Jeszcze bardziej skazany jest nim ten obok.
--
Jarek
FEniks
2014-10-24 14:11:51 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nie no, tureckiego nie znam, więc paluch jak najbardziej wskazany.
Wskazujący. Tak on się nazywa.
W dodatku savoir vivre' em skazany na potępienie.
Jeszcze bardziej skazany jest nim ten obok.
No tak, wskazujący czasem się jednak przebije do wyższych sfer.



Ewa
Jarosław Sokołowski
2014-10-24 14:26:33 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nie no, tureckiego nie znam, więc paluch jak najbardziej wskazany.
Wskazujący. Tak on się nazywa.
W dodatku savoir vivre' em skazany na potępienie.
Jeszcze bardziej skazany jest nim ten obok.
No tak, wskazujący czasem się jednak przebije do wyższych sfer.
http://youtu.be/0wTz1k9NDsI
To wszystko trzeba mieć w małym palcu.
--
Jarek
FEniks
2014-10-24 14:31:50 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nie no, tureckiego nie znam, więc paluch jak najbardziej wskazany.
Wskazujący. Tak on się nazywa.
W dodatku savoir vivre' em skazany na potępienie.
Jeszcze bardziej skazany jest nim ten obok.
No tak, wskazujący czasem się jednak przebije do wyższych sfer.
http://youtu.be/0wTz1k9NDsI
To wszystko trzeba mieć w małym palcu.
Będę za to trzymać kciuki.

PS: Zauważyłam, że "trzymać" nie podoba się dziennikarzom. Oni wolą ściskać.

Ewa
bbjk
2014-10-24 14:38:41 UTC
Permalink
Post by FEniks
Będę za to trzymać kciuki.
PS: Zauważyłam, że "trzymać" nie podoba się dziennikarzom. Oni wolą ściskać.
Popatrzyłabym przez palce na to, bo ściskanie jest bardziej, niż trzymanie.
--
B.
Eneuel Leszek Ciszewski
2014-10-23 23:00:35 UTC
Permalink
Post by FEniks
Usłyszałam dzisiaj w radiu, że coś odbywa się "tą jesienią." Hm,
trochę mnie to zaskoczyło. "Jesienią" - w narzędniku owszem, ale
bez konkretyzującego zaimka. Z zaimkiem, przymiotnikiem lub innym
określeniem uszczegóławiającym użyjemy dopełniacza: tej jesieni,
tamtej jesieni, zeszłej jesieni. Chociaż z kolei powiemy: późną
jesienią. Jak to w końcu jest?
IMO masz rację. Można napiać:

-- 'tej jesieni stało się'
i
-- 'jesienią stało się'.

Ale (jak dla mnie) brak tu regulacji. Pamiętam inny problem:

-- wygnał w zimie
-- wygnał w zimę
-- wygnał zimą

Nie można napisać 'tej późnej jesieni', choć można napisać
i 'tej jesieni', i 'późną jesienią', a nawet 'późną jesienią
tego roku', zatem i być może dałoby się zapisać 'późną jesienią
tamtych lat' czy 'późną jesienią w tamtych latach'? Może 'późnymi
jesieniami w tamtych latach'? ;)

-=-

Jeśli regulacje są -- chętnie z nimi zapoznam się. :)

-=-

antycyklon m IV, D. -u, Ms. ~nie; lm M. -y

meteor. <<wir atmosferyczny, w którym ciśnienie wzrasta ku środkowi
a ruch powietrza skierowany jest na zewnątrz; także: obszar objęty
taką cyrkulacją, charakteryzujący się pogodą o małym zachmurzeniu,
brakiem opadów, niską temperaturą w zimie i wysoką w lecie; wyż baryczny>>



bora ż IV, CMs. borze, blm

meteor. <<zimny, suchy, gwałtowny wiatr opadający, wiejący najczęściej
w zimie wzdłuż dalmatyńskiego wybrzeża Adriatyku>>

wł. z gr.



buran m IV, D. -u, Ms. ~nie; lm M. -y

<<bardzo silny północno-wschodni wiatr wiejący często w zimie
w środkowej i południowej Syberii, zwykle z zamieciami śnieżnymi>>

ros. z tur.


To ze słownika PWN, aby zauważyć poprawność zapisu -- 'w zimie'.
Przed 30 laty uznano mnie za paraanalfabetę dlatego, że użyłem
'wygnał w zimie'. Odrzucono wówczas możliwość takiego zapisu.
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...